22 april 2013
Butelka
Codziennie rano myję zęby , piję kawę , biorę prysznic, automat czynnikow działa bez zarzutów, z tępego okna tylko parking pełen samochodów i ogromny konar liściastego drzewa.
W piatkowy i sobotni wieczór z ławki nieopodal dobiegają filozoficzne myśli napitych obywateli, wesołe przyjacielskie gesty zmieniają sie czasem w awanturnicze slogany kampanii ,co ze mną się nie napijesz...
Gdzieś w środku zelżałem , nadchodząca jesień nurtuje nowymi sprawami,cięzkim ich brzemiem, powagą.
Jak sprostać trudnościom życia na parkiecie losu, jak ?
Łażąc bez z kolegami do ściemnienia docieram w końcu do domu.
Wchodzę jest ciemno, po ucztowaniu, prawą ręką zapalam światło w pokoju,babcia leży na podłodze, widok jakby znajomy, lecz...
Coś mnie tknęło podchodzę , krtań zaciska się pętlą , widzę tylko martwe oczy,chcę uciec jak najszybciej do-nikąd , byle przed siebie.
Wzrok wtopiony w nieistniejący cel , schodzę po schodach , otwieram drzwi ,puls wali młotem kowalowej ręki, iść , biec , uciekać ,
Ile włóczyłem się stawiając pijane kroki z wrażenia nie wiem, Nadszedł czas powrotu, naciskam klamkę, w środku dalej cisza,
po Damie z kosą zostało ciało staruszki unieruchomione, zastygłe
w chwili kiedy zapukano po jej los.
Opanowany bez łez kroczę dalej , próbóję wyciągnąć matkę z amoku,
coś bredzi, nie ma kontaktu, bezsilność...
Idę do sąsiadki, proszę o pomoc, wracam siedząc w mrocznej kuchni
czekam nie czując żadnych emocji. Po jakimś czasie przyjeżdza karetka orzekają zgon i wychodzą.
Znów ktoś przyjeżdża wynoszą ciało,
zostaje pustka jak po odcięciu kończyny masz jeszcze wrażenie że jest, że odczuwa.Wchodzę do pokoju , nie boję się. Poprawiam jakieś rzeczy, układam porozrzucane niedopałki. W pufie napotykam na niedopitą butelkę, kładę się na rogu ,zasypiam...
Rano wielkie poruszenie, w domu siwo i ciężko od nikotyny, matka
zawiana kolebie się pijanym marszem do nikąd.
Idę do łazienki , odręcam kurek zimnej wody i podkładam głowę,
zimno koi, trwam kilka minut, podnoszę na powrót łeb
i bez wycierania wychodzę. Chłodne krople mieszają się z łzami,
instyktownie zaglądam do pufy, po butelce nie ma
śladu...
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
14 november 2024
....wiesiek
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga
13 november 2024
0003.
13 november 2024
1311wiesiek
12 november 2024
0002.
12 november 2024
1211wiesiek
11 november 2024
1111wiesiek