6 december 2012
Homo sapiens
Niczym nie zadziwi to zwierzę. Ludzka skóra
dawno poszarpana. Straszy po nocach
głos z zasypanych jaskiń.
Nie ukryje się ani pod śniegiem,
ani pod warstwą zamiecionych liści.
Przestrzenie, jedna wydrążona w drugiej, na dnie
pamięci. Jakże pojemne dla przemyśleń. Oko w oko
z pochówkiem.
Rachuję kości, blizny swoje i cudze. Wciąż pamiętam
uczty w mroku. Kłem, pazurem po snach.
Teraz słowa w zastępstwie. Większa precyzja
ujęcia, choć krew już tylko z nazwy
czerwona.
To samo rozdarcie
jednak przerasta. Odruch bezwarunkowy
przypomina miliony lat
w kołysce z gałęzi;
ciepło, za które matka gotowa
zabić.
Też niosę.
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma