Poetry

Ivo Ivan
PROFILE About me Friends (1) Poetry (13) Prose (2)


Ivo Ivan

Ivo Ivan, 2 march 2012

uprawianie miłości przenika mi głęboko

pośród kości wyrastają najdotkliwsze z ości
boleści
i tylko miłość je pieści
i tylko sen je pieści wśród gwiezdnych
zwiewnych opowieści
tylko miłość - tylko sen je morzy
gdy pośród głazów
rodzą się najpiękniejsze zorze
i tylko sen
sen je pieści zapuściwszy oko
w iluzorycznych krain falujące morze

uprawianie miłości przenika we mnie boleśnie
spluwam tedy tą bolesną słodyczą - raz za późno -
raz za wcześnie - nie ma bowiem metody -
teorie sypią się po kątach próżno -
czas się pałęta rozbawiony - wciąż powtarzając:
tak tak - to za wcześnie - tak tak - to za późno

labirynt wiedzy - lochy - zapadnie - ruchome ściany
schody - drabiny - ciągi chodników
sieć korytarzy - prześwięte brednie uczonych bajarzy
labirynt wiedzy - labirynt pragnień
nikt nigdy nie wie co mu przypadnie
i w co popadnie
labirynt wiedzy - labirynt odczuć
beze mnie skaczcie sobie do oczu

bo dla mnie uprawianie miłości
choć tak bezpardonowo wrzyna się w kości
jest pełne treści
aż do nagości


number of comments: 2 | rating: 12 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 1 march 2012

czy to poezja?

oto szalona egzystencja jak nowa potencja
amerykański kij w dupie polityków
kukiełki ziemskich jasełek w aureoli reklamiastych hasełek
przeciwko naszym partyzantom w afganistanie
iranie i pingwinom na antarktydzie
orwellowskie harce rodem z folwarku
świńskie oko wielkiego brata
tworzy nową sieć
a Che to tylko ikona nowego zakazanego katolicyzmu
bunt rodzi się w trzewiach
teraz możemy umierać - nie dla kasy
tylko dla istoty istnienia - reinkarnacja to za mało
świadomość i tyle - jak nie to do widzenia
być okradanym i nie mogąc pomóc umierającym w somalii dzieciakom
bo kutafony fundują sobie coraz rozleglejsze terytoria
by zjeść hamburgera w atomowym bunkrze

system trzeszczy - wrzeszczy - jest nas za dużo
sprzedaj się na części
albo siedź cicho i płać


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 1 march 2012

są kobiety...

... które przychodzą jak zimowa zawierucha
zawieją
dreszczem
i poszukiwaniem schronienia
wsłuchując się w nie
można przeżyć wstrząsające chwile
być świadkiem śmierci ukochanych dzieci
koszmaru małżeństw z brutalnymi epileptykami
przedwczesnej samodzielności
i borykania się z absurdem istnienia
tragizm kreśli w nich piętno niewymazywalne
a sens miłości sprowadza się do gwałtu
złączenia dwóch ciał na bazie odprężającego spółkowania
i trudno je kochać
bo boją się tak pojętego idealizmu
by ponownie nie wdepnąć w gówno z którego dopiero co się wyrwały
tak trudno je kochać
tą pełnią kochania
by mogły wierzyć ufać i powracać z szaleństwa które je obłapia
tak trudno je zatrzymać
w tym obłędnym pędzie pokazać kwiat wiśni pieścić i całować
trudno je o poranku budzić
tak by wrzask rozpaczy nie przemieniał się w wybuch pogardliwej agresji
trudno je tulić
w zapachu tytoniu i alkoholu budującym tamę dla słodyczy nocy
a mimo wszystko kochać je
i wiedzieć że odejdą porzucając ten krwawiący miłosny ochłap
kogoś kto starał się je zrozumieć


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 11 march 2012

*** Maxowi Jacobowi

serca 
nie mają skaz
to skazy
mają serca


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 15 march 2012

Thousand dreams of imagination

tysiąc snów imaginacji
jest niczym wobec snu rzeczywistości
leżę
i opadają mnie zewsząd barwne rojenia
rozmazuje się to gdzie jestem
i w czym tkwię
postanowienia upadają w sekundzie
w kolejnej
rodzą się nowe
w krzywym zwierciadle umysłu
odbija się to
czego nie będzie
salceson marzeń gęsto naszpikowany jest
ucieczką przed tym co mnie otacza
gubię oddech
gubię rytm właściwego oddechu
na rzecz kolejnego papierosa
ten
to ostatni
ten ostatni
z dnia na dzień
coraz dalej - coraz głębiej w jakąś studnię skołowanych myśli
coraz mniej światła
nie wiem już czy to Bóg odwrócił się ode mnie
czy też to jedna z ciężkich prób na jaką mnie wystawił
coraz mniej światła w moim dniu codziennym
wszystko układa się tak
bym nieustannie wątpił w istnienie szczęścia i radości
szczęście i radość
to odczucia
tak samo jak odczuciem jest
brud w którym sypiam
chłód spowijający mnie nocą
i deszcz
dreszcz wilgoci przenikający me ubrania
to tylko cząstka niepowodzeń
co będzie dalej

coraz mniej światła coraz więcej rojeń


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 1 march 2012

Ku słońcu

zostawmy za sobą zatrważające chwile - kotłujące się mroki
ciemnych zaułków umysłu - spłuczmy jednym pociągnięciem -
pokochajmy szaleństwo na mocy danego nam prawa do życia i śmierci -
nie ma bowiem na tyle prostych i równych dróg
by czasem nie można było się potknąć i upaść - nauczmy się upadać - spokój ducha można odnaleźć niestety tylko w samotności
- odsuńmy się - bądźmy wiarygodni dla siebie - a będąc dla siebie
będziemy dla innych - na nic tu religie - wierzenia bajdurzenia - i filozofie -
maski - słowne potrzaski

spójrz - oto twoje życie - oto w miriadach chwil i mgnień - kim jesteś?
jeśli spróbujesz określić się - ogłuchnę
życie to podobno sen - ale czyż trzeba śnić aż tak boleśnie - czyżby to ból
był synonimem życia? - cierpienie - gwiazda poranna i gwiazda wieczorna -
salam alejkum
spójrz - oto ja w miriadach chwil i mgnień - tak delikatny i czuły - i ja -
odkrywający w sobie nieprzepartą chęć zabijania –
poranny i wieczorny zjadacz gwiazd
- ten który dwa lata służby wojskowej zamienił na trzy lata własnego
szaleństwa i otarł się o swoją śmierć
- może dlatego widzę jeszcze jak z pragnień rodzą się poczwary i demony - przepoczwarzyć się w kokonie samotności
i śnić - śnić o motylu który śni że jest mną
- spokojnych snów bielinku kapustniku - spokojnych snów

spójrz wkoło - zaglądnij w głęboko w twarze ludzi
lecz nie przeglądaj się w nich
bo to zwierciadła krzywe
- tam gdzie ujrzysz zarys drogi i poczujesz wiew rześkiego powietrza
- idź tam –
w wartkim strumieniu obmyj twarz z lepkich i słodkich snów
i przemyj ostrożnie strupy blizn na duszy –
odpocznij bo i jutro będzie dzień
- pośpiech to głupi doradca - a jeszcze gorszym jest moc pragnienia czy pożądania - odpocznij - poczekaj - i patrz
a wszystko samo nadejdzie na tyle byś i ty mógł podążyć temu naprzeciw -
żyj


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 10 march 2012

Hafizie...

teraz już wiem
że dzieliłem z tobą
los tułacza
noce chłodne
spędzone w kącie foliowego namiotu
gdy wkoło szron
skradał się cicho
 srebrząc stopami liście koniczyn...

jakże rozjaśnił się mój umysł skołatany...

teraz już wiem...

wtedy szeptały mi o tym
kołyszące się na sztormowym wietrze
bambusowe zarośla
gromkim głosem śpiewało morze
a każdy kamień na plaży
opowiadał mi tę historię na nowo
byłem ogłuszony...

teraz już wiem...

światło przychodzi z otchłani
skrada się jak mysz
w poszukiwaniu darowanych okruchów chleba
krąży wokół...

światło przychodzi z głębi
z otwartej gardzieli krzyczącego osamotnienia
przychodzi z modlitw samotności

ciepło przychodzi z pieca
który buduje się zdrętwiałymi z zimna rękoma

ciepło przychodzi z ognia
nad którym płacze się z rozpaczy
gdy nie chce się rozpalić...

Hafizie...

jakże drogie są memu sercu...
jakże bliskie...
twe wiersze


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 15 march 2012

Achilles kontra Jakub czyli kilkunastoskrętowość kostki Königa albo narkotyczność życia naszego przez tegoż odkrywana

