Jackowlehkas

Jackowlehkas, 29 march 2013

Okno


Odgrodzony mym oknem od niepogody czuję, że jestem bezpieczny,
patrzę na to co za nim po drugiej stronie i staram się to coś uwiecznić.
Takie okno wytłumia wszelkie odgłosy pozwalając bez ruchu pozostać,
tylko słońce w cyklicznej po niebie wędrówce ten mój bezruch próbuje zamącać.
 
Tam pies pana prowadzi parkową aleją, między nimi smycz ciągnie się długa,
sympatyczny włóczęga na ławce gdzieś obok zapomina, że noc była trudna.
Ciepło budzi do życia zmrożone komórki wytapiając sen z tafli pamięci,
liść nad głową trzepocząc próbuje spaść na dół uwalniając się z ramion gałęzi.
 
Jeśli spadnie przydepcze go noga człowieka, który właśnie się spóżnia do pracy,
potrącając w pośpiechu tych co właśnie odwrotnie chód traktują jak zwyczajny spacer.
Obok nich gdzieś biegacze, opętani kablami, odgrodzeni muzyką od świata,
zabroniony dym dławi schowanego za drzewem dorosłego już prawie chłopaka.
 
Coś przeleci, przefrunie, coś zapiszczy, zaszczeka, ryk syreny zawyje gdzieś nagle,
deszcz  to czasem wyciszy, śnieg to czasem wygłuszy w zależności co tam z góry spadnie.
Przedstawienie za szybą ciągle zmienia aktorów a ja trwam za swym oknem i patrzę,
z  rozsuniętą kurtyną wszystko widzę dokładnie jakbym siedział sam jeden w teatrze.
 
I w tym wszystkim myśl jedna mój stan ducha mi mąci, myśl przed którą próbuję się bronić,
to, że słońce w cyklicznej swej podróży po niebie kiedyś w końcu kurtynę zasłoni.


number of comments: 23 | rating: 12 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 16 august 2010

ZIMA

Jesteś w końcu wyczekana, tak zastygła, taka czysta,
krew, krew w Tobie nieogrzana, nie czerwona, przezroczysta.

Słyszysz wiatrem przenikliwym,patrzysz lodem,mówisz śniegiem,
robisz wszystko trochę wolniej, idziesz krokiem już nie biegiem.

Ale dobrze odpoczywaj, mgłą swą wyściel swoje łoże,
przebudż się na święta tylko, poprósz, posyp, szczęść nam Boże.

Gwiazdą mrozną czasem błyśnij, śniegu łuną oświetl ziemię,
i powietrze tak przejrzyste wraz z oddechem w szron zamieniaj.

Pani sroga mi się zdaje, czy to pozór Pani mina,
czy szkłem wszystko wewnątrz w Pani?
....... szkłem boś Pani przecie zima.

No to stój tak lodu bryło, zaspo śniegu, siny mrozie,
póki słonce Cię nie dotknie, topiąc co lód zamknął w pozie.

I znów wezmiesz swój parasol i spod niego zaczniesz patrzeć,
ale..... to już będziesz wiosną, ślady zimy chcącą zatrzeć.

Teraz widzę Cię już całą, ustrojona każdą porą,
nie wiem jednak wciąż kim  jesteś,
     znam Cię, znam Cię.... nieznajomo.

Będziesz tak przemijać zawsze, zawsze będzie to tak samo,
zawsze będziesz bardzo blisko, zawsze bliską i nieznaną.


number of comments: 5 | rating: 9 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 10 february 2012

Nie Zapomnieć

Zakurzona, krótka i zawodna,
pomarszczona, krucha i wyświechtana,
moja pamięć poobijana.
Sypie się z niej tynk przeszłości,
odpadają z niej płaty wydarzeń
zawiesza się strasznie zmęczona
ściśnięta sklerozy bandażem.

Pamiętam, że kolor ma barwę,
że koło się toczy nie skacze,
że deszcz pada z góry do dołu,
że tylko we śnie majaczę.
Wiem też, ze coś mi uciekło,
że uścisk za mocno to ścisnął
próbuję coś owo zatrzymać
i czuję, że jestem tak blisko…

Zżerana sklerozą od środka,
pamięci ściśnięta bandażem
pozostaw choć trochę przestrzeni
i nie pozwól, nie pozwól zapomnieć
                            jej twarzy


number of comments: 5 | rating: 9 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 9 august 2010

WIOSNA

Jeśli porą roku jesteś to
zgaduje jesteś wiosną
a dotykasz swoich kwiatów dzięki Tobie one rosną,
i to tak wygląda wiosna choć parasol ją przykrywa
jeśli tak to proszę zostań i ożywiaj wciąż ożywiaj.


Pokoloruj to co szare co nam zima zostawiła,
taka jesteś wiosno piękna, żywa, czysta, ciepła, miła,
A po Tobie przyjdzie lato, Ty bądz latem bo tak każę,
a dotykać będziesz ziemię, Twym promieniem z Twojej twarzy,

A po lecie spadnij deszczem, bądz dla wszystkich nas jesienią,
ozłoć to co sama wcześniej ubarwiłaś nam zielenią,
Jeśli zima zostań zimą, spadnij śniegiem dotknij lodem,
byleś była, byleś trwała z wiatrem, gradem, mrozem, chłodem,

I niech już tak będzie zawsze, jesień ,lato ,zima, wiosna,
stój jak stoisz , bądz tu zawsze, bądz po prostu tu pozostań.


number of comments: 0 | rating: 8 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 10 april 2013

Koniec

Kiedy znaki przestaną już drogę wskazywać,
stara farba z drzwi starych przestanie odpadać,
ciężki plecak przestanie kręgosłup przekrzywiać,
babki wnukom przestaną nowe bajki układać.
 
Wiatr nie będzie już więcej sterty śmieci rozrzucał,
grube mury nie będą od wojen się kruszyć,
rak w spokoju zostawi nasze dziurawe płuca,
ukojenie przestanie szukać miejsca dla duszy.
 
Zejdzie z góry Ten co kiedyś wybudował to wszystko,
ciało swoje zmartwychwstałe usadowi na tronie,
spojrzy na tych co daleko i na tych co blisko,
wciśnie guzik gasząc światło i to będzie nasz koniec.


number of comments: 8 | rating: 8 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 9 august 2010

JESIEŃ




Tam gdzie będąc latem znikasz
jako złota jesień wracasz,
otwierając drzwi i sprytnie
swym podmuchem świat ozłacasz.
 
Dobrze, że już Pani jesteś,
bo choć wracasz smutną porą,
to rad z serca znowu jestem
widzieć Cię pod parasolem.
 
Pod wiosennym, pod tym samym
i z tym samym ręki gestem,
nie zielenisz ale złocisz,
nieistotne grunt, że jesteś.
 
Drogę znaczysz deszczu kroplą
wiatrem chłodnym, stertą liści,
ale wiem, że stać Cię jeszcze
kazać słońcu ogrzać wszystkich.
 
I parasol możesz złożyć
chociaż to atrybut Pani,
ale tak jest jeszcze piękniej
proszę spojrzeć, widzi Pani?
 
Pani idzie i nie staje,
dobrze więc zaczekam tutaj,
żeby ujrzeć Panią znowu
w białym płaszczu, lodem skutym.
 
To poczekam tu na Panią
nie nie będę się stąd ruszał.
Przyjedz proszę w białych saniach,
przyjedz białym pyłem prusząc.
 


number of comments: 2 | rating: 8 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 23 march 2011

Mój Rok

Rokiem całym przeminęłaś
ale to nie znaczy przecież,
że zostaniesz zapomniana,
Ty następnym rokiem będziesz.
 
Zacznij znowu żyć od wiosny
ubierz znów się na zielono
i parasol swój rozpostrzyj
ożywiając wszystko dłonią.
 
Teraz latem jesteś znowu
masz kapelusz, brodzisz w morzu
letni czas odmierzasz krokiem
w stronę jesiennego chłodu.
 
