Sasza, 15 september 2015
Porwałeś do tańca - ja oporna dałam się namówić
A potem tylko
Stopy podeptane i podpieranie ściany,
Taniec Twój z Inną przez łzę oglądany
Solą serce krystalizuje
I zamienia w kamień.
Przywiążę go do szyi i skoczę do studni
Gdzie wódka ze łzami się miesza
Sasza, 6 december 2014
Siniaki na przedramionach
Sama sobie zrobiłam
Nieświadomie jak się okazało
Stałeś obok
A ja musiałam tak stać w obliczu żądzy
Z założonymi rękami
Sasza, 11 october 2014
Proszę o niebo -
Dajesz mi chleb.
Błagam o zrozumienie -
Kupujesz mi kwiaty
(Bo kobiety lubią kwiaty).
Proszę, żebyś mnie wysłuchał -
Z czułością pytasz, czy mi nie zimno.
Mówię, że brak mi przyjaciół -
Z radością włączasz wieczorem kolejny film.
Ty o nic nie prosisz, masz przecież wszystko -
Siebie.
Sasza, 26 september 2014
Wybudź mnie ze snu powinności
Z dziecięcych gier i dźwięków
Z wszystkich kuchennych zaległości
Z myśli pełnych grząskich lęków
Polej zimnym pożądania prysznicem
Aż do ocknięcia bij mnie po twarzy
Niech rzeczywistość przeszyje miednicę
Zamknięte jej drzwi niech wyważy
Spowolnij czas, aby prawdziwie płynął
Nie senny, zegarem regulowany
Odnajdź gdzieś klucz, który zginął
Do trzeciej duszy mojej bramy
Reanimuj mnie proszę, chcę wrócić do żywych
Ze snu zbyt głębokiego, by mógł być prawdziwy
Sasza, 5 september 2014
Zracjonalizowana żądza:
Moment jest przecież zawsze odpowiedni
Ryzyko ze strachu drżące
Siedzimy w kolejowym przedziale
Przedzieleni powietrzem życiowej sytuacji
Mimo wszystko rodzi się dyskretny dotyk
Oddechy coraz szybsze zapełniają przestrzeń między nami
Chrapanie innych podróżników zagłuszane waleniem serc
Szkoda, że nie widzisz barwy wstydu mojej twarzy
Widzą ją tylko moje ramiona i dłonie, w które wtulam głowę.
Może kiedyś Ci to opowiedzą.
Sasza, 25 august 2014
Śnieg o moje ociera się podeszwy
Lód czeka na jeden krok niezdarny
Mróz planuje w żyłach zmrozić krew
Lecz w środku na przekór wszystkiemu wrze
Cała powoli parować zaczynam
Ciężko coś dostrzec, więc ciało przecieram
Jak na zaparowanej szybie
Wypisane mam na twarzy twoje imię
Wrzenie moje przed sobą ukrywam
Do czerwoności rozgrzana
Zimne sople do twarzy przykładam
Wachluję ciało, w zaspach się tarzam
Na próżno wszystkie te moje zabiegi przywoływania do porządku
Bo gorąc ze środka wyłazi, topiąc wszelki lód zdrowego rozsądku
Sasza, 12 december 2013
Masa plastiku do wyrobu grzebieni
Z trudem między blokami brnie
Nadęta, aż brak jej przestrzeni
Cały horyzont zająć chce!
Napiera na domy, ociera się
Pęcznieje, barwami różu się mieni
Przez bloki nieokiełznana, wrze
Barwami ruskich grzebieni
Nagle wybuch, nieludzki hałas
Poranna eksplozja słonecznych promieni
Rozlało się światło, jasność nastała
Z poświaty koloru ruskich grzebieni
Wschody słońca każdego dnia nowe
Raz papierowe, raz plastikowe
Sasza, 29 november 2013
Można tak móc nie żyć każdego dnia
Widmo wypadku
Ciężar przypadku
Spadający liść ze swoim cieniem łączy się dopiero na chodniku
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.