narkotyki mych nawyków
wiodą życie galerników i górników
krok za krokiem
trop za tropem
rzucają mnie w niebo i ściągają z powrotem
spokój i niepokój
są jak tancerzy para
on go obmacuje
on go opierdala
wszystko się kręci
nowe się w stare zmienia
powodzenie nabiera smaku rozgoryczenia
idźmy dalej - cóż za przesubtelna paranoja - kłamstwo
to prawda pięknie wystrojona
bydlę umysłu skacze
gubi zęby
zamiast białego opium cukru spożywa otręby
pali herbatę gdy nie ma tytoniu
i na białym koniu idei zdąża ku otchłani
na alkoholowej bani
bydlę ból uśmierza
żołnierza przebierając w lekarza
wierci się i kręci
licząc na tak zwanej sztuki wzięcie
przeszczepuje wzdęcia
i kręci panoramiczne filmy
o jelitowej przemianie żebraka w księcia
szprycuje się heglem kantem marksem
potem makiwarą
a na końcu wiarą
w bóstwa martwe
żywe czy nieorganiczne - wymienialne lub doodbytnicze
by żyć musi jeść
twierdzi
że musi pić
zamracza się więc i szaleje
mówi sobie - od dzisiaj strach przed śmiercią dla mnie nie istnieje
i dalej
coraz śmielej
w narkotyki wspomnień
w narkotyki rojeń
w narkotyki tworzenia i zbrojeń
w haj podróżowania i kradzieży
w muzyczne sadomasochizmy i w muzyczny raj
w haj nad haje
w obce takie same kraje
w trans i medytację
w wigilijną kolację
i w pieniądze jeszcze
w cywilizacyjne kleszcze
kontemplując propagandę telewizyjnych cieni
jarzy się w nim marihuanowa nadzieja
na to
że się jeszcze coś w tym trwaniu odmieni
och poetyczna radości
jeleni z zeszłej jesieni

bydlę gra w karty dla zabicia nudy
sadzi kwiaty
kupuje dom na raty
o ile ma szmal
szmal to problem nie lada
który miażdży zwoje mózgowe
tego przedpotopowego gada
stąd paniczne prowokacje
żywnościowe
i innych bzdur przewielebne racje
ach narkotyki
abstrakty i ekstrakty
ach narkotyki
takty i nietakty

i gdy tak rozmyślam
sympatyczność mi się wysympatycznia
i staje się apatyczna i nieapetyczna
być może bo pizd na dworze
a ja tu orzę mózgiem bruzdy
w swym skopanym życiorysie
a zresztą nie bawmy się w słowa
bo zaczyna to wyglądać jak izba odwykowa
od życia


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 10 march 2012

Bywam czasami...

...jak błędny ognik,
przemykający przez spowite w mrok, pałacowe komnaty - w nikłym blasku mego
wewnętrznego żaru widzę zdobione złotem lamperie - delikatne i subtelne.
  
Czasem przysiadam na jedwabnych obiciach krzeseł - albo przenikam w świat
ciężkich arrasowych wizji, aby porozmawiać o metafizyce z Kainem, ratować
uciekinierów z Sodomy i Gomory. Gdy powracam z tych podróży, czuję, że
ciemności wyprawiają brewerie: falują i kołyszą się, przysłuchując się temu, co
je wypełnia. A są tam gawędy starych obrazów i koncerty barokowej muzyki
rozognionych ciszą klawesynów.
  
Upojony i przepełniony tym wszystkim, umykam w całkiem zapomniane,
podziemne korytarze, tajnymi schodkami mej wyobraźni. Odwiedzam piwnice,
spowite w pajęczyny milczenia, gdzie wypiwszy łyk wina ze zmurszałej butelki,
rozweselony pukam cicho w drzwi dawnej Loży Masońskiej. Nikt mi jednak nie
otwiera, więc wkradam się przez dziurkę od klucza. I zawsze, gdy znajdę się
wewnątrz, tajemniczość skrada się za mną i jednym skocznym szmerem pojawia się
na ścieżkach moich myśli - a potem płacze jak zagubione i przestraszone
samotnością dziecko - pocieszam ją, jak mogę.        
  
To dziwne, ale później nie gasnę nawet w pełnym słońcu. Gdy z płynnością
motyla, unoszę się nad zaniedbanymi, pałacowymi alejkami. To bardzo niepokojące
- tym bardziej, że jestem coraz mniej uchwytny...


number of comments: 12 | rating: 3 | detail

Ivo Ivan

Ivo Ivan, 11 march 2012

Wytchnienie w ruchu

                                   Rozpinaj swój
umysł,  równie często jak rozporek.  Paryż, Maj 68
 
śmigaliśmy od knajpy do knajpy
prawie prosto
i podniecały nas
te poszukiwania odszukiwania
te odnalezienia w nieodnalezieniu
z nadzieją na karku
uczepioną jak rzep
 
nie były nawet monotonne
w swej sprężystości
zagubionej
zatraconej na początku
zaistnienia tego współprzebywania
 
prawie bezmyślnie okrążenia
asfaltowych przestrzeni
rozwiewały się w swej
nierzeczywistości
w irracjonalności naszych wspólnych
poczynań
wręcz przenicowanych
na drugą stronę
tuż koło bezsensu
 
i ta obopólna aprobata
dwoistości antypragnień
spięta tylko kilkoma słowami  potwierdzenia
prawie spontaniczność
prawie zachwiana wiara


number of comments: 4 | rating: 3 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1