21 listopada 2011
Imprezje kaliskie
I.
Caffe Belle Epoque.
Środek miasta. Właściwie Rynek. Poeci jedzą śniadanie. W menu
Jacek (Kukorowski) dostrzegł krążki nie wiadomo czego.
Zamówił i zaniemówił. Nie należy opowiadać dowcipów z pełnymi
ustami, więc na przemian: krążek, wprowadzenie, krążek,
rozwinięcie, krążek, puenta. W tym samym rytmie dziewczyny się
częstują. Się Panie częstują! Na moje naleśniki obsypane
migdałami jakoś popytu nie ma. Pewnie tuczące. Polowanie na nowe
czapki. Iza (Wageman)i Łucja (Dudzińska) pod sklepem
z czapkami kontemplują komunikat "zaraz wracam". Ile trwa
"zaraz wracam"? Ile kosztuje "zaraz wracam"? Czy
należy wymieniać się numerami telefonów, jeśli nie chce się
zgubić w Kaliszu? Bezwzględnie nie. W Kaliszu nie ma gdzie się
zgubić. Wszystkie drogi prowadzą ku kulturze. Psów nie
stwierdziłem. Kota a i owszem. Cwanego kota, który siedział przy
stoliku w kawiarni. Czekał na zamówione przez kogoś krążki nie
wiadomo czego.
II.
Czy poezja mówiona jest czuła?
Ile procentu czułości zawiera męski głos? Ile dziewczęcy
śmiech po balansującym na krawędzi, aluzyjnym dowcipie?
Proszę Pana, Proszę Pana - Czy... Czy... Czy może nam Pan
tu zrobić zdjęcie? Mogę. Robię. Jest takie sobie, ale zaaferowana
pani opiekunka poetyckiej młodzieży kipi satysfakcją.
Pierwsze papierosy w męskim gronie. Na senność dnia
Tomek (Paszek) zachwala swoje „Pall Malle” bez filtra. Łatwo mnie skusić
– z raju wyleciałbym przed Ewą. Nagrodą w konkursie Jednego Wiersza
będzie posąg Wandy Karczewskiej z brązu
w skali jeden do jednego.
Żartowałem. Piotrze nie bój się, potrzyj nagą pierś Nike na
szczęście. Potarłem posąg wielkiej kobiety z małym biustem.
Zanim dotarł na scenę, aż błyszczał od pocierania na szczęście.
Potarło wielu więcej...
III.
Pięćdziesiąt sześć.
Liczba magiczna dnia. Liczba kaliska. Wiersz za wierszem, wiersz
pogania. Wykonawcy migają w przelocie, przelatują w migocie. Po
siódmym nie jestem w stanie przypomnieć sobie drugiego. Ach prawda!
To Gosia oferuje taniec na rurze Mistrzowi. Mistrz milczy, ale milczy
zachęcająco. Recytatorska zasada numer jeden: nigdy nie krzyczeć
"szajse" przez dobrze dudniący mikrofon. Widownia
jeszcze nie śpi, ale parę rzędów mogło mieć zawał. Doping na
trasie krzesło-scena. Drży minoga. Drży mi noga. Drży mi druga w
nie tym samym rytmie. Nikt nie widzi. Nikt nie słyszy, bo głos mi
nie drży. Oklaski na trasie scena-krzesło. Tyle wierszy
zapomnianych szybciej, niż usłyszanych. Kilkanaście do nagłego
zapamiętania. Trzystronicowy poemat baśniowy o Calisii jako próba
cierpliwości widza. Zaliczona. Wyniki za półtorej godziny tu w tej
samej sali. Pięćdziesiąt sześć oczekiwań oraz Kazimierz (Rink),
Mirka (Szychowiak) i Dorota (Ryst) zwolnieni z
oczekiwań. Nie zazdroszczę. Kciuki za przyjaciół. Nie starcza
kciuków, gdy rośnie grono przyjaciół.
IV.
Zwiersz się z nami pod wieczór.
Zwiersz się z nimi pod wieczór. Latem, jesienią,
Lawendą, gołuchowskim Zamkiem, Wanatówką. Zwiersz się a nie
pożałujesz. I oni nie pożałują. Jest bardzo błogo, gdy słyszy
się wiersz czytany przez autorkę, gdy czuć różnice melodyczne z
linią wyrytą w wyobraźni. Czytający się tremią.
Bohaterowie są nieśmiali. Chcę być takim bohaterem w przyszłym
roku. Obiecuję być skromny, wstydliwy i nieśmiały. Dla mnie to
żadna sztuka. Słowo to sztuka. Niejedno. Różaniec słów. Nigdy
nie pisałem tekstów do piosenek, dlatego podziwiam Izę
(Fietkiewicz-Paszek). Saksofon w ustach kobiety -
niezapomniane widoki i dźwięki.
V.
Zdjęcia dzienne, zdjęcia nocne. Zdjęcia z pompą.
Wycieczki piesze, rowerowe i samochodowe. Dom pielgrzyma od
zewnątrz i na razie tylko od zewnątrz, bo szkoda każdej minuty
imprezy. Rośnie napięcie. Wciąż rośnie napięcie ale sponsorzy
mają swoje prawa a gospodarze mają swoje obowiązki. Wyniki:
Wyróżnienia między innymi dla Sławka (Płatka) i Łucji
(Dudzińskiej). Nasi rządzą. Trzecie miejsce: ruda Iza
(Wageman) i czarna Basia (Janas-Dudek). Drugi jest Paweł (Łęczuk) i
nowa twarz ze znakomitym głosem: Andrzej (Szaflicki). Mamy
się bezwstydnie dobrze. Mosoniu, Mosoniu – powie mi potem
Mirka – Ależ spieprzyłeś...
VI.
Starsi panowie dwaj o
poezji. Własnej i cudzej, ale ze szczególnym wyróżnieniem tego z
nich, który skomponował Dekalog. Potem dopisał drugi Dekalog i już
bardzo teoretycznie wiemy, jak napisać Dobry Wiersz. Śmieje się
prosto w oczy, że i tak bez talentu nic z tego. Śmiejemy się z nim
i zaciskamy palce za ten zalążek talentu, który być może w nas.
Gdzie urodził się Żuliński? Fajnie mieć tego samego polonistę z
Bursą. Wszędzie cię widzę Małgorzato - Twój Faust. PeeS.
Jakoś wychudłaś na piszczel. Jeszcze nie przychodź do poety.
VII.
Bywa że w kuluarach
dzieje się ciekawiej, niż na scenie. Na scenie stroją instrumenty
i głosy. W kuluarach dostrajają się do siebie po ludzku.
Rubryczki, peselki, nipki, regonki, imionka rodzicków. Wszystko do
napełnienia sobą. Obowiązkiem płatnika, który nie pamięta
własnego numeru konta jest zadzwonić do żony. Też coś! Żadne
tam nic! Rozmowy, rozmowy, rozmowy... Jem Mirce (Szychowiak)z
ręki. Kanapki z oliwką. Kanapki z sałatką warzywną. Kanapki z
serem. Wszystkie kanapki z masłem, więc Mirka delektuje się
patrzeniem jak jemy. Kawa to bardzo dobry wynalazek. Piwo to jeszcze
lepszy. Przed 23.00 trzeba dokonać zaopatrzenia zanim zamkną przed
nami wszystkie nocne. Trzeba przemycić się razem z akoholem pod
czujnym okiem świętego Józefa w skali 1:1. Warszawa w Kaliszu ma
się po głogowsku.
VIII.
Koncert bez zbędnych
słów (może parę zbędnych nut, ale nie będę się czepiał).
Człowiek, który czyta, śpiewa, współuczestniczy... On jest.
Nagrywam Człowieka na dyktafon i mam teraz coś ludzkiego w komórce.
Duch w maszynie. Dźwięki, które raz są poezją, raz są
niedoskonałością. Sens. Bardziej dla mnie, niż dla tych, którzy
spotykają się z Człowiekiem częściej. Oni już mogą grymasić,
wskazywać różnice, wspominać lepsze czasy. Niektórzy pewnie
nawet troszkę Człowieka nie lubią - normalka. No to co? Ja jestem
oszołomiony. Człowiekiem, który wie czego chce.
IX.
Człowiek, który wie
czego chce, ma 25 lat, napisał pięć książek, wygrał pierwszy
festiwal imienia Wandy Karczewskiej i umie zahipnotyzować widownię
opowieścią o tym, jak rozpoznać letarg i różnice między znakiem
a znamionami znaku. Człowiek chciał więc czytał gdy pisał.
Brodskiego czytał, Norwida, Matywieckiego, innych. Człowiek nazywa
się Karol Samsel. Wiem: przeczytać "Dormitoria".
Przeczytać "Dormitoria"?. Przeczytać "Dormitoria"
– WAŻNE!. Przyjemnie jest podzielić nagrodę z Człowiekiem.
Dylemat: on dzieli się ze mną, czy ja z nim. Obaj jesteśmy
Interpretatorami. On jest lepszy o stówkę. Tereska (Rudowicz)
wyściskana z innego powodu. Ona wie za co!
X.
Nocne Polaków rozmowy w
sali rozrywkowej nr jeden. Bogdan spotyka księdza. Czy ja jestem
"Billboardem"? Mam nie rozumieć i wtedy jestem okej.
Bogdan spotyka księdza po raz drugi. Trzej apostołowie bluesa
wymieniają się hitami z własnych komórek. Uczta Sardanapala z
czipsów, paluszków i produktów podchmielonych. Komu orzeszki?
Soplica o smaku orzechowym oferowana wszystkim wokół przez Sławka
(Płatka). Są chętni. Są chętne. Bogdan spotyka księdza
po raz trzeci. To prawie przyjaźń. Ty, Janku, nie przyjedziesz
do mnie do Księżyc! Bogdanie, mam na imię Piotr... Wiem, Janku...
Ostatnie zdanie imprezy o wpół trzeciej brzmi „zajebista
impreza chłopaki, prawda?”. Ktoś chrapie. Świt chrapie.
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta