25 maja 2010
***
Z gęstości słów wyławiam paranoje Pachnące
tępym mysim zaduchem Gasnące jak słońca
spalone od środka Wśród ludzi tak samo
Migracje żywej masy Akcje dożywiania Charytatywnie
kiszki marsza grają W bólu rodzę niesłoną łzę Jak dziecko
Jak dziecko Pod okiem noszona upada
a może zbyt długo to trwało Może to już koniec
głuchniemy jak fortepian Nie do taktu serca urywane
Z tamtego drzewa został tylko biały pień Pamiętasz
tylko raz jeden nadzieją obrosło
Pamiętasz
pytałam czy można tak żyć Po prostu Od minuty do minuty
jak nieplanowana ciąża
1 listopada 2025
dobrosław77
31 października 2025
ais
31 października 2025
wiesiek
31 października 2025
Jaga
31 października 2025
Yaro
31 października 2025
sam53
31 października 2025
smokjerzy
30 października 2025
absynt
30 października 2025
ais
30 października 2025
ais