I już padasz deszczu kroplą
wiatrem niesiesz swoje liście
jeszcze widzę Cię jak brodzisz
ale widzę bardzo mgliście.
 
Siedzisz dumna w białych saniach
a na sukni płaty śniegu
krew twa znów jest niedogrzana
i zwolniłaś tempa biegu.
 
I tak mi latami mijasz
w pory roku przystrojona
wiem, że się już nie zatrzymasz
a ja Ciebie nie dogonię.
 
To czym jeszcze się pocieszam
to ta myśl, że przecież zawsze
jakąś porą roku będąc
będę mógł na ciebie patrzeć.


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 12 september 2011

Brat

Na kolana przed obliczem twoim świętym padam Panie
Widząc Cię na krzyżu pytam, warto było cierpieć za nas.
Choć ulepił nas Twój ojciec na swój obraz, podobieństwo
Dzięki nam braciszku wisisz, ojca dzieło-syna klęską.
 
Czy pamiętasz miły bracie jakie gwoździe Cię przybiły?
Jak żarliwie były bite, ile w nie wkładano siły?
Ileż w nich jest miłosierdzia, łaski, troski, przebaczenia…
Wstydu, pychy i zawiści, kłamstwa, zdrady, upodlenia.
 
Zgrzeszyliśmy nasza wina, Twoje łoże naszą sprawą
Wybacz nam i nie przeklinaj, będąc bogiem masz to prawo.
Święty Jezu jasny Panie jesteś naszym zbawicielem
Na kolanach z niskim czołem pokłon składam w Twym kościele.
 
Gdybyś jednak chciał tu wrócić, jeszcze raz być między nami
……………….to byś zawisł znów na krzyżu,
Przybity tymi samymi gwoździami.


number of comments: 0 | rating: 6 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 3 august 2010

Głębokie zapupie

Pan z psem przed blokiem, deszcz piasek znaczy,
sąsiad przemyka, pewnie do pracy.
Ta z klatki obok,z Tą obok klatki
mówią do siebie, jakby sąsiadki.
Niby zwyczajnie, niby normalnie,
Tak jakoś nijak-prowincjonalnie
 
 Pani starsza laską wsparta, krokiem wolnym pomalutku,
dużo szybciej za nią młodzian, młodzian z równie szybką grupką,
każdy w swoją ciągnie stronę, każdy w swoim dotrze czasie,
niby nic ważnego, proste, nieskomplikowane, błahe.
Taka scenka niespecjalna,
Scenka-prowincjonalna.
 
Człowiek przy sklepie nie trzyma pionu,
jeszcze sto metrów i drzwi do domu,
…….zszedł do poziomu.
Normalnie-prowincjonalnie.
 
Z rodzinką w środku biznes miejscowy
parkuje auto, wóz prawie nowy,
w prawej saszetka, w lewej kluczyki
a po zakupach pełne koszyki.
Takie to miałkie, strasznie banalne,
banalnie-prowincjonalne.
 
Cały ten wierszyk jakiś głupawy,
stworzony z nudów lub dla zabawy.
Był, miał wyjść wierszyk wielce figlarny
wyszedł……. wierszyk i autor prowincjonalny


number of comments: 0 | rating: 6 | detail

Jackowlehkas

Jackowlehkas, 3 august 2010

Pieski wybór

Kiedy czas wyboru przyjdzie i o głosy ruszy walka
zaczną machać ogonkami, łasić się i stać na łapkach.

Obiecają aportować, komend słuchać bardzo grzecznie
kiedy trzeba przypilnować, nosić w zębach pana teczkę.

I na grzbietach kłaść się będą aby głaskać ich po brzuchach,
waruj, siad, do nogi, zostań w nastroszonych dżwięczy  uszach.

Wszystkie dobrze wychowane, jedzą, piją tylko z misek,
są na smyczy prowadzane i w kaganiec pchają pyszczek.

Gdy szczęśliwiec jest wybrany, wie że w domu pozostanie
to co wszystko do tej pory, to .........ta kupa na dywanie.


number of comments: 0 | rating: 6 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1