16 july 2018
Wedrówki piątej doby
To nie było OBE. Jaźń nie odleciała.
Sen mościła sobie. Smacznie ze mną spała.
Dziwne przebudzenie, z nosem tuż przy ścianie.
Miałem zamiar wstać już. Reszta ze mną wstanie?
Nic mnie już nie boli. Włos się nie porusza.
Nigdy w takiej roli nie sypiała dusza.
Uprzedzał mnie wcześniej głos znanych idoli,
że pewnie nie żyjesz, gdy cię nic nie boli!
Ale w piątej dobie - ulga była wielka,
w schorowanej głowie znikła boleść wszelka.
Skąd te błogostany? Trans? Mara? Kabała?
Cały dzień przespany. Sen tak zbawczo działa?
Wiele godzin śniłem. Bez tła i bez akcji.
Wiersz tylko składałem i bez egzaltacji
słowa dokładałem wciąż do poematu,
jak modlitwę - mantrę, płynącą z zaświatów.
Pamiętałem jeszcze, gdy na łóżku siadłem,
anielską opiekę, lub igraszki z diabłem.
Wielki niż nad miastem, leje chmur utworzył.
Mają aberracje w swoich głowach chorzy.
Coś nam myśl zakłóca, coś regeneruje.
Wracam do snu swego. W nim się lepiej czuję.
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek