16 december 2014
Quinta essentia
Ciekawe, czy Sąd Ostateczny jest rozprawą zamkniętą, czy też odbywa się przy udziale publiczności – pomyślałam, upychając po kieszeniach liczne, niezbędne w odczuciu drobiazgi, jakie postanowiłam przemycić podczas swojej ostatniej podróży.
Jakoś nie dziwiły mnie dawne zwyczaje pogrzebowe, kiedy to wędrowca udającego się w zaświaty zaopatrywano w mnóstwo przedmiotów mających mu ułatwić życie w tak zwanej Wieczności. Sprytni byli ci nasi przodkowie. A raczej zapobiegliwi, bo kto powiedział, że tam musi być zupełnie inaczej? Może właśnie nie jest? Może też będę potrzebowała kosmetyków i biżuterii? Trudno tak od razu pożegnać się z dawnymi nałogami. Dlatego właśnie gromadziłam te wszystkie duperele, w dodatku nie odczuwając z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.
Najwyżej mnie sprawdzą i odbiorą – przemknęło przez głowę. – Ale chyba pilniczka nie warto jednak zabierać. A nuż wyjdę na terrorystkę?… Chociaż, z drugiej strony, wszyscy wiedzą, że paznokcie rosną także po śmierci. Włosy również… O, do licha – farba! Farbę muszę zdobyć! Bo co, z odrostami pojawię się przed szacownym gremium? Boże, a gdzie zrobię trwałą?!…
Te i tym podobne myśli skutecznie zakłócały harmonię ostatnich chwil przed eskapadą, w której miało się okazać, czy Raj jest jedynie wymysłem biur turystycznych lub produktem indoktrynacyjnych zdolności reprezentantów różnych religii, czy też istnieje naprawdę, chociaż ceną za znalezienie się w owym ogrodzie rozkoszy miało być dotychczasowe, pełne oszczędności i wyrzeczeń życie.
Nigdy nie grzeszyłam jakimś szczególnym zbytkiem, choć najczęściej niestety z braku możliwości, więc stosując się, i to dość skrupulatnie, do zaleceń Dekalogu, mimo iż nie byłam praktykującą chrześcijanką, miałam nadzieję, że Bóg będzie bardziej tolerancyjny niż Jego purystyczni przedstawiciele jak ziemia długa i szeroka.
Niebawem się okaże, czy było warto – pomyślałam, dodając do zawartości już i tak pękatych kieszeni tubkę faktora 30, bo doszłam do logicznego wniosku, że skoro tam jest zawsze piękna pogoda (wiadomo, Raj), to albo trzeba wiecznie łazić z umbrelką, albo stosować jakieś zabezpieczenia. Lub też chronić się pod dachem, jeżeli owe Sądy Ostateczne są imprezą otwartą.
Ale co, jeśli odbywają się na świeżym powietrzu?...
– Czyś ty zgłupiała?! – zapytał w tym momencie małżonek, podchodząc z biletami w ręce. – Po diabła przepakowujesz kosmetyczkę? Myślisz, że samolot będzie czekał? – I zdecydowanym ruchem sięgnął po bagaż.
– Ale wiesz, jak boję się latania – pisnęłam, drepcząc za nim z przerażoną miną.
– Nie bądź śmieszna – uciął. – To tylko parę godzin, a potem będziemy w raju. Widziałaś foldery. Na co, jak na co, ale na to warto było oszczędzać – dorzucił i nie dając innej alternatywy, energicznie przepchnął mnie przez bramkę.
– Cholera jasna! – powiedział po pewnym czasie, machnąwszy nogą w przejrzystym błękicie bezchmurnego nieba. – Dałabyś trochę tej emulsji…
Zachichotałam, ale nie ze zwykłej małżeńskiej przekory typu: A widzisz! – tylko z poczucia odprężenia, jakim napełniła mnie świadomość całkowitego pozbycia się uprzykrzonej aerofobii.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.