Rafał Maciąg, 10 maja 2011
Jeśli teraz zapragniesz
wybacz
będę bladym świtem
srebrny jak ćma
choć to mało męskie
i nie przystoi
odszczepieńcom
Jeśli teraz zawołasz
powiem
odrobinę ciszej
nie wypada
nowej religii postulować
to tak nieludzkie
i może zabijać
poetów i malarzy
Rafał Maciąg, 11 maja 2011
ostentacyjnie wślizgują
pomiędzy palce u nóg
język
albo
trzymają palec w dupie
do ostatniego jambu
żeby trochej
wypadać
na odczytach
albo
literackich piknikach
fę-de-sjekl
Rafał Maciąg, 9 września 2012
masowe zwierzę miejskie
w rozpędzonym tłumie
niedospanym żądzą czasu.
Zarażony światłem reklam
i Happy Hours
czuję jak płynę pod prąd
Rafał Maciąg, 23 kwietnia 2013
w taki dzień
warto by się począć
albo zabić
nieśmiertelnie albo śmiertelnie
jak rzeźbiarz
wydobyć kształt
doskonały
niedotykalny
Rafał Maciąg, 25 maja 2010
Szymborska o łasce
widok żałobny
jak mandragora
Miłosz kaszlący
widok doczesny
jak komunia
Baczyński martwy
widok klasyczny
jak barykada
Wojaczek pijany
widok matczyny
jak sperma
Poświatowska umierająca
widok gorejący
jak serce
Maciąg rąbnięty
widok szczegółowy
jak reportaż
Rafał Maciąg, 1 grudnia 2011
Pieniądze droższe niż miłość
Kredyt pewniejszy niż zaufanie
Gniew silniejszy niż orgazm
Dorośli ważniejsi niż dzieci
Ego ludzkie jest nieśmiertelne
Rafał Maciąg, 10 listopada 2012
Ty nieobecność
na niebie i ziemi
dostojna Provincia Nostra
świetlista i czuła pieśń.
Jak długo tamten pocałunek
nosić można niczym berło?
Rafał Maciąg, 24 maja 2010
Oczy zaropiały bielmem jak u Blake'a
potrzaskana głowa z kremowej glinki
obnosiła bezwstydnie treskę
firmowy znak jak blizna
pod którą umiera prawa strona
brzucha
Drzwi sypialni zamknięte i groźne
jak trumna
ostatnia noc ciemna i osobna
głucha i zwinięta jak embrion
otępia i trwa w nieskończoność
trwoga cisza
W samotnych barbarzyństwach
przybliżamy się i oddalamy
od cherubinów, od pocałunków
lepimy nierządne figurki
koszerne żale i symbole gniewne
w drodze do Raju
Kurwa! Dziura w sercu na wylot
Rafał Maciąg, 9 września 2012
Kres nocy
zawsze
ma miękką oprawę
bez złoceń
i ornamentów
nie pachnie tajemnie
obietnicą
upojną pointą
kwiatem
zapachem potarganym
Kres nocy
brzmi
krótką i niezrozumiałą
plątaniną zgłosek
ptaków czarnych
obudzonych
przeciętego wpół
nieba
światłocieni
i mroczni
Kres nocy
nie zastyga
mrok topnieje szybko
barwi powietrze
twoje sny rozmywa
wokół wiruje
i gaśnie
jak zdmuchnięta świeca
nagle, blado
ciężko
Rafał Maciąg, 24 maja 2010
matematyka codzienności opisuje
jak symetria podziału kuchennej szafki
ma się do mojej połówki (może być 0,7)
i objętości względnej dżemu z Opuncji
w twierdzeniu wyrachowania górnej półki
na matematykę codzienności
nie ma doskonałego wzoru
ani po stokroć bardziej prawidłowego rozwiązania
niż rozstanie
matematyka wierności
zaczyna się 1 milimetr od końca twojego oddechu
i jest do kwadratu przyprostokątnej nie naszej sypialni
w aspekcie teorii gier
ale głównie tych słownych
na matematykę wierności
nie ma doskonałej stałej zmiennej
ani po stokroć prawdopodobniejszej teorii
niż rozstanie
matematyka miłości nie zazdrości
innym dyscyplinom teorii mnogości
ani tego, że pochłania logikę
permutacji 2 osób bez powtórzeń
w kombinatoryce wzajemnej
na matematykę Miłości
nie ma doskonałego ułamka rady
ani po stokroć doskonalszego równania
niż alchemia dwóch serc bez niewiadomych
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
27 maja 2024
Niejasność podążaniaArsis
26 maja 2024
Noc bez świtu, zmierzchSztelak Marcin
26 maja 2024
Serce serc 2024Misiek
25 maja 2024
W kotle burzyMarek Gajowniczek
25 maja 2024
Nieuniknionevioletta
24 maja 2024
ZłudaArsis
22 maja 2024
Wyśmienicievioletta
22 maja 2024
Litania dla GazyDeadbat
22 maja 2024
Na końcu świataJaga
20 maja 2024
Czeka nas wojna!Marek Gajowniczek