13 maja 2019
Wanda (cz.IV)
Scena IX
Jaskier zostaje.
Jaskier: Mówiłem że ślubu nie będzie? Mówiłem. To patrzcie co było dalej.
Rzepicha: Psst?
Jaskier: Taaa?
Rzepicha: Rozumiesz coś z tego?
Jaskier: Za czerwońca wszystko rozumiem. Za dwa wszystko wytłumaczę. Za złocisza zmienię przyszłość.
Rzepicha: Masz na razie czerwońca. I drugiego. Reszta potem bo u mnie w kieszeniach już dno. Rób co musisz, ale żeby żadnych prób…
Jaskier: Żadnych to się nie da…
Rzepicha: Olaboga Olaboga… Toż moje chłopaczkowie nieprzyzwyczajone…
Jaskier: Będzie dobrze. Niech się Rzepicha nie martwi. Jedną Łatwą przeżyją. A od zmartwień się siwieje, a ja żem widział, że Król Bogumił ten tego…
Rzepicha: No co ty? Naprawdę? Weeeź… Mnie?
Jaskier: Yhyyy…
Rzepicha: To lecę kurzajkę przypudrować a ty zajmij się próbami…
Jaskier: Próbą. Próbą Odwagi. Odwagi próbą…
Rzepicha: Pa śliczniutki. Pędzę bo Król…. Wiesz…
Rzepicha wychodzi, wchodzi Helga
Helga: Ty widziałeś? Ty widziałeś? Ty widziałeś?
Jaskier: Ja wszystko widzę. Ja wszystko słyszę. Za czerwońca milczę. Za złocisza przyszłość.
Helga: Dla mnie zmień na kredyt. Ty widziałeś jak ona ślepi na mojego Bogusia? Lafirynda jedna! Ja sobie wychowałam. Od ust odejmowałam. Setki skłonów! Tysiące pompek! Miliony przysiadów! Na motylach się musiałam uczyć co jak z czym. A tu przychodzi i podbiera jak swojego. Błaźnie!
Jaskier: Tak Czcigodna?
Helga: Zrób coś!
Jaskier: Darmo?
Helga: Się policzymy jak królową zostanę!
Jaskier: Słowo?
Helga: A bo to jedno?
Jaskier: Zrobione!
Helga: Ach dałabym ci pyska ale jeszcze ktoś zobaczy i doniesie Królowi i ta wywłoka walkowerem wygra.
Jaskier: Nie wygra.
Helga: No! Tak trzymać!
Helga wychodzi. Wchodzą księżniczki Rozalia, Eulalia, Azalia
Księżniczki: Błaźnie! Jak to! Zrób coś! Nie chcemy prób! Testy są głupie! Chłopa nam trzeba! Księcia! Sam wiesz! Młodość musi sobie poszumieć! Błaźnie! Bądź poważny! Pogadaj z Wandą. Kumpela to twoja! Psiapsióła to twoja! Zrób coś błaźnie!
Jaskier: Drogie księżniczki. Uznajcie problem za rozwiązany!
Rozalia: I prób nie będzie?
Azalia: I to dobrze że nie będzie!
Eulalia: Bo już się martwiłam!
Jaskier: Prób nie będzie!
Księżniczki: Hurra!
Jaskier: Próba będzie. Odwagi Próba będzie. Jedna!
Księżniczki: Łeeee…
Jaskier: Łatwa, Krótka, Przyjemna i Bezbolesna.
Księżniczki: A to dobra!
Księżniczki wychodzą. Wchodzą synowie Rzepichy.
Synkowie: Ej ty? Jaskrawy?
Jaskier: Niedaleko pada jabłko od jabłoni
Leszko: Chcesz jabłko? Nie mam jabłka ale mam ananasa. Chcesz?
Jaskier: Nie. Dziękuję.
Mieszko: To może banana?
Jaskier: Też podziękuję.
Pepeszko: Śliwkę węgierkę?
Jaskier: Y-y...
Pepeszko: To może rozwiązanie siłowe? Na pewno spodoba ci się nie mniej niż nam te wszystkie próby jutrzejsze.
Jaskier: Ale prób nie będzie?
Synkowie: Nie? A to dobra!
Synkowie wychodzą. Wchodzi Wanda.
Wanda: Jaskrze mój. Wszystko w porządku?
Jaskier: W jak najlepszym.
Wanda: Plan zaplanowany i w życie wprowadzony?
Jaskier: Księżniczko! W najdrobniejszym szczególe.
Wanda: I wszystko pójdzie po naszej myśli?
Jaskier: Ręczę. Takiego Kupidyna jak ten nasz to jeszcze świat nie widział. Już trenuje w okolicach rodowego grobowca.
Wanda: Bardzo dobrze. Bardzo dobrze. No to faza druga! Wołaj wszystkich!
Scena X
Wchodzą wszyscy. Ustawienie wraca do takiego jakie było przed ucztą. Inne są tylko intencje poszczególnych postaci.
Bogumił: Czyli Próby?
Wszyscy: Czyli Próby!
Jaskier: To może jedna?
Wanda: To może jedna!
Wszyscy: Brrrawo! Hip hip Hurra. Niech żyje!
Wanda: Próba ognia!
Wszyscy: Nieee!
Wanda: To może wody?
Pepeszko: Nie umiem pływać!
Wanda: Próba lotu?
Księżniczki: Żarty sobie siostrzyczka stroisz!
Wanda: Sił?
Helga: Ja bardzo chętnie!
Wanda: Wiem!
Wszyscy: No?
Wanda: Tacy młodziankowie jak Msciwój, Mścisław i Mścibor to pewnie z niejednej piekarni chleb jedli…
Pepeszko: Jakby co, to ja mogę jeść… Jem za trzech, jak widać!
Leszko i Mieszko: Cichaj. Jeszcze nie skończyła!
Wanda: W niejednej puszczy szukali zwierza… W niejednej pustyni szukali oazy… W niejednej jaskini…
Rzepicha: Nie podoba mi się to!
Wanda: ...szukali legowiska…
Helga: A mnie bardzo! Ach żebym to ja młodsza była!
Wanda: Niejedną paskudę odesłali do piekła. Niejeden skarb wyrwali krasnoludom. Niejedną wziętą w jasyr dzieweczkę odbili myśliweczkowi. Niejednego wilka niejednej babci.
Synkowie: No nie będziemy się chwalić…
Wanda: Więc Próba Odwagi to będzie bułka z masłem dla was!
Leszko: A nawet Pikuś!
Mieszko: Pikuś Pstrykuś!
Pepeszko! Pikuś Pikusiem, ale może coś więcej?
Wanda: Pikuś! Kupidyn Pikuś zamieszkał na cmentarzu i straszy. Codziennie o północy. To nawet byłoby fajne, ale niefortunnie wszedł w posiadanie mojego Talizmanu. A ja chciałabym ten Talizman z powrotem.
Leszko: To sobie mogłaby księżniczka na cmentarz pójśc i odebrać. I tak się księżniczki wszystkie koty na Zamku boją…
Rozalia: Cicho kochany! Ja ci to w tajemnicy powiedziałam!
Wanda: Mogłabym. Ale nie pójdę! Wy pójdziecie!
Synkowie: My?
Wanda: Tak! Wy!
Synkowie: Matulu Ratuj!
Rzepicha: Ja ich nie znam. Spotkałam gdzieś na dziedzińcu. Nakarmiłam i… Na cmentarz osiłkowie! Już i bez żadnego lamentowania. Nie zawodźcie, nie zawiedźcie i wracajcie z Talizmanem.
Wanda: A my tu sobie poczekamy!
Rozalia: A my nie. Siostry? Za mną!
Synkowie wychodzą. Księżniczki wychodzą.
Scena XI
Cmentarz.
Leszko: Tędy?
Mieszko: Mnie nie pytaj. Ja już się trzy razy zgubiłem.
Pepeszko: Północ jest tam? Czy tam?
Leszko: Mnie pytasz?
Mieszko: Ja to bym poszedł na szagę. O! Tędy!
Pepeszko: Dobry pomysł. Jak nie będzie zakrętów to się nie zgubimy!
Leszko: A właściwie to nawet niestrasznie jest…
Mieszko: No. Nawet prześmiesznie. Zobacz jaka morda!
Pepeszko: To nie morda.
Leszko i Mieszko: A co?
Pepeszko: Gargulec.
Leszko: Ale prześmieszny ten gargulec.
Pepeszko: Po naszemu Żygacz!
Synkowie w rechot. Kwiczą. Tarzają się. Docierają do grobowca.
Leszko: To tu?
Mieszko: Mnie nie pytaj. Ja już się trzy razy…
Pepeszko: Jeżeli północ jest tam a zachód jest tam…
Leszko: Która godzina?
Kupidyn: Północ.
Pepeszko: Nie. Północ to jest tam… a wschód tam… więc?
Leszko: Ale która jest godzina?
Kupidyn: Przecież mówię że północ!
Synkowie we wrzask i w nogi. Kupidyn zatrzymuje czas.
Kupidyn: No nie pogadasz. Zaraz w nogi i sprinty przez cmentarz. To niegrzeczne jest. Gdyby nie specjalne zdolności, to nigdy by się anioł nie dowiedział czego się od niego akurat chce. Kiepski byłby z anioła anioł stróż a co dopiero amorek. No dobrze. To pogadajmy. I dowiedzmy się czegóż chcą! Możecie mówić!
Kupidyn uruchamia czas. Synkowie we wrzask. Kupidyn zatrzymuje.
Kupidyn. Dobra! Musimy inaczej. Kiwać głową. Rozumiecie?
Synkowie kiwają na TAK!
Kupidyn: Pozwolę wam mówić. Będziecie cicho?
Synkowie kiwają na TAK
Kupidyn: Uwaga?! Możecie mówić.
Na scenę wpadają księżniczki z miotłami.
Księżniczki: Mój ci on. Wara od mojego Mściwoja bo pierze powyrywam. Panie Anioł, weź se Pan odleć! Jak przywalę w te skrzydła to i aureola nie zatrzyma! Nie tykaj naszych Mścisławów bo się zarażą. Precz z anielstwem! Precz z aniologią! Precz z anioła cieniem! Nie będzie Anioł tłukł nam w głaz! Mścibor ci ten mój. Z lewej mu miotłą! Karuzela z aniołami!
Kupidyn powstrzymuje atak księżniczek zatrzymując czas.
Kupidyn: Po pierwsze – żaden jakiś tam Anioł. Jestem dyplomowanym Kupidynem z wieloletnim doświadczeniem i sukcesami na niwie łączenia dusz, ciał i życiorysów. Scalam jak nikt przede mną. Więc odrobinę szacunku mi się należy zamiast traktowania brzozową wicią. Niebiańskie pochodzenie nie pozwala mi oddać, ale zawsze mogę wymyślić rewanż psychologiczny. Starymi pannami was zrobię!
Księżniczki i synowie: Nieeee! Litości!!! Taaaak!!! Miłości!
Kupidyn: O! To interesujące! Blokada nie działa szczelnie. Cóż – po powrocie trzeba znów odwiedzić gabinet archanielski i wypomadować się na błysk, żeby wstydu nie było. Miłości powiadacie że chcecie? Coraz ciekawiej. Jak to mówią: Diabeł tkwi w tanich detalach a Anioł w wartościowych drobiazgach. Chętnie poznam szczegóły tej tutejszej intryżki.
I teraz mamy działanie symultaniczne. Cała szóstka (Azalia, Eulalia, Rozalia, Leszko, Mieszko i Pepeszko) opowiadają i gestykulują jednocześnie:
Azalia: Bo my jesteśmy księżniczki a oni to są księciowie. Księcie? Księżni? Księciowni? No nieważne. Ważne, że my się kochamy i my chcemy być razem. Znaczy nie całą szóstką chcemy być razem, tylko każda z nas z jednym z nich. My już się dobraliśmy w korcu maku i znaleźliśmy swoje drugie połowy na całe pozostałe życie. Nie chcemy być stare panny jak panna Helga. Chcemy żyć długo i szczęśliwie. I żeby weselisko było huczne, głośne, taneczne i do najbielszego rana. Niech żyje Miłość!
Eulalia: Ja tam nie wiem co sobie Pan Anioł myśli, ale my jesteśmy porządne księżniczki z dziada pradziada. Płynie w nas błękitna krew. Mogę pokazać, ale uprzedzam, że jak zobaczę krew to zemdleję. Na szczęście mój ci on – ukochany mój – już umie mnie ratować i jak zemdleję to mnie wyratuje z nieszczęścia i przywróci do przytomności. Dlatego kocham go do nieprzytomności i on będzie mój do samej śmierci. Razem przez śniadania, obiady, kolacje i życie całe. Razem! Niech żyje Miłość!
Rozalia: Ja już obiecuję na Pana Anioła rączki nie podnosić, bo Pan Anioł to nawet miły jest. Taki biały i niewinny! To Pan Anioł zakochanym przecież na przeszkodzie nie będzie stawać. Weżmie łuk, strzałę i dawaj przebijać serduszka! Ja tu mam! Tu! Tu! Serduszko mi tu bije do mojego ukochanego młodzieniaszka! Jak trzeba to ja sama zadanie za niego wykonam. Ja sama bo jak trzeba to ja się robię odważna. Jak trzeba to sprytna a jak trzeba to i ładna się zrobić mogę. Dla sprawy! Niech żyje Miłość!
Leszko: Panie Aniole, ja nie będę owijał w atłasy. My tu na tym cmentarzu nie z własnej woli. Z własnej woli to my by tu nawet wołami by nie przyszli. A zwłaszcza nocą, północą. Ale niech Pan Anioł jednak nie myśli, że my głupie jakieś i się na przykład na tym cmentarzu przypadkowo zgubili. My tu nieprzypadkowo ale celowo my tu. Bo rozchodzi się o żonę. Ale nie wdowę jak matula, albo starą pannę jak panna Helga, tylko taką normalną. Dwie ręce, dwie nogi, buźka malowana. Cała do kochania. Niech żyje Miłość!
Mieszko: Chcę powiedzieć, że na to skrzydło podniesione przeciw Miłości, to można tylko powiedzieć jedno: Podnieś Anioł jeszcze raz to skrzydło, to się z niego skrzydełka w panierce zrobi zaraz! Ja jestem zakochany, uzbrojony, niebezpieczny i mam taran. Jak trzeba będzie, to wzniecę stos, panikę, popłoch albo nawet powstanie jakieś, ale ja i moja księżniczka, będziemy się kochać do samego końca świata. Niech się Anioł tak nie rumieni, ja nie o takiej Miłości. A propos Miłości. Niech żyje Miłość!
Pepeszko: Bo to było tak: Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami żyliśmy sobie my. Sami. Długo. I szczęśliwie. Ale że matula, znaczy jaśnie pani matka uznali, że czas nam żon poszukać tośmy przyszli. Na zamku znaleźliśmy. Nas trzech. Ich trzy. Plus ta Wanda. Się dobraliśmy. Ślub miał być. I wesele. Ale ta Wanda chyba zazdrosna. To nas na cmentarz po medalion wysłała. Szliśmy, szliśmy i przyszliśmy. A tu Anioł! Przepraszam: Pan Kupidyn.To by było wszystko. Aha. I niech żyje Miłość!
Kupidyn: Czyli wszystko jasne. Niech żyje Miłość!
Księżniczki i Synkowie: Niech żyje Miłość!
Kupidyn: Prawdziwa Miłość niech żyje!
Księżniczki i Synkowie: Prawdziwa niech żyje!
Kupidyn: Księżniczki niech żyją!
Synkowie: Niech żyją!
Kupidyn: Książęta niech żyją!
Księżniczki: Niech oni żyją!
Kupidyn: Azalio, Rozalio, Eulalio, Mścisławie, Mściborze, Mściwoju…
Księżniczki i Synkowie: Tak?
Kupidyn: Ja – Kupidyn dyplomowany nakazuję wam byście się miłowali prawdziwie. I byście odtąd mówili tylko prawdę. Prawdę najprawdziwszą, zawsze prawdę, tylko prawdę i całą prawdę. Póki będzie prawda to będzie i miłość. Moje macie słowo. Teraz kolej na wasze!Przysięgacie?
Księżniczki: Przysięgamy.
Pepeszko: Panie Anioł? To będzie drobny problem.
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.