Anna Nawrocka, 11 july 2010
*
i ślubuję ci miły zapomnienie
serdecznie
ściągając z palca obrączkę
połykam ogon
sykliwie
w kącikach ust nieskończoność
wpuszczam jad
dziś we mnie jest
wczoraj rodzi jutro
Anna Nawrocka, 30 december 2010
trzask aparatu. palcem wskazującym namierzasz otwór
w plastikowej tarczy. obrót zgodny z czasem,
miejscem, okolicznością.
dyskretny terkot i powrót na miejsce.
nieruchomiejesz w pół życia.
ożywasz w szafach. w szufladach
na metalowych prowadnicach. we wspomnieniach
sąsiadki z naprzeciwka. do dzisiaj wiesza w oknach
gęste zazdrostki. strzeżonego pan Bóg strzeże.
linia 26 do stacji końcowej.
przy Arndtstraße 48 dozorca zamiata chodnik. od lat
nikt nie pytał o pana Trommlera.
Anna Nawrocka, 30 august 2010
wkładasz we mnie czterolistną koniczynę
puszcza korzenie wpijając się centralnie
od pępka
tutaj zatrzymałeś czas
sad żółci się wczesną jesienią
w pestkach jabłek przyszłość
wyrasta z przeszłości
oś wiruje
Anna Nawrocka, 7 july 2010
nie podejrzewasz o temperament kobiet po drugiej stronie łóżka,
tulą poduszki wplatając w nadruk na piżamie zaciśnięte pięści.
pod powiekami wyobraźnia toczy gałki wyznaczając natężenie.
rozłożone ramiona unoszą nad wierzchołkami drzew
zakorzenione w jałowej ziemi ciała. po dziesięć bladoróżowych kresek
na plecach drwali, rwała koszule szukając mocnych mięśni.
pogwizduje smażąc jajecznicę. we włosach igły modrzewia.
krzyczała. zaciskając grudki snu.
kukiełka po drugiej stronie świadomości. jak sparaliżowana.
Anna Nawrocka, 24 may 2016
Mówisz, że nie muszę zapinać pasów. Bezpieczna
droga przez las, na koniec świata, do ruin młyna.
Za potokiem już tylko dalekie krainy, inne języki
i drzewa. Niby takie same, a jednak obce.
Zatrzymujemy się tam gdzie zawsze, za starą amboną,
pod bukami. Opowiadasz, że rosną tu od pradawna
i niedługo skończy się ich czas. Żal mi starych drzew
gdy schodzimy brukowanym szlakiem do granicy, do młyna.
Mówisz, że las jest jak grządka ogromnych marchewek,
dobry ogrodnik pieli ogród i czasem kilka wyrywa.
Rozumiem, a jednak bolą plamki farby na korze,
więc to już tej jesieni korony zaszumią ostatni raz.
Moczymy stopy przepłaszając pstrągi, myślę szeptem
skąd na tym odludziu młyn? Kto zasadził kasztany?
Korzenie wydłubują z ziemi starą porcelanę i kości.
Wracajmy, o zmierzchu drzewa niby takie same,
a jednak obce.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
1705wiesiek
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma