lehwoj, 6 january 2011
Poeta powinien być martwy
jak dobry Indianin
szczelnie zamknięty w sarkofagu bólu
z garbem miłości niezawinionej
Powinien być zdziwiony
wołać atomy po imieniu
wypełniać mgłą powietrze
naiwny jak przerośnięty przedszkolak
Poeta musi mieć aurę
w kolorze kwaśnego piwa
i wzrok zadymiony
paczkami nieprzespanych nocy
Dobrego poetę powinno się trzymać
w klatce zakurzonego regału
i wcale nie czytać
w obawie przed epidemią
lehwoj, 2 march 2011
Rozmawiam z tobą elektronicznie
na cztery ręce i dwie klawiatury
nasze słowa są krótkie
nasze myśli są krótsze od słów
Tak często otwieram przed tobą
moje animowane serce
rozpalam gorące emotikony
bez obaw przegrzania łączy
Łatwiej kłamać
patrząc sobie w monitor
zawsze mogę nacisnąć delete
żeby o tobie zapomnieć
lehwoj, 11 december 2010
Pierwsi zwietrzyli szansę monarchowie
urządzili w grocie sanatorium
leczące boskim powietrzem
a Józef reklamował meble z ich fabryki
Herod zorganizował festiwal kapel pasterskich
a cezar August specjalne igrzyska
Powodzeniem cieszyły się pieluszki
w kolorze siana
ciastka w kształcie komety
i instrumenty imitujące
porykiwania osłów i wołów
Właściciel gospody w Betlejem
za opłatą oprowadzał turystów
po wszystkich miejscach
których zabrakło Jezusowi
I gdy uwierzono już w cud zbawienia
Jezus zaczął nakłaniać do ubóstwa
wtedy go ukrzyżowali
bo komu potrzebny ubogi Syn Boży?
lehwoj, 6 march 2011
Złapałem potwora z Loch Ness
trzymam go pod łóżkiem
dokarmiam od czasu do czasu
żeby nie był zbyt potworny
Mój potwór nie ma dobrych manier
budzi się znienacka w środku dnia
opowiada legendy o ludziach
obżera z każdej nadziei
Hoduję go starannie od lat
chociaż śmierdzi
paskudzi pod drzwiami
i straszy znajomych
ale ma taką uroczą mordkę
Wieczorami siadam z moim potworem
przy stole z mocną herbatą
zakrapiam oczy sokiem z cebuli
a on szklankami wódki
odkaża moje rany
lehwoj, 17 january 2011
Wschód zawsze budził się pierwszy
wychodził z ziemi między topolami
przy wzgórzu siwiejącym od śniegu
i wznosił modły do boga słońca
wiosną przysłaniało go
wielkanocne zmartwychwstanie zieleni
Potem wzgórze zdobyli najeźdźcy
wznieśli twierdze z basztami wieżowców
ich czarownicy zmienili w kamień
leśne ptaki i kwiaty
wypalili pogański kult słońca
kadzidlanym dymem z kominów
Ukrywam w ogrodzie
uchodźcę z zabitego lasu
teraz ja budzę się pierwszy
w moim domu na granicy światów
nadeszły niespokojne czasy
lada moment wybuchnie wojna
lehwoj, 9 january 2011
Za skrzypiącymi drzwiami
dawny świat ukrywa się w mroku
kozioł od powozu
na którym ktoś zasiadał
by jechać na niedzielną sumę
kołowrotek który znał tyle opowieści
na długie zimowe wieczory
Każda rzecz miała duszę
jak to żelazko w stercie siana
wszystkie przedmioty miały sens
swój najlepszy czas i miejsce
były nie po to żeby być
Czy znasz smak zsiadłego mleka
z ziemnej piwnicy w letnie popołudnie
chleba na zakwasie
smarowanego grubo śmietaną
kamienny zapach wody
ze studni z żurawiem
Czy pamiętasz jakie jagody jałowca
są najlepsze do mięsa
jak pachnie mięta w wilgotnej dolinie
jaką glinę wyrabia garncarz
i na co pomaga korzeń żywokostu
Na bocznym torze czasu
zapomniany lamus pamięta
chwile bez pośpiechu
gdy pomiędzy rozmową z piecem
a słuchaniem skowronka nad rolą
można było odnaleźć szczęście
lehwoj, 21 january 2011
Z powodu braku wolnego czasu
czas jest zajęty i coraz szybszy
z roku na rok
rok jest coraz krótszy
niczym sprany sweter
Mierzymy czas by na czas zdążyć
tyle trzeba osiągnąć zobaczyć i zdobyć
bo przecież czas najwyższy
czekamy z nadzieją na lepsze czasy
ale czas przyszły z miejsca staje się przeszły
więc odkładamy go na czarną godzinę
Czasami nie licząc się z czasem
zabijamy czas czynnością tak błahą
że aż szkoda czasu
Tymczasem czas siedzi nieruchomo
gdzieś w środku ziemi
cały czas śledzi nasz bieg wokół niego
i mierzy nasz upływ
klepsydrami na drzwiach wyjściowych
lehwoj, 21 january 2011
Na ruchliwej ulicy
wyżej tylko od żebraka
odnajduję doskonałość
w chwili czystego połysku
Doskonałość jest nietrwała
nieuporządkowane drobiny świata
czas i ruch ją niweczą
dlatego jestem potrzebny
Doskonałość godzi się
z dokładnością moich palców
którym oddaje się
w nadziei powrotu
Po szybkiej pieszczocie
za zapłatę (niewielką zapłatę)
światło porywa jej gładkość
z azylu moich rąk
Patrzę jak oddala się
krok za krokiem
mętniejąca pod przykryciem
natrętnego pyłu
Wtedy myślę że to pył
tworzący wielkie góry
i roznoszący je po świecie
jest większą doskonałością
Wiem że kiedyś spotkam
prawdziwy blask
niczym dziewiczą miłość
oczekiwaną z niepokojem
Modlę się do Boga
który też jest pucybutem
i pieszczotą dotyku
tworzy doskonałość
lehwoj, 10 december 2010
Chrystus narodził się w kartonowej kamienicy
pod mostem gdzie mróz chwyta gardło
strachem o kolejne przebudzenie
na dworcu nie było miejsca
w kanale ciepłowniczym parował nadmiar wina
Oddali Mu pokłon
pasterze pustych butelek
zbieracze złomu i makulatury
śmieci wśród śmieci
a On błogosławił ich nędzę
Przynosili Mu łachmany
okrywali wśród śniegu jak krzew róży
żeby mógł rozwinąć się na wiosnę
ale zamiast wiosennej burzy
grzmiały wojskowe transportery
Którejś nocy w rozpaczy chłodu
matka ukryła Go w kościelnej szopce
w żłóbku koło lalki udającej Mesjasza
gipsowy wół nie ryczał
a osioł ubitym uchem słuchał kolęd
Rano przyszedł król
z orszakiem służby bezpieczeństwa
i zabrał do sierocińca małego Chrystusa
Syna nieznanych włóczęgów
lehwoj, 6 january 2011
„Jesteśmy żadnym społeczeństwem.
Jesteśmy wielkim sztandarem narodowym”
C. K. Norwid List do Michaliny Zaleskiej
Jak tu nudno bez wojenki
na przedmurzu którego nie można porzucić
gdzie się podziali moi wrogowie:
dzikie konie Tatarów śpiące w stepie
heretyckie brody Szwedów
żelazne krzyże Prusaków
bezmyślne szynele Moskali
Urodziłem się bez bagnetu
z poduszką pod głową zamiast karabinu
pąki białych róż
nie rozkwitły na polach tego roku
wierzby płaczące nie zaszumiały
mazurkiem Chopina jak dawniej
była pospolita cisza
Jak żyć bez łopotu husarskich skrzydeł
jak pracować bez ułańskiej szarży
jak spojrzeć sobie w twarz
w którą Niemiec nie chce napluć
Szukam żołnierza tułacza
i górala co wrócił do hal
pijemy razem wino jak szwoleżerowie
z żalu większego niż za Ukrainą
Rozszarpany jak na pobojowisku
w roztrzaskanej skorupie zbroi
po wojnie która nie doszła do skutku
leżę na drogach Europy i krzyczę
veto – to jedno jeszcze mi zostało
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma