Wiktoria Danielewicz | |
PROFILE About me Friends (11) Poetry (27) Photography (12) Graphics (9) Postcards (1) |
Wiktoria Danielewicz, 7 january 2011
Zapraszam cię
do tanga sauté
ty mówisz, że do
księgowej musimy
pojechać w daleką
podróż, gdzie
nikt nas nie zna
Zapraszam cię
do tanga sauté
ty piszesz, że spać
ci się chce mnie
ciebie brakuje
kilku słów, by
to ogarnąć móc
zaproszę cię jeszcze
zatańczysz ze mną
Wersja audio czyta Waldemar Kazubek
http://supershare.pl/?d=8352B4B82
Wiktoria Danielewicz, 3 february 2011
Nakarmiłeś siebie
francuskim przysmakiem,
ja tobą się karmiłam.
Napoiłeś mnie tokajem,
sam mną się poiłeś.
Wpuszczasz krople do mych ust
cieczy tak słodkiej,
wypełnia mnie po brzegi
jestem pełna ciebie
zachwytu i spełnienia.
Otulasz wilgocią swego ciała,
jestem cała mokra tobą.
Owiewam cię swym zapachem,
przesiąknięci sobą teraz
na długo pozostanie.
Wiktoria Danielewicz, 21 february 2012
oddałam włosy na akcję charytatywną.
jest mnie teraz mniej. mniej o trzydzieści
centymetrów.
trzydzieści centymetrów z całego życia.
ile takich cięć trzeba by było, żeby
wykosić je całe.
ktoś te trzydzieści centymetrów hodował,
pielęgnował z wielką miłością i oddaniem.
to kawał czegoś wielkiego i jednocześnie
niewielka cząsteczka, by czuć się godnie.
godnie. będąc łysym. nie mając swoich
trzydziestu centymetrów. za to siły na
kilka metrów. za siebie i bliskich, bo ich
też muszą zapewnić, że dają radę.
jedni mają swoje centymetry, one mają
metry, a może nawet tony, żeby zabić
bezsilność.
jest szansa, że do tych kilku metrów
siły dostaną jeszcze kilka utkanych
cięć. trzydziestu centymetrów, które
pamiętają pierwszy dzień w szkole,
smak pierwszej miłości, zapach każdego
kochanka, dotyk i zachwyt różnych ludzi,
wiosenny wiatr, zimowe mrozy,
palące słońce lata, jesienny deszcz.
wzrok umierającego dziadka, który
całując w szyję prawie niewyczuwalnie
muskał opuszkami palców kosmyki
opadające na łóżko szpitalne. nawet
to, kiedy jeszcze silny i zdrowy
grał na dziecięcych żebrach, a one
plątały się między palce u rąk.
Wiktoria Danielewicz, 24 february 2012
byłam taka bliska, kiedy mi się wyśniłeś.
wyszedłeś z jednego oczka ulepiony
wilgotnymi palcami.
wessałeś się w lewą stronę łabędziej.
przez chwilę byłam jedną z twoich strun.
rozlałeś się na mnie. zastygłeś
w muzycznym uniesieniu.
słodko-ostry przesuwał się w kierunku piekła.
zjem dziś tuzin mandarynek.
Wiktoria Danielewicz, 10 october 2011
Obnażyłeś.
zdarłeś
wszystkie warstwy.
otworzyłeś na pragnienia
zniewolone utajone
niespełnienie.
wszedłeś.
proszony i nieproszony
połączyłeś przewody.
iskrzą
łącząc setki
nieprzebytych kilometrów.
iskrzą
rozpalając hektary
całe armie wołających.
zburzyłeś ruinę
potykasz się o gruzy.
ile trzeba odwagi
by przerzucić ten kamień?
rozbiłeś skorupę
odłamki leżą u stóp kalecząc
do granic wytrzymałości.
ile trzeba siły
by to pozamiatać?
Wiktoria Danielewicz, 25 january 2012
czym tu się chwalić.
te kilkaset książek
choćby na cmentarzysku książek znajdę.
kiedyś ciocia chciała dać mi papugę.
za darmo.
nie chciało mi się gówien sprzątać
i wrzasków słuchać.
to ma określać wartość człowieka?
wszystko można sobie kupić, albo ukraść.
miłości dzieci nie.
Wiktoria Danielewicz, 10 october 2010
Idę na tę ławkę, co wtedy,
lecz ciebie tam nie ma.
Idę tą samą drogą,
jak wtedy w maju,
a ciebie tam nie ma.
Idę niby tak samo,
lecz wtedy leciałam na skrzydłach,
by jak najszybciej być z Tobą.
Teraz idę po wyrok,
bo ciebie tam nie ma.
Weszłam już w tę aleję,
poczułam ciepło i spokój,
lecz ciebie tam nie ma.
Siedzę na naszej ławce
jest jesień, lecz ta sama pora
jest rześko, jak wtedy i tłumnie,
lecz ciebie tu nie ma.
I tak jakby świat już nie istniał,
choć życia tętno czuć dookoła,
bo ciebie tu nie ma.
Patrzę na mostek,
gdzie niegdyś
spotkały się oczy w kolorze pistacji,
wtedy spojrzenie miłości
dziś tylko smutek pozostał.
Szukam naszych śladów pod ławką,
lecz czy to ma sens, nie wiem,
bo ciebie tu nie ma.
Wiktoria Danielewicz, 20 february 2012
byłam gotowa, ale życia mi się pomyliły.
zbieram się do wyjścia, tylko drogę zgubiłam.
więc zbieram myśli. spisuję w różnych częściach
dnia. do wieczora nawet nie dochodzę. zwijam się
zawijam. każde słowo. zostawiam, utykam, odkładam.
na później, na lepszy czas. lepszy dla kogo.
byłam gotowa, ale życia mi się pomyliły.
nie zapominam. zostawiam, utykam, odkładam
w różne szuflady wspomnień. te najpiękniej
spisane są przez ciebie. ja najpiękniej tworzę
przy tobie.
byłam gotowa, ale życia mi się pomyliły.
ubieram się w nowe. to zawsze daje poczucie
świeżości. moment łudząco podobny do szczęścia.
krótka, ulotna euforia. czujesz jak spływa po tobie
wiosenny deszcz. promienie przebijają się przez
skórę. płyną z krwią wprost do serca.
ubierasz się w nowe. jesteś gotowa. jednak
czujesz, że wchodzisz już w nie swoje życie.
Wiktoria Danielewicz, 22 february 2011
(z zapisu rozmowy dwóch przyjaciółek)*
Pobyt tutaj niczego nie zmienia
trzecia godzina już w kuchni mija
dlatego lubię, jak przyjeżdżasz
jesteś jak Maciek,
którego nie ma dzisiaj z nami
jak mój drugi mąż
chyba nie mam takiego brzucha jak on
nie masz, ale wzrostem dorównujesz
tak to prawda
i cycki mamy takie same.
Wiktoria Danielewicz, 17 december 2010
Z utęsknieniem
czekamy na to,
co po święcie
przekonani, że świat
należy do nas
albo my poza światem
kradniemy każdą chwilę
gest słowo
upajamy się oddechem
by potem żyć resztkami
bezsensownej miłości.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma