29 may 2014
oni już się nie starzeją
Jest 152. Wprawdzie woli 502, ale nie sprawdziła na rozkładzie jak długo ma na nie czekać, więc wsiada. Mości się na wysokim barowym siedzisku w autobusie, po czym szuka odpowiedniego biletu. Te pasujące do długości jazdy już wykorzystała, musi skasować godzinny, nie chce przecież dyskutować z kanarami, gdyby jej jakiejś minuty zabrakło tuż przed docelowym przystankiem. Siedzi tyłem do kierunku jazdy, nie przywiązuje do tego znaczenia, ma przecież ze sobą książkę złapaną w ostatnim momencie ze stosu tych do przeczytania później. Jadąc do Rynku skończyła pierwszy esej. Była pod wrażeniem. Książkę dostała za udział w konkursie. Nie wydała jej się zbyt interesująca. Teraz sprawdziła - opublikowana w 2005 roku, sprawdziła też autora eseju - Jurij Androchowycz, komentarz tak bardzo pasował do dzisiejszych sytuacji na Ukrainie, wspaniale wyjaśniał genezę wydarzeń, wpisywał się w jej własną interpretację zaistniałej tragedii.
Wyszukała książkę w przepastnej torbie i zabrała się do kolejnego eseju. Poprzedni zachwycił ją również językiem. Zastanawiała się ile w tym zasługi tłumaczek, a ile bogactwa słowiańskich języków.
Tym razem nie mogła się skupić nad tekstem. Już w czasie szukania biletu zwróciła uwagę na twarz siedzącej przed nią starszej kobiety, powinna pomyśleć starszej pani, to lepiej oddawałoby jej wygląd, ale niestety słowa pozbawine politury salonowej coraz częściej pojawiały się w jej myślach. Najpierw uderzyła ją jej twarz o dosyć wyraźnej asymetrii, nie drażniącej zbytnio, ale zauważalnej, tym bardziej, że była nieruchoma i nie pokazywała żadnych uczuć, taka twarz starego indianina przed wigwamem. I wtedy pomyślała sobie o dziwnych regułach starzenia i śmierci. Poza pięknymi siwymi włosami kobieta nie miała nic wspólnego z wyglądem jej matki, może te siwe włosy nasunęły jej taką wielką potrzebę porozmawiania z mamą, a esej porozmawiania z ojcem. Przecież dopiero teraz dorosła do niego. Mają tyle samo lat. On się nie postarzał od dnia śmierci. Tak bardzo chciałaby poznać jego opinię na temat wydarzeń na Ukrainie, podyskutować, posprzeczać się nawet. Dopiero teraz potrafiłaby skorzystać z jego wiedzy. Za życia zawsze dzieliło ich jedno rozciągnięte czasem wojny pokolenie, a przecież ceniła sobie jego spojrzenie na otaczającą rzeczywistość.
Patrzyła na kobietę siedzącą naprzeciwko w autobusie, coraz więcej szczegółow zwracało jej uwagę, elegancko dobrana torba do żakietu, śliczne granaty i błękity sukienki, drobne stopy w eleganckich czułenkach.
Na poziomie Olszy kobieta zaczęła przygotowywać się do wysiadania. Równocześnie, z miejsca oddzielonego przejściem, podniósł się elegancki starszy mężczyzna. Opuszczając swoje miejsce kobieta znalazła się tuż za nim. Czułym, prawie macierzyński gestem lekko skierowała go do wyjścia.
Odprowadzała ich długo wzrokiem. Szli obok siebie emanując harmonią wzajemnego zrozumienia. Pomyślała sobie, co się stanie, gdy jedno z nich odejdzie. Autobus ruszył. Wróciła do swoich myśli i tego olśnienia - dorastanie do rodziców. Czas naraz stał się pojęciem względnym nie tylko przy mijaniu się pociągów, ale i przy mijaniu życia.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma
18 november 2024
1811wiesiek
18 november 2024
0007.
18 november 2024
0006.
18 november 2024
Śpiew ptaków to są myśliEva T.
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
Collective LossSatish Verma