25 may 2010
***
Z gęstości słów wyławiam paranoje Pachnące
tępym mysim zaduchem Gasnące jak słońca
spalone od środka Wśród ludzi tak samo
Migracje żywej masy Akcje dożywiania Charytatywnie
kiszki marsza grają W bólu rodzę niesłoną łzę Jak dziecko
Jak dziecko Pod okiem noszona upada
a może zbyt długo to trwało Może to już koniec
głuchniemy jak fortepian Nie do taktu serca urywane
Z tamtego drzewa został tylko biały pień Pamiętasz
tylko raz jeden nadzieją obrosło
Pamiętasz
pytałam czy można tak żyć Po prostu Od minuty do minuty
jak nieplanowana ciąża
31 may 2025
wiesiek
30 may 2025
wiesiek
29 may 2025
wiesiek
28 may 2025
wiesiek
27 may 2025
wiesiek
25 may 2025
wiesiek
24 may 2025
wiesiek
20 may 2025
wiesiek
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka