29 stycznia 2018
Wanda (cz.III)
Scena VI
Wchodzi Jaskier. Rozgląda się po sali tronowej sprawdzając czy nikogo
w niej nie ma. Zadowolony zwraca się do publiczności.
Jaskier: No! Nikogo nie ma, to mogę spokojnie poćwiczyć. Nie! Nie!
Bez obaw! Nie będę śpiewał! Do śpiewu to potrzeba najpierw kwaterkę
wina na rozluźnienie strun głosowych a ja wciąż o suchym trzeźwym
pysku. Więc proszę nie wychodzić. Mowę będę ćwiczył. Tę niewiązaną,
znaczy luźną. Tak będę ćwiczył żeby wyglądała na improwizowaną,
bo najlepsze improwizacje wyglądają najlepiej wtedy gdy są dobrze
wyćwiczone. Zwłaszcza improwizacje na skórce od banana. Ykhym!
Proszę wstać, Król idzie! Nie, no... Niech Pan nie wstaje, przecież
mówiłem że to ćwiczenia a nie alarm prawdziwy. Nie obwieszczam!
Choć mam nadzieję, że jak będę obwieszczał, to wszyscy ruszycie swoje
„cztery litery” bo wiadomo, że jak Król wchodzi, to dworzanie nie mogą
siedzieć. No chyba że siedzą za coś w ciupie. Z tym że tam to akurat
siedzą na stojąco. O czym to ja? To jeszcze raz! Proszę wstać, Król idzie!
Proszę siadać! Wasza Królewska Mość! Mam przyjemność, zaszczyt i tak
dalej zaanonsować w progach Zamku Waszej Królewskiej Mości
– w skrócie WuKaeM – Jej Królewską Mość...
Bogumił: A to już?
Jaskier: Aaaaaaaa... Ale mnie Wasza Królewska Mość wystraszył!
Prawie że na śmierć!
Bogumił: No jka ty się tak boisz to pewnie coś masz na sumieniu gagatku. Mam rację?
Jaskier: ależ Królu, co Król? Ja? Ja tu tylko jako ten nadworny zapowiadacz, prowodyr taki... zapiewajło czasem, bo i zaśpiewać zaśpiewam jak trza...
Bogumił: nie trza...
Jaskier: no i zapowiedzieć chciałem.
Bogumił: No i?
Jaskier: I poćwiczyć najpierw chciałem
Bogumił: Ćwicz!
Jaskier: Ale to tak, teraz tu? Przy Mości Królu?
Bogumił: A to sobie wyobraź że mnie tu nie ma!
Jaskier: A to dobra. A to nie potrafię! To ja już może w takim razie zapowiem na żywca! Wasza Królewska Mość! Mam przyjemność, zaszczyt i ten...
Bogumił: Ale cichaj mi tu!
Jaskier: Tak jest! Cicham! A dlaczego cicham?
Bogumił: Księżniczek nie widzę
Jaskier: A faktycznie. Też nie widzę!
Bogumił: To wołaj!
Jaskier: Księżniczki?
Bogumił: Nie. Jejmość Helgę!
Jaskier: Tak. Jejmość Helgę! A po co?
Bogumił: A ty chcesz zachować aby głowę na karku swym? Się mnie
jeszcze raz głupio zapytaj to się zastanowię czy ci ta głowa do czego
potrzebna.
Jaskier: To ja już może zawołam Jejmość Helgę
Helga: Nie trzeba mnie wołać, bo już jestem. Dziewczęta! Zajmujcie
miejsca! Szybciutko. Eulalia! Azalia! Rozalia! Raz dwa trzy! O! I ty
Wando! Tylko może ty trochę w głębi. Jeszcze! Jeszcze! Tak dobrze!
Jesteśmy gotowe Wasza Królewskość.
Bogumił: Słyszysz błaźnie? Zapowiadaj więc! Jesteśmy gotowi!
Scena VII
Jaskier: Się robi Najjaśniejszy Panie! Proszę wstać Król idzie!
Bogumił: Proszę siadać. Już wszedłem. Dalej!
Jaskier: Etykieta tu przewiduje fanfary
Bogumił: No to fanfaruj...
Jaskier: Ale z uwagi na oszczędności..
Helga: Fanfar nie będzie...
Bogumił: Aha!
Helga: Ale jest flet! Fletuj fanfary!
Jaskier: Kiedy nie potrafię!
Helga: Masz! Tu się trzyma! Tu się dmucha! Tędy fanfar wylata!
Jaskier dmucha i fałszuje
Bogumił: Tak gra jak śpiewa. Myślę że następnym razem damy mu
werbel.
Jaskier: Najjaśniejszy Panie pozwól zaanonsować...
Bogumił: Pozwalam!
Jaskier: Z dalekiej podróży przez siedem mórz, siedem oceanów,
siedem dolin, siedem strumieni, siedem ściernisk, siedem kęp leśnych
i przez siedem rozstajów dróg do naszego kraju zawituje Waszej
Królewskiej Waszmości kuzynka – Królowa Tramtadracji, Kawalerka
Różowej Podwiązki, Srebrna Medalistka Medalu Złotej Mahmudii,
Patronka Szyntów i Szentów, Opiekunka Zakonu Węzłowanej Niteczki
oraz Pani Siedmiu Krain od Wschodu do Południa – Księżna Kunegunda
Skromna!
Rzepicha (wchodzi i się kłania): No już przestańmy z tymi tytułami.
Nie przesadzajmy z tymi tytułami, nie przesadzajmy... Skromność,
Wstydliwość i małomówność przede wszystkim! Niech to czyny nasze
o nas mówią a nie słowa i tytuły. Słowa ulecieć mogą niepostrzeżone,
tytuły to tylko doczesność. Witaj mi drogi kuzynie kuzyna...
Bogumił: Ykhym. A witajże witaj... Jesteśmy pod... Jesteśmy pod...
jesteśmy pod wrażeniem!
Helga: To akurat widzę!
Rozalia: Ale że co, bo ja nie widzę
Eulalia: Cicho głupia! Nie widzisz co się kroi?
Rozalia: Ano nie widzę. Może źle patrzę?
Azalia: Każdy głupi by dostrzegł!
Wanda: Nawet martwy by dostrzegł!
Bogumił: Błaźnie! Co tak stoisz? Fotel jakowyś dla damy by się przydał!
Rzepicha: A przydałby się przydał. Z dalekiej podróży jam tu przybyła...
Jaskier: To już mówiłem. (Do Rzepichy) Takie Ci wejście zapowiedziałem,
że nie obrażę się na drugiego Czerwońca.
Rzepicha (Do Jaskra) Milcz mi tu teraz, bio jak się wyda to zadyndasz
razem ze mną.
Helga: A o czym Wasza Królewska Mość tam tak szepcze z naszym
błaznem? Ciekawiśmy!
Rzepicha: A ten... Tego... No... Że ten fotel taki...
Jaskier: Że za wygodny...
Rzepicha: O! Że za wygodny dla mnie! Ja przyzwyczajona do skromności. Chleb, woda, twarda prycza pod głowę...
Bogumił: Ach...
Rzepicha: Czasem z motylkami pogadam w pustelniczej celi
Bogumił: Ach... Ach...
Eulalia: Prawie jak jakaś dziewica.
Rozalia: No! Prawie! Trzech przecież synów...
Azalia: A właśnie. Gdzie oni?
Helga: A właśnie! Gdzież książęta?
Rzepicha: Kto?
Helga: Synowie Jejmości. Trzech podobno.
Rzepicha: Błaźnie wołaj!
Jaskier: No to wołam! Niech się dzieje wola niebios! Książęta!
A wchodźcie!
Scena VIII
Wchodzą Leszko, Mieszko i Pepeszko. Udając salonowych bywalców
dworów wszystko robią z tępym przesadyzmem. Zanim zajmą swoje
miejsce robią rundę honorową przed wszystkimi. Po scenie unosi się
szept westchnień i podziwów.
Rozalia: Ach jacy cudni…
Eulalia: Ach jacy piękni i przystojni…
Azalia: Aż tchu w piersiach złapać nie mogę!
Wanda: Zluzuj gorset to złapiesz. Chociaż nie! Siostry?
Rozalia, Eulalia, Azalia: Taaak?
Wanda: Na mój znak! Wdech!
Rozalia Eulalia, Azalia: Eeeeeeeep!
Wanda: I tak trzymać! Nie puszczać! Nie popuszczać! Trzymać! A teraz,
drogie siostry! Mdlejemy! Już!
Rozalia, Eulalia, Azalia padają ścięte pokotem. Mieszko, Leszko i
Pepeszko stoją i patrzą. Lekko z głupia. Wanda patrzy z politowaniem
zarówno na omdlałe księżniczki jak ina jełopowatych księciuniów. Helga
biega od jednej księżniczki do drugiej i wachluje, klaszcze, pstryka,
podtyka pod nos olejek eteryczny ku pobudzeniu i nic. Król patrzy
zaciekawiony
Bogumił: One tak na poważnie?
Helga: Nie! Na żarty! Oczywiście że na poważnie. Panienki do emocji
nieprzyzwyczajone.
Wanda: Prędzej do feromonów
Helga: A fe! A fe! A fe!
Bogumił: A ty córeńko? Czemuże ty jak kłoda o tę posadzkę nie gruchłaś
na widok tychże jakże miłych dla oka męskich przedstawicieli rycerstwa
i gatunku ludzkiego naraz. Toż to przecież powinnaś gruchnąć jako
i siostry.
Wanda: Na mnie nie działa
Rzepicha: Pozwolę sobie wtrącić.
Bogumił: Pozwalam
Rzepicha: My tu o zdrowej białogłowie co się czarowi oparła…
Bogumił: Czarowi? Czary wiedźmie? Wołać kata! Do kata! Dam dukata!
Kata mi tu!
Helga: Ćśśśśś… nie trza!
Rzepicha: O poległych pomówmy! Tfuuu… O zaległych? O ległych?
No o tych tu, co leżą bez tchu.
Bogumił: bez tchu. No?
Rzepicha: Dobrze się składa, że akurat gdy nasze księżniczki rażone omdleniem ocucenia wymagają, to ja tu akurat mam pod ręką powód
by je prędko ku życiu dworskiemu przywrócić.
Bogumił: A jakiż to powód?
Rzepicha: Jeden powód! A nawet trzy! Synkowie moi! Oto Mścisław,
Mścibor, Mściwoj… Do dzieła!
Leszko: Ale że co, jaśnie Matulu?
Rzepicha: Jaśnie kto? Jak ja ci zaraz zrobię jaśniej to ci się wszystkie
ogniska z nocy kupałowych jeno jaskrami ostaną!
Jaskier: O! Wreszcie zapamiętałaś moje imię! Ałaaaa! Jaśnie Wielmożna
Jejmość zapamiętać raczyła miano sługi najnędzniejszego…
Rzepicha: Tak trzymaj błaźnie a będziemy bogaci. Może ja bardziej, ale
o tobie nie zapomnę – obiecuję!
Jaskier: Słowo Wielmożnej Pani cenniejsze niż klejnoty rodowe zamkowe…
Rzepicha: No! Chwaty moje!
Leszko, Mieszko i Pepeszko: Tak jest Pani Matko!
Rzepicha: Do księżniczek! Wystąp!
Leszko, Mieszko i Pepeszko: Się robi!
Rzepicha: Do cucenia! Przystąp!
Leszko, Mieszko i Pepeszko: Się wie, się robi!
Chłopy jak chwaty przystępują do omdlałych księżniczek i nie
bardzo wiedząc co mają robić raczej przyglądają się i ociągają by
choćby palcem trącić.
Wanda: Ejże! Nie z tej strony!
Leszko: A to sorki! Bracie? A ty może wiesz co z taką księżniczką
zrobić aby ją ruszyło?
Mieszko: No nie bardzo. Ale może przestraszyć?
Pepeszko: To ją wtedy ruszy… w trzewiach. To trzeba delikatnie…
Leszko: Delikatnie, delikatnie… to może szturchnąć?
Mieszko: Staranować!
Pepeszko: Matula gadali żeby bez przemocy
Mieszko: Ja jestem po kursie pierwszej przemocy i inaczej nie umiem.
Leszko: Rozśmieszyć?
Wanda: Jużeście śmieszni i co? Nie zadziałało.
Jaskier: Pssst!
Leszko: Hę?
Jaskier: Książe pozwoli na stronę
Leszko: Pozwalam. Nie musicie błaźnie wszystkich informować jak idziecie na stronę.
Mieszko i Pepeszko: My nie ciekawi!
Jaskier: Książe! Ależ Książe! Co Książe… Ja tu z radą!
Leszko: A to przepraszam! Więc co że?
Jaskier: Znam ci ja najlepszy sposób na budzenie księżniczek
z omdlenia. Moja babka ze strony miecza powtarzała że nie ma
nic lepszego nad sposoby sprawdzone i wypróbowane.
Leszko: Jaki? Ten sposób jaki?
Jaskier: Nachyl się książę… Nie przy ludziach!
Leszko słucha i pąsowieje.
Leszko: Paszoł won błaźnie z takimi propozycjami! To niemoralne jest
i nie przystoi.
Mieszko i Pepeszko: Ale że co?
Leszko: Wiecie co on tu proponuje, by księżniczki z mdlenia wywołać?
Mieszko i Pepeszko: Nie! A co?
Leszko szepcze na ucho Mieszkowi
Mieszko: Nieeeee! Naprawdę? Toż to świństwo!
Leszko: Toż przecież mówię! Błaźnie! Skórę wygarbować to mało!
Jaskier: Ja tylko zaznaczam że księżniczki nadal nieprzytomne.
I powoli nabierają sinych kolorów.
Pepeszko: Tej to nawet do twarzy.
Wanda: W błękitach jej będzie do twarzy, ale w trumnie…
Leszko: Ty posłuchaj bracie, cóż nam tutej błazen zaproponowali
Leszko szepcze bratu. Mieszko potwierdza. Pepeszko mdleje.
Wanda: Na zamku liczba omdlonych wzrosła o jeden.
Helga: Co robić? Co robić?
Bogumił: Cucić! Cucić!
Rzepicha: Mścisławie cuć! Mściwoju cuć! Mściborze! Cuć!
Leszko, Mieszko i Pepeszko: Ale że jak?
Jaskier: Przecie mówię. No to po buziaku i sprawa załatwiona.
Wszyscy się zatrzymują.
Mieszko: Całować? Bleh…
Leszko: Babę całować? Bleh...
Pepeszko: Babę Całować w usta? Bleh…
Rzepicha: A w co ty być chciał? W du….ży palec?
Pepeszko: Ale ja się wstydzę
Rzepicha: Widzę.
Pepeszko: Uff…
Rzepicha: I wstyd mi za was! Bierzcie się do całowania księżniczek,
bo jak nie, to inaczej pogadamy.
Leszko, Mieszko i Pepeszko: Się robi jaśnie pani matko! Się całuje!
Księżniczki powstają z omdlenia
Rozalia: Ale mi się śniło...
Eulalia: Ale mi się śniło bardziej...
Azalia: Oj mnie to się śniło dopiero... Aż strach opowiadać.
Wanda: Chyba mam deżawi…
Helga: To niech panienka wyrzuci. To nic dobrego jest!
Rozalia: Śnił mi się książę.
Eulalia: I mi też
Azalia: I mi też…
Rozalia: Piękny, młody, Wysportowany…
Eulalia: I mi!
Azalia: I mi…
Rozalia: I mnie całował…
Eulalia: I mnie!
Azalia: I mnie też!
Rozalia: O wy! Zazdrosne małpy! To mój książę!
Eulalia: Mój ci on! Mój ci on!
Azalia: Sama go sobie wyśniłam! Sama samiuśka! Bez niczyjej
pomocy!
Rozalia: Nie będziesz mi tu księcia podbierać! Żmija!
Azalia: Nikogo nikomu nikoguję! Krowa!
Eulalia: Jeszcze na ustach mych smak ust twych… Chyba się zakochałam!
Rozalia: To ja się zakochałam bardziej
Eulalia: A ja na maksa się zakochałam. Co ja teraz zrobię bez księcia mego…
Helga: Spokój! Panienki Spokój!
Rzepicha: Najjaśniejsze Panny pozwólcie…
Eulalia, Rozalia, Azalia: Pozwalamy
Rzepicha: Oto są wasi bohaterowie, co z omdlenia odważnie
przekroczywszy bariery, własne opory i zapach czosnku ze śniadania
podjęli wyzwanie, ruszyli na wezwanie i udźwignęli zadanie.
Rozalia: Ach
Eulalia: Och
Azalia: Ech Ech
Wanda: Wdech Wydech Wdech Wydech.
Rzepicha: Oto Mścisław…
Leszko: Wielki!
Rozalia: To on! To on! To ten książę mój!
Azalia: Całe szczęście że nie mój.
Rzepicha: ...Wielki.
Bogumił: A czemu on Wielki? Wysoki on i może… Ale Wielki?
Rzepicha: Mości Królu, pewnych pytań się nie zadaje!
Bogumił: A to sorki! Następny!
Rozalia: Tatko? Tako? Tatko? Mogę go sobie wziąć?
Bogumił: A po co ci on?
Rozalia: A takie tam… Polowania, Podchody, Biegi na orientacje…
Bogumił: A jak chcesz to bierz!
