issa, 23 may 2017
o, patrz, z czyjejś dłoni tu transportuje się pierś. o, i drugą.
ręce, szyja, brzuch odjeżdżają
z garści, i głowa, i nogi, i nie wrócą,
bo jaki spokój za drogi dla troski;
i mija się wioski, metropolie, rojowiska to maleją, to giną,
a każdy z kawałków - jest wiosną, która się karmi,
tak że nie wiadomo kogo jadło kto kurwa kto wiosna
issa, 28 march 2017
Nad rzeką wąską i ciemną,
po której pływają kajaki tak wczoraj, że nikt ich nie widzi,
sprzed drugiej wojny światowej – nie idzie ten człowiek ze mną.
Lecz śmiechy się nad nią unoszą: co robią te skryte pliki,
śmiejące się jeszcze przed wojną?
Powiada się, że ponikły, że wiatr je porwał i trzyma, że nie wiadomo
kiedy ta czarna spłynęła z nas po nas godzina, bo jak wygląda – godzina? I kto
ją, człeku, zobaczy? A
szukaj
wiatru w polu Więc te formaty skądinąd
puszczone na rzeczkę łódeczki – nad nimi nieznane ptaszysko tak jakoś
skrzeczy i skrzeczy
gdy toną
i razem się wtedy kołyszą dziecko
nad brzegiem koń na biegunach i skąd jest obrazek
żaden z plików
już
nie wie
issa, 20 february 2017
Jest rzeczą –
straszne, nie mów nikomu – wysiąść z pociągu,
wracać do domu, a ten im bliżej, tym mocniej
znika, a ten im bliżej, tym bardziej nigdy,
nigdy go przecież nie było.
Jest rzeczą –
straszne, zobacz nikomu – idzie z plecakiem
uliczką wąską, z dworca, gdzie pociąg przyjechał
nocą; po innych wyszli na peron.
A ona idzie, sama, coraz pewniejsza, że właśnie
takie są domy, kiedy im bliżej do drzwi, tym bardziej
sen wydaje się senny,
kiedy ten, kto w nim czeka,
zamiast wyjść, żeby wrócić, rzecz całą obraca w żart.
issa, 4 february 2017
Od wczoraj znowu majaczy mi starzec;
z zawrotów głowy chwieje się na ścieżce,
potyka, toteż na jednym z grobów się kładzie.
A idzie do żony, a może wdowy, i to nie to miejsce,
więc wstaje lub gramoli się raczej –
ja – nie mogłam go podtrzymać:
on, poznany, na trochę, w drodze,
mówił, że sam może wszystko. I teraz, widzisz,
stoję obok leżącego i sama nie mogę niczego. I teraz, słyszysz,
wyświetla mi się matka, moja, której ten stary nie znał
wcale, i ona zamiast laski kupuje ciupagę – dopiero
z nią się poddaje.
Zaszyte zaszyte szyszka tam wtedy spada na płytę
issa, 26 january 2017
zapominając o domu
który widziałem po drugiej stronie
skały gdzie nikt nie był
wracasz, Zamiataczu Dachów, jak zwykle
zatem cię zapiszę, tym razem na jednym z tamtych
uśnieżonych dachów, z którego kogoś
prosisz: ej, kości, nasze, rachuj; moje, twoje, jego – jedno
umrze, nie wiadomo które, bo co za różnica –
jednakowo kostek mają, tyle że może się kto nie doliczy. Bledną
jakieś tam twarze, a ty, jak zwykle, po nich miotłą mażesz,
gdy dach zmieciony; a w środku zwrotów i wyrażeń
co niemiara, a szeleszczą że hej: ze spierzchłych
warg wysuwa się suchy liść, wypada za tamtym
zeschniętym liściem; wiem, Zamiataczu Dachu, tak, ty
sprzątniesz wszystko jak zwykle
*cytat: Akanax Akanax, Sposób na zimno
issa, 12 january 2017
Żeby w nie istnieć, trzeba się napracować –
nie moja w tym głowa, trupie, była,
ale ty istniejesz, leżysz, jakbyś czegoś zapomniał:
zaraz cię obłupię, nie wiadomo, z czego.
Mówią: śmierci nie ma – i rzeczywiście –
czyż ty nią jesteś, być możesz, kiedy tak twoje lalczyne mięso,
bezbronne,
czeka na oprawę, na własną panią, która uleciała – nie ma nikogo –
kiedy przyjmuje panów z komunalnego zakładu – tragarzy –
jeden z nich zemnie czapkę w dłoniach na podbrzuszu i spyta:
– Przepraszam, czy możemy to wziąć razem z prześcieradłem? –
i wypręży się w pełni uroczystości.
– Proszę, naturalnie.
Nie ma z kim walczyć, nie ma z kim się zdarzyć ani z kim
się spotwarzyć, śmierci – ciebie nie ma w tym kadrze, ty
gdzie indziej: marzysz o wszystkim – co zabijasz.
issa, 2 january 2017
Królowej Śniegu pękło serce –
więc
jak wygląda wtedy twarz jak wyostrzą się rysy
lustereczko powiedz przecie jak mnie pytasz
połowicznie po dwóch stronach twoich obraz nigdy
w całości
Królowej Śniegu pękło serce –
na Gerdę której do Kaja za daleko i Kaja którego to obchodzi
tyle co zeszłoroczny śnieg – włóczykije ze Snedronningen
Królowa oddycha z ulgą – dzieciaki mogą tylko
narobić samych kłopotów precz żadnego intruza
przy tym ciemnym przejściu
można się pomądrzyć lód obejmuje: axis mundi kołek z osiczyny
płacz
cichość
wspinacza – rzeczownik a także czasownik neologiczny
issa, 22 december 2016
ja, duchy, nas nie schwytam, nie wyłapię,
– ten kto osiadł przestał być duchem –
już ja nas, duchy, nie znajdę na mapie;
tak mnogich z nas, krewniaczych mi, ciał nie ma
od wieków, więc wierzę zaledwie na słowo
mięsu podobnie niebyłemu – z dawniejszych jatek –
kiedy o innym mięsie świadczy
martwym
– ten kto osiadł przestał być duchem –
tak wielu z nas też umarłych, choćbym i
najbliżej ich żywego ciała była – żadna różnica –
po mięsie wyśnionym jedynie
dlatego że przedrzeźnia bliźniaczo wygląd
bliskiego
Już nas, duchy, na szczęście, nie capnę,
nie dopadnę
issa, 5 july 2016
Niczego mi proszę pana
Tak nie żal jak porcelany.
Żal nas oto opuścił, tak porcelanowy,
że mógł się wykaraskać z wypadków miłosnych
ze znośną skorupą, gdy ta w wojnie
samą siebie mnoży. Wśród niej się płożą odmieńcy
i wyciągają ręce po noże i widelce, żeby usiąść prosto,
tak jak i my, drodzy państwo, zrobimy to zaraz.
I patrzmy na garncarza, jak kręci, kręci bryłą,
jak z gliny rosnące nam milczy: a jest, a nie było,
jak nożyk wycina wzory na glinianym brzuchu,
ażury, kaprysy o symetriach, kolorach i rzeźbie:
ciał, ziem i, z szafek, naczyń, których nie muśniemy.
issa, 30 june 2016
Trzeba chodzić, trzeba wzdłuż rzeki, w tę i z powrotem,
żeby wiedzieć,
że było, jest się, i że będzie potem.
Że przy przeciwnym brzegu,
w wodzie, czyjaś pusta kolorowa
puszka po piwie podskakuje w trzcinach,
blacha, zbroja po nieznanym przechodniu.
Podczas gdy drugiej - w tę i z powrotem - duszy
zrobiło się żywiej: bo puszka się rusza.
Że w soczewkach, jakie spływają
spod powiek, wał nadrzeczny
faluje – potrząsa ziemią coś nienazwanego.
Znanego za to – jasne – fizyce. Gruntownie. Tak
jak i to ciało, gdy wte i wewte,
w zgodzie z prawami dynamiki
działało. W ruchu i dźwięku: deus meus
kosmateus i morele baks.
Deus. Meus
kosmateus; co to dusza? Dusza-bzdura: ot, proteus, taka
naturalnie
pozbawiona praw publicznych wyobraźnia. Z kraks.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
17 november 2024
1711wiesiek
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
1611wiesiek
16 november 2024
Collective LossSatish Verma
15 november 2024
1511wiesiek
15 november 2024
Wielki BratJaga
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga