Marek Gajowniczek, 19 january 2018
Śnieg, jak zapał wśród młodzieży,
nagle spadł i dotąd leży,
a z braku innych atrakcji,
lepiej służy prokreacji.
Ten, kto do niej miał wciąż uraz
atakuje puste biura
i wolałby na czerwono
zmienić, co tu wybielono.
Prezydent wygłosił mowę.
Nowe biuro kryzysowe
z cierpliwością wysłuchało
wieści - co, gdzie pospadało?
Jest już więcej do zgarniania.
Czas udrażniać i osłaniać
zwichrowaną politykę.
Przeszedł orkan Friederike!
Marek Gajowniczek, 18 january 2018
Jeśli podano "Danielsa" -
To pewnie był Szkocki Ryt,
Bielsat i córka Andersa,
Spódniczki i kraty sznyt.
A kobzy ograły, jak dudy.
Ryszada (Lwie serce) mit.
Lecz już nie było, jak wprzódy
i w bractwach nastąpił zgrzyt.
Gdy w szklankach był "Napoleon" -
To pewnie był Wielki Wschód
I jakobiński panteon,
Obywatele i lud.
I koń był - wielki, spiżowy,
a na nim sam Poniatowski.
Grill był pretekstem rozmowy.
Zmieniano właśnie rząd Polski.
Ktoś za to wszystko zapłacił.
Pod młotek szła kamienica.
Z kasą latali bogaci,
a Katarzyna - Caryca
porządek robiła w sądach.
Wybuch to jeszcze nie mord!
Wierzchołki osiagał sondaż.
Złotem wypełnił się port.
Nie było wina mszalnego,
więc loże przywatykańskie
nie miały zdania swojego
i pewnie Opiece Pańskiej
nadzieje swe zawierzały
i odpuściły komunie
dla Konstytucji i Chwały.
Bóg jeden wszystko rozumie.
Marek Gajowniczek, 17 january 2018
W stepach na dalekiej Rusi żyli niegdyś długousi,
obnosząc się, aż po Krym, odmiennym wyglądem swym.
Jak stara legenda głosi, długousi, długonosi
mieli we krwi wędrowanie i podobno byli w stanie
rozmnożyć się, jak obroża, na brzegach Czarnego Morza.
Czy legendzie wiarę dacie? Mogli też na Araracie
przeżyć potop po tsunami, a po nim, już plemionami
wyruszyć licznie w nieznane do Ziemi im Obiecanej.
Nadal nie jest ustalone, Morze Czarne, czy Czerwone
przed nimi się rozstąpiło? Wiele gawęd donosiło
o potomku faraona, lecz mogła być druga strona
pochodzenia przewodnika. Wielu pytań się unika,
bo miał być wybranym naród. Czy pochodził od Khazarów?
Przeminęły tysiąclecia. Lud po świecie się rozleciał,
lecz dostrzegł ważną przyczynę, by wrócić na Ukrainę.
O zielonej Ukrainie pomysł zrodził się w brzezinie
u znaczącego człowieka, który wiódł i nie doczekał,
ale twórczy plan ustalił. Gdy porządek się zawali,
niech wracają Khazarowie, gdzie zaczęła się opowieść.
Różnie o tym dzwony dzwonią i już Judeopolonią
chcą nazywać przyszłe, swoje, związki państw, unie, podboje.
Czy to jest potrzeba chwili? Czy myśl, że tu razem żyli
w symbiozie przez setki lat? Czy przez niebezpieczny świat,
który znów grozi zagładą – przejęli się Mędrca radą?
Nie wiemy. Sprawy sekretne strzegą stare i dyskretne
kręgi kabał i mularzy, lecz w pałacach już się gwarzy
o możliwym, przyszłym państwie i o judeochrześcijaństwie
oficjalnie się wspomina.
O trzech morzach się zaczyna przywracać habsburskie plany.
Wiele osób bardzo znanych, dopomaga Ukrainie,
a co przyszłość może przynieść?
Nikt przewidzieć dziś nie zdoła, gdzie przeniesie się jemioła?
Na jakim ptak siądzie drzewie? Co zrobi człowiek w potrzebie,
kiedy wielkich fal potopy zaleją pół Europy?
Ta opowieść niech posłuży, za przykład wielkich podróży.
Nie powinien mieć ją za nic, naród, który strzeże granic
swojej ziemi, swego domu. Winien ważyć, komu pomóc,
kiedy stają koczownicy także na jego ulicy.
Kiedy się nie kończą zmiany, mogą powstać nowe plany
tam, gdzie żyli Khazarowie.
Niedokończona opowieść…
c. d.
Wypuścił ich car z niewoli, ale zabrać nie pozwolił
żadnych notarialnych aktów. Nacisk dokonanych faktów
i czas, który wszystkich gonił, sprawił że pozostawiono w komis
dacze oraz kamienice, a obietnice rozliczeń
otrzymali już od mafii. Nikt odzyskać nie potrafił
zostawionych należności. Jeden strzał sprawy uprościł,
gdy ten, co ich pilotował, naciskał i się targował
z bandytami o zwrot mienia. To był koniec rozliczenia.
Za to już w sąsiednim kraju, nie mają dzikich zwyczajów
i zwracają kamienice z ludźmi, albo na ulicę
wyrzucając swych poddanych i dalekie mają plany,
by oddawano w naturze to, co można. Jak najdłużej.
Dawną, wielką, własność pańską i Puszczę Białowieszczańską
z nowoczesnym już tartakiem. Będzie to sojuszu znakiem
i zrozumią szabes-goje, że ktoś umie dbać o swoje,
zapewniając bezpieczeństwo. Uzbrojeniem wesprze męstwo
i grupą batalionową. Przestali wierzyć na słowo.
W wierszu - tak jak w polityce, łatwo jest dostrzec różnicę
w zawieranym kompromisie. Zasada: Należy mi się...
dawno w świecie jest już znana, chociaż różnie traktowana.
Konia z rzędem, kto potrafi wyrwać coś od ruskiej mafii,
ale od współdomownika... to już łatwa jest praktyka,
bo kto współmieszkańca ceni - czapkę sprzeda... i rząd zmieni!
Marek Gajowniczek, 17 january 2018
Spadł śnieg biały
i się pod nim pochowały
przedwyborcze tarapaty,
a pogoda niebogatym
przemieszała te prognozy,
co straszyły: Przyjdą mrozy
i chłód ściśnie,
a nad głową wam zawiśnie
artykułu ostry sopel.
Uspokoił Europę
jeden wyjazd do Brukseli.
Światopogląd się wybielił
i zniknęły Czarne Marsze.
Przywrócono plany starsze
restytucji średniej klasy,
lecz świeżego śniegu nasyp
rozpuszcza się w oka mgnieniu,
a z nim brzemię na sumieniu
utajnionych miejskich służb.
Nie brak i złowrogich wróżb,
ale obiecano gminie,
że to wszystko w kanał spłynie.
Obawy i lepki śnieg
zabierze medialny ściek
i wszystko spłynie do morza
po goliźnie gołoborza.
Nawet szybciej zniknąć może,
gdy rozmrozi się trójmorze.
Marek Gajowniczek, 16 january 2018
...to nie bajka - siła rządu wciąż tkwi w lajkach,
a nie w służbach, nie w Warszawie. W polubieniach, a nie w prawie.
A lajk nie ma takiej siły - mocy, które by zmusiły
kogoś, kto ciągle drwi z władzy, by postraszyć i usadzić.
Nie tylko prawnicza kasta zarobkami jak chce szasta.
Lekarska i urzędnicza do nadzwyczajnych się wlicza.
A teraz jeszcze i pałac do wyniosłości zapałał
i to jest prawdziwy cud, że tę władzę wspiera lud.
Nie potrzeba było cudu, gdy władza słuchała ludu,
ale już w nowym rozdaniu oprze się na zaufaniu.
Lud zaufać wciąż jest chętny, gdyby nie sposób pokrętny,
który mu komunikuje, że współrządzi, gdy lajkuje.
By lud zaufanie miał - jeden przykład by się zdał,
żeby ktoś za grzechy stare należytą poniósł karę.
Gdy afer taka obfitość, nie można wciąż brać na litość
i bełkotać w telewizji, że to skutki hipokryzji.
Że to tylko taka gra. Rząd związane rece ma,
a cała ta polityka szuka miejsca dla pomnika.
Marek Gajowniczek, 16 january 2018
Kamienica była żydowska.
Nakazują oddać ją żydom.
Ale wcześniej tu była Polska.
Czy od carów po spadek przyjdą?
Pragę przecież wycięto w pień.
Potem był tu rosyjski garnizon,
a gdy przyszedł wolności dzień,
za ten teren płacono dewizą.
Szmulowiznę budował Szmul.
Ta część Pragi to jego majątek.
Po kolejnych zamianach ról
wymieniono na weksel rozsądek.
Można pytać: Czyja była Polska,
gdy przejmował ją dekret i nakaz?
Kamienica - ulica Łochowska
ma obciążać zwrotami Polaka?
Marek Gajowniczek, 15 january 2018
Partie, partyjki, partyjeczki...
Poszatkowana polityka.
Polemiki, afery, sprzeczki -
to już światowy jest unikat.
Kościoły, związki, korporacje,
Stowarzyszenia, kluby, grupy,
Kasty, think tanki, koligacje.
Demokracja rozdziela łupy.
Dla suwerena miejsca nie ma,
Lecz martwić się nie ma powodu.
Narodowość? - wzbroniony temat.
Najważniejszy jest wzrost przychodu.
Kręci się Bazar Europa
Za grosze na nim kupisz duszę.
Kto do fortuny raz już dopadł -
Podniesie najmniejszy okruszek!
Dla suwerena wsparcia nie ma.
Sam przecież się nasamorządził.
Za wiele do gadania nie miał.
Szedł prostą drogą, lecz pobłądził.
Mylące były drogowskazy -
Tytuły - polskie, narodowe.
Dające władcom pewność władzy.
Chłopskim rozumom cudzą głowę.
Poszatkowana solidarność
nieprędko w jedność się uzbiera.
Dostatek, pieniądz - ludzka marność.
Zwracać... to nie znaczy odbierać?
Marek Gajowniczek, 14 january 2018
Kraj bez autorytetów, nie może być sympatycznym,
Choćby miał rzędy portretów i dorobek historyczny.
Gdzie nikt sympatii nie budzi. Każdy jest kontrowersyjny.
Nie wychodzi nikt do ludzi - budzi się upiór unijny.
Nienormalny i złośliwy. Czasem groźny - czasem śmieszny.
Z zachowaniem obrzydliwym. Obleśny. Lubieżny. Grzeszny.
Kto mówił o naszym piekle - teraz pewnie tryumfuje,
Lub zęby zaciska wściekle i swą siłę pokazuje.
Trzeba w końcu znaleźć sposób, żeby pozbyć się zakały.
Mamy mnóstwo miłych osób, lecz do władz się nie dostały.
Gdyby przeszedł chociaż jeden, sympatyczny, uśmiechnięty -
Zamiast piekła byłby Eden. Naród byłby wniebowzięty!
Czy to jakaś kara boska? Czy narodu przemieszanie?
Gdy świat to już jedna wioska - jeden przykład ocal Panie!
Tak niedawno obdarzyłeś nas człowiekiem mądrym - Świętym!
A co potem uczyniłeś? Pojawiły się zakręty!
A wiraże to miraże, choć kierunek zachowany,
Bo w tej karuzeli zdarzeń obijamy się o ściany!
Gdzie choć jeden sprawiedliwy? Gdzieś złożona biała szata.
Ukrywamy sąd wstydliwy, że nasz anioł to już szatan.
Kraj bez autorytetu, ziemskim rajem być nie może!
Bohaterze! Zejdź z portretu! A ty nam Go ożyw Boże!
Może jest ktoś, wśród najmniejszych, zapomnianych naszych braci,
Kto odmieni stan dzisiejszy i przestróg z oczu nie straci.
Marek Gajowniczek, 14 january 2018
Rozmowa o d... Maryni
Nikomu ujmy nie czyni,
Gdy nie chcą nasi panowie,
Rozmawiać z nami o głowie.
Chcą ukryć taką rozmową,
Że głowę mają niezdrową
I nas próbują ogłupiać,
By na Maryni się skupiać.
Rządzący - D..a - Marynia
To połączone naczynia.
Wciąż myśli nasza elita,
Że coś jej w d... zaświta.
W ten sposób zaciemni nam,
Kto jest elitą? Kto cham?
Gdy coś nie mieści się w ramach...
To nie wypada... przy damach !!?
Marek Gajowniczek, 13 january 2018
W demokracji, w polityce
najważniejsze są różnice!
To dopiero jest dylemat,
kiedy żadnych różnic nie ma.
Bez kontrastu boli głowa.
Kto odmieńców wykasował,
potem z manią do porządku
starł wyjątki bez wyjątku,
potem spektakl zdejmowany,
zastępuje takim samym?
Jak dokonywać wyboru,
gdy są jednego koloru
wszystkie frakcje oraz grupy?
Żaden teatr z takiej trupy!
Nie poruszy się publika,
gdy bez różnic polityka
o Bóg wie co - toczy boje,
bo gdy opadną nastroje,
potrzebny już będzie cud,
by przed scenę wrócił lud.
Za wiele jest kompromisu
i po popisie - popisów,
odpowiedzi symetrycznych,
zmian po zmianie - identycznych.
Takich roszad w interesie,
najcierpliwszy widz nie zniesie,
bo przy pierwszej się zagubił
i teatru nie polubi!
Zostaje refleksja gorzka:
Nie zrobisz z głupca - "Świętoszka"!
Chałtura - to znak firmowy
w tym teatrze odjazdowym.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
14 october 2024
To ma być kaszka?Jaga
14 october 2024
1410wiesiek
14 october 2024
Jesień - niby kolorowo,Eva T.
13 october 2024
Pain Of PainSatish Verma
12 october 2024
Thou Shall Not CrySatish Verma
11 october 2024
Deep FearsSatish Verma
10 october 2024
01010wiesiek
10 october 2024
Dalia z pajączkiemJaga
10 october 2024
Yellow Day in October.Eva T.
10 october 2024
In CoexistenceSatish Verma