Rozalia: Yess Yess Yess :)
Azalia: A to ja też chcę! Nie ma tak że tylko ona sobie może. Ja też
mogę. I ja też chcę móc!
Bogumił: A którego?
Azalia: A tego co mi się śnił przed chwilą taki seksi
Helga: Księżniczko! Bój się…
Azalia: Dobra dobra! Już się niczego nie boję. Z takim wojownikiem się
już nigdy bać nie będę. Ty? Jak ci na imię?
Mieszko: Melduję że Mścibor
Rzepicha: Potężny!
Azalia: Jakżeby inaczej. Mściborze, czy zechcesz pokazać mi swoją
kolekcję?
Mieszko: Mam ci ja za stodołą taran…
Azalia: Ach chcę… Ach chcę… Potaranujmy coś!
Pepeszko: Jestem Mściwoj Gromowładny i nie będę dużo mówił, bo
szkoda słów.
Eulalia: Całam w pąsach!
Pepeszko: Po tym sinym to jednak żywsze kolory.
Eulalia: Ależ słodkie komplementy prawisz Książe.
Pepeszko: Matka kazali.
Eulalia: I jaki kompromisowy. Ideał męża.
Pepeszko: Idealna narzeczona!
Eulalia: Kolejny komplement? No co za flirciarz! Oj trzeba ci będzie
założyć obrożę.
Pepeszko: Co założyć?
Eulalia: Obrączkę… Obrączkę założyć!
Bogumił: O właśnie! I żebyście żyli długo i szczęśliwie!
Wanda: Ykhm? Ykhm?…
Bogumił: Tak córko!
Wanda: A nie wydaje ci się ojcze, że coś za łatwo poszło?
Bogumił: Łatwo? Nieee…! Wcale
Wanda: Bo popatrz. Pyk pyk i trzy panny mają swoich trzech
kawalerów. Teraz tylko ksiądz, kareta i noce poślubne…
Helga: Księżniczko!
Wanda: A w porządnych opowieściach, to teraz przychodzi moment
próby.
Rzepicha: Próby? Jakiej próby?
Leszko, Mieszko, Pepeszko: My nie chcemy żadnej próby
Rozalia, Eulalia, Azalia: Tak, tak, tak! Nie chcemy!
Wanda: W porządnych opowieściach tak być musi. Inaczej Kat, Szubienica i Ciemna Mogiła.
Jaskier: Uczta! Uczta! Uczta! Maestro Sztuki Gastronomicznej Giovanni
Baltazar de Kaszanka zaprasza na ucztę. Mówię wam – oczy by jadły,
uszy by jadły, a tyłek przecież sam się okrągły nie zrobi… Mistrzu!
Giovanni: Jako przystawkę polecam jęzorki skowronków w aroniowej zalewie z dodatkiem wędzonego kawioru i czipsa z kalarepy wiedeńskiej.
Całość ubarwiona jarmużem.
Bogumił: Jarmuż. Znowu jarmuż…
Giovanni: Jako zupę pozwoliłem sobie przygotować krem
z przegrzebków z makaronem weneckim z czarnej mąki z dodatkiem paryskiego ziela
i odrobiny cykuty. Całość ubarwiona…
Bogumił: Jarmużem, jakby inaczej?
Giovanni: A jakby inaczej? Danie główne to „Fą de bra” ze świeżej
gęsiny w sosie winnym „szantemble” wolno opiekane na brzozowym
ogniu, podlewane miodem i białą czekoladą. Całość…
Bogumił: ...ubarwiona jarmużem. Wiemy, wiemy! Jarmuż wszędzie
jarmuż! Na deser też jarmuż?
Giovanni: Nie! Galaretka!
Bogumił: Galaretka z jarmużu!
Giovanni: Galaretka z młodego agrestu i cytrusków.
Bogumił: I ani śladu jarmużu?
Giovanni: Ani ani…
Bogumił. Dobra! To podawaj!
Giovanni: Ale to menu dla gości. Dla najjaśniejszego Pana owsianeczka…
Wszyscy: Smacznego!
Wychodzą
cdn.
5 listopada 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 listopada 2024
Jesień.Eva T.
5 listopada 2024
AgnieszkaYaro
5 listopada 2024
odczuciaYaro
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
0411wiesiek
4 listopada 2024
z ręką w gipsiesam53
4 listopada 2024
Ostatnia prostaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
3 listopada 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga