Yaro, 22 września 2024
życie trwa wiecznie
chwila zbyt krótko
pielęgnuj to co wypełnia
w nas przestrzeń
zdobywaj szczyty
nie licz pochwał
żyj skromnie
najwygodniej
wolę pełne szkło
i kobiece kształty
Arsis, 22 września 2024
Widzisz? Popatrz. Jakoś mnie tak nawiedziło. Jakieś wizje nie wiadomo skąd. Jakieś niedowidzenia.
Twarz przy
twarzy.
Patrz!
Spójrz!
Upadam na lustro. Na tę szklaną powłokę.
Całym sobą. Nie-sobą.
Moje usta. Twoje usta.
Łączą się, spajają.
Niczyje. Śmiertelnie blade…
Co to jest? Co się tak kołysze? Kolebie za ścianą, w ścianie. We mnie?
Upadam ze szklanką, która rozpryskuje się na miliardy iskier
w potwornych rozbłyskach nuklearnych syntez.
I popatrz. Znowu te same sterty gazet. Pożółkłe.
Poplamione. Podeptane…
Znowu jakieś zgrzyty za ścianą. Stukania.
Nade mną…
Wszędzie coś się wciąż czegoś dopomina, doprasza…
Wystają zewsząd
czyjeś ręce.
Uschnięte patyki.
Spalone w śmiertelnej gorączce.
I oto stoję i wpatruję się w pełznące ku sufitowi żeliwne rury. Całe w pajęczynach i kurzu. W kącie
pokoju.
W mdławym blasku wiszącej lampy.
W te rozgałęzienia u szczytu grani.
Dotykam je. Muskam opuszkami palców.
Próbuję się na nie wspiąć, jakby na jakieś drzewo początku. Drzewo stworzenia.
Otula mnie otchłań nocy.
Omiata dalekim cmentarnym oddechem.
Ktoś idzie
Wspina się po stopniach schodowej klatki..
To powracająca zza grobu moja matka. Stąpa ciężko. Ściska kurczowo drewnianą poręcz.
Jestem tu sam na sam z tymi dziwnymi trzaskami, stuknięciami, zgrzytami.
Mimo że ledwie słyszalnymi. Mimo że prawie niesłyszalnymi.
Coś szepczę z samym sobą na zasadzie
cichego porozumienia,
gotów spojrzeć w oczodoły pełne czarnej ziemi.
I czuję na ramionach jak obłapują mnie czyjeś lodowate palce.
Rozglądam się na boki. Powoli odwracam. Przytula się do mnie pusta przestrzeń.
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-09-22)
***
https://www.youtube.com/watch?v=KvFhV7qT3IE
sam53, 22 września 2024
a ty uśmiechnięta liście układasz w bukiety
złote przy złotych rude przy rudych
delikatnie powoli nurzane w kąpieli czasu
jeszcze ciepłe przejrzałe smutkiem
wyrwane Matce Naturze
bez podpisu bez bólu bez żalu
zebrane po drodze do domu
chłodny wieczór dzisiaj
Marek Gajowniczek, 22 września 2024
Trochę słońca jesienią
Potrzeba nieszczęśnikom -
Ludziom, podtopieniom
Oraz politykom.
.
Nie potrzeba wojny -
Kraj jest zrujnowany
I niewiele zmienią
Nadzwyczajne stany,
.
A pogoda Ducha,
Nie medialne sztaby,
Próśb naszych wysłucha
I da siły słabym
.
Nie wszystkim jest łatwo
Pogodzić się z losem,
Stratą, ciszą martwą
I z sumienia głosem.
.
Wciąż Cudu nad Odrą
Wypatrywać a Niebie.
Rządu krótką kołdrą
Chronić się w potrzebie.
.
Pieniędzmi, choć więcej...
Nie uprzątniesz błota.
Potrzebne są ręce!!!
Zapał i ochota!
.
Podziały, różnice
Są dziś bez znaczenia.
Ochronią granice
Młode pokolenia.
.
Potrafimy sami
( bez proszonych gości)
Wyruszyć tłumami
w Marsz Niepodległosci.
.
By trudną jesienią -
Polską,choć bez złota,
Wiersz pustą kieszenią
Pot Wam z czoła otarł.
sam53, 22 września 2024
po zapadnięciu zmierzchu ciemność
przywołuje noc księżyc gwiazdy
budząc sny jeszcze niewyśnione
które stają się przed oczami
światłem w rozbłyskach świadomości
tak jakby każda radość kwitła
w uśmiechu dziecka tylko chwilę
a szczęście kroplą - łzą przy nosie
na czarno-białej fotografii
którą w albumie schować przyjdzie
czasem w półsłowie kiedy rano
ktoś ci na usta swoje kładzie
pocałunkami pisząc wiersze
dziękuje nocy za niebyłość
a jej że wszystko się zdarzyło
https://youtu.be/mqkx7Av6yMg?si=ADvY4TmOpq7kGMR2
Belamonte/Senograsta, 22 września 2024
Kształty to odbicia w obserwacji świadomości matematycznej.
Materia żywa i martwa jest treścią i formą w ruchu ciągłym.
Rośliny i zwierzęta mają krążenie soków. Przedmioty martwe -
krąży w nich prawo energii, nie odtwarzają się same (?).
Życie się samo (?) odtwarza, to wzór, ale w świadomości pojęcia to duchy,
znieruchomienia, a nic nie jest nieruchome, jest materia,
czyli treść i kształt - kształt jest treścią.
Nie wiadomo jakie rzeczy (całości) są właściwie poza naszym spostrzeganiem,
określaniem ich.
Dzielimy je na martwe i żywe.
W życiu rzeczy (sensowne całości) są dane ze względu na przetrwanie,
na uczucia, na to jakie mają znaczenie dla przyjemności.
W strumieniu życia rzeczy żywe (podmioty) same w sobie spełniają życiowe funkcje
zanim świadomie tego chcą - stają się podmiotami świadomymi na końcu -
więc życie to coś całościowego i odgórnego,
hipoteza wielkiej jedności stworzeń,
możliwa świadomość, dusza i duch życia.
W świadomości rzeczy (podmioty i przedmioty) nabierają znaczeń dodatkowych
ze względu na uczucia, na proste (?) motywacje - najpierw chyba czuje się lęk i strach,
ale i swą moc można czuć, można czuć żądzę, która rządzi jednokomórkowcami.
Czucie powoli się uświadamia za sprawą lustra Ja - dzięki przedmiotom i podmiotom
w miłosnym uścisku.
Ale wracając do rzeczy poza naszym spostrzeganiem i martwych (?).
Wierzę, że nawet przedmioty martwe mają jakąś treść, znaczenie - dla kogoś,
dla obiektywnego umysłu albo jakiegoś innego subiektywnego umysłu,
dla Boga, dla Przyrody - my żywi, na początku nauki, je poznajemy ze względu
na ich znaczenie dla nas, twardość, łatwość obróbki, przydatność dla polowań
- kamieni, zwierząt, wszystkiego i nas samych.
Nabieramy też znaczenia dla siebie samych, najpierw jest to znaczenie życiowe,
oceniamy się, poznajemy ze względu na siłę, na rozkosz jakiej doświadczamy,
jakiej to ciało, my sami sobie dostarczamy.
Potem jest to znaczenie spojrzeń filozoficznych, naukowych,
artystycznych, medytacyjnych.
Czyli są Materia (treść) i Forma w ruchu oraz Znaczenia.
sam53, 21 września 2024
zanim życzenia przejdą ciszą
słowo po słowie zbierzmy myśli
sny nas przy wierszach ukołyszą
niech ten z miłością też się przyśni
z nim chcę na spacer cię zaprosić
przy kawie niechaj do nas sfrunie
usiądzie obok spojrzy w oczy
odwzajemnimy pocałunkiem
pragnienie siebie zadrży chwilą
jakże przyjemną pośród objęć
bliżej niż blisko - jakby miłość
czekała na nas w jednym słowie
z codziennym - kocham - w twoich ustach
i z moim sercem niewyspanym
wreszcie niech miłość się rozhuśta
wiesz jak cudownie być kochanym
Belamonte/Senograsta, 21 września 2024
Najpierw przeżycia życia wciągają mocno budzącą się świadomość
A potem są spojrzenia w dal, w gwiazdy, zamyślenia, rozproszenia,
motyle przemienienia - stany umysłu
Blisko życia być to mniej śnić
Mocno żyć - wytwarzać stany zagrożenia, wytrzymywać stany zagrożenia
Budować gniazda miasta, zdobywać pokarmy, dobra, handlować, uwodzić,
prowadzić wojny
Chyba o to by chodziło by zejść na ziemię z piętra imiesłowu
Może na Rubieże bitew, w sny na jawie, japońskie drzeworyty z samurajami
i drzewami w tle
Samowola świadomości zrodziła się z mimowolnych przeżyć życia
Na początku by lepiej budować, uwodzić, walczyć
Nie chodziło o gnicie z naćpanym mózgiem,
z męczeńskimi teoriami
przed Bogiem,
przed telewizorem
w Samotni luksusu
Nie chodzi o śpiące ziarna i oczekiwanie na ich głos jedynie
Ale by zbudować samowolnie wieś a nawet chatkę pustelnika
Marek Gajowniczek, 19 września 2024
Nikt się z władz nie zarumienił, kiedy runęły zapory
i nie byli zawstydzeni widząc rozpacz i horrory.
Lańcuch ludzi dobrej woli stanął na brzegach z workami
i gdzie czas na to pozwolił piach szybko sypali sami.
.
Jedna chwila, jedna chwila wystaczyła -
jeden moment. jeden przebłysk, któtki czas,
by się władza z optymizmem przeliczyła
i poparcia i zachwytu płomień zgasł.
.
Jedna chwila, jednej chwili wystarczyło,
by mieszkańcy podtopieni zrozumieli,
że nie lepiej w naszym kraju jest jak było
i zarządców bałaganu już nie chcieli.
.
Zgasły medialne uśmiechy, Zniknęło partyjne logo
a wojna na stare grzech trwa i ludziom nie pomogą.
Przy życzeń samospełnieniu łatwiej będzie kraj rujnować
Bez wyrzutów na sumieniu bezpieczeństwem szykanować.
.
Jedna chwila, jedna chwila wystaczyła -
jeden moment. jeden przebłysk, któtki czas,
by się władza z optymizmem przeliczyła
i poparcia i zachwytu płomień zgasł.
.
Jedna chwila, jednej chwili wystarczyło,
by mieszkańcy podtopieni zrozumieli,
że nie lepiej w naszym kraju jest jak było
i zarządców bałaganu już nie chcieli.
Marek Gajowniczek, 19 września 2024
Złota Polska Jesień
zwykle pora cudna
wody do nas niesie
z suchego południa.
.
Na wietrze trzepocze
rozpięta genua.
Mokre jest Roztocze.
Woda w trzcinach Żuław.
Nie brakuje także
w innych miejscach obaw.
Worki kładzie na brzeg
Polska Południowa.
Ludzie rozpaczają.
Rozlewa się bieda.
Nadziei nie mają,
rząd za wiele nie da.
A Unia przezanaczy
kolejną nagrodę
dla naszych partaczy,
co wieszczą pogodę.
Dla których prognozy
nie są takie straszne
i nie widzą grozy
uśmiechy rubaszne.
.
Kraj jest uśmiechnięty,
choć tonie w kłopotach.
Deszcz jest zniebawzięty.
Jesień Polska Złota.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
25 listopada 2024
refleksjasam53
25 listopada 2024
AniołyBelamonte/Senograsta
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt
24 listopada 2024
0017absynt
24 listopada 2024
0016absynt
24 listopada 2024
0015absynt
24 listopada 2024
2411wiesiek
24 listopada 2024
Ile to lat...doremi