28 january 2016
lustra
Z cyklu - moc słowa:
W jej domu, tzn. ściślej fragmencie mieszkania dzięwiętnastowiecznej kamienicy, w którym się wychowała, wszystko było z przypadku. Po wielu przeprowadzkach spowodowanych zawieruchą wojenną, każdy przedmiot pochodził z innej parafii i niósł swoją historię. W ich obecności czuła się jak na stronnicach bajek Andersena. Mamusia bardzo dbała o czystość, ale nie terroryzowała jej porządkiem. Zresztą trudno było znaleźć stałe miejsce na wszystkie rzeczy we wspóldzielonym mieszkaniu.
W każdym geście mamy czuło się przejściowość powstałej ciasnoty, tymczasowość wysuwanych spod fortepianu łóżek, czy dystans do mycia naczynia w emaliowanych szafliczkach rekompensujących brak źródła ciepłej wody i istnienie zlewozmywaka.
Prawdziwy dom, to był ten wyopowiadany. Przedłużenie, z pominięciem dramatu wojny, tego, który jej odebrano zaraz po zamążpójściu. Grali w tę grę umowności bez żalu, a może też nieświadomie, bo w owym okresie łatwo było się cieszyć małym. Nowa para butów, prawdziwy bawełniany dres, przerobiona spódniczka i już pełnia szczęścia. Każdy nowy nabytek podnoszący standard domu spotykał się z entuzjazmem, trzeba przyznać nie za częstym.
Teraz po latach zadaje sobie pytania, wręcz symboliczne, dlaczego w domu pełnym dziewcząt praktycznie nie było lustra. Może ważne było tylko to co jest po jego drugiej stronie? Przepraszam, skłamałaby. Było jedno – takie od modernistycznej toaletki, przymocowane do starej skrzynki w sypialni rodziców. Zostało przywiezione z mieszkania we Wrocławiu, ukryte w furmance chłopskiej z obawy przed posądzeniem o szaber. Lustrzany tryptyk otoczony był przez mamę dobrymi wspomnieniami, no i legitymował się często podkreślanym atrybutem – to szkło jest kryształowe. Acha i było jeszcze jedno, jajowate, odrapane i umieszczone bardzo wysoko w łazience. Żeby coś w nim zobaczyć poza twarzą, trzeba było wyjść na taboret, co i tak dużo nie dawało. Jak nie kombinować do lustracji zawsze dostępny był ograniczony fragment korpusu.
Mamy już naszkicowaną scenografię. Teraz następuje clou opowieści. Trochę ku refleksji, a zarazem ku przestrodze przed nieprzemyślanymi uwagami.
Jej tata miał ironiczny styl wyrażania się, nazwała go tyrmandowskim albo skamanderskim. Była już nastolatką, taką, co to wkracza dopiero w swoją nastoletniość, ale zaczynała odczuwać naturalną potrzebę, jeżeli nie kobiecego, to przynajmniej nie obojnaczego wyglądu. Przed jakimś wyjściem na spotkanie imieninowe do koleżanki, zapragnęła ocenić efekt swoich estetycznych zabiegów.
Sobotnia sceneria. Tata zagłębiony w fotelu koło lustra z tradycyjną lekturą. Ona przepycha się między meblami, żeby to jedyne źródło odbicia wykorzystać. Staje przed lustrem, a tu za plecami tekst – jak się będziesz tak długo wpatrywać w swoje odbicie, to w rezultacie małpę zobaczysz. Nie wie, i już się nigdy się nie dowie, co podkusiło ojca do tej mało śmiesznej dla niej uwagi. Był takim ciepłym i wyrozumiałym człowiekiem. Przecież nie była kokietką, przeciwnie bardzo skromnym, zakompleksionym dzieckiem, nie dopraszającym się o stroje.
Trzeba wiedzieć, że Ojciec w domu był guru intelektu, a swoje liczne córki obdarowywał przede wszystkim książkami. Brak ciuchów rekompensowała sobie zdobywaniem dobrych not w szkole, nie mniej jego opinia w każdej dziedzinie była dla niej bardzo ważna. Speszona wycofała się spod lustra. Wtedy nie uświadamiała sobie, że taka mimochodem rzucona uwaga odbierze jej na całe lata pewność siebie i wiarę w możliwość podobania się.
W miejscach, w których były duże lustra strachliwie uciekała od nich wzrokiem. Nie, nie była taka głupia, aby uwierzyć w transformację w małpę, tylko jeszcze bardziej znielubiła siebie i utwierdziła w negacji swojego wyglądu.
Czasem myśli z nostalgią, co by było, gdyby usłyszała – jaką mam śliczną córeczkę, albo chociaż tyle - no popatrz jak ładnie ci w tej sukience. Tylko tyle.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma
18 november 2024
1811wiesiek
18 november 2024
0007.
18 november 2024
0006.
18 november 2024
Śpiew ptaków to są myśliEva T.
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
Collective LossSatish Verma