Tupack, 24 september 2010
Iść ulicą
oczy obłędu pełne,
dłonie drżą, brak im spokoju
wszystkim brak wszystkiego
niedostatki, braki.
Chcemy być obłąkani...
Iść drogą
nam przez nas wytyczoną
bez wsparcia, rad
narzucanej uprzejmości
nadmiar litości
Chcemy być obłąkani...
Iść w świat
niewrzuconym w stereotypy
w "powinno", "tak musisz"
na tacy złoconej podane
opcje światów "doskonałe"
Chcemy być obłąkani...
Tak bardzo chcemy iść
obłąkani przez świat
błąkać się, snuć
w swoich marzeniach
nie do spełnienia
Chcemy być...
Tupack, 29 january 2011
Czas was mać
dopadnie zawładnie
ma Czas was
w czarnej bieli z tępą kosą
was gna Czas
przez połacie niespełnień
Czas zabija was
popuszczacie życie w gacie
Tupack, 29 january 2011
Pusto tu teraz, wiesz?
Pozdzierałem zatęchłe tapety,
niepotrzebne ogłoszenia o
niebyłych obietnicach.
Teraz czekam i już słyszę
pukanie do drzwi, już
czuję z daleka ten zapach.
Całym ciałem przy drzwiach,
dłoń na klamce drga.
Tupack, 21 september 2010
Jego oczy są puste.
Rozdał wszystko,
wszystko zabrały.
Będzie chodził i żebrał,
zbierał resztki siebie
porzucone, już niepotrzebne,
z chodników i koszy na śmieci.
Tupack, 20 september 2010
Panienka nie musi nic mówić,
uśmiecha się miłością.
Pan promieniuje szczęściem.
Nastrój się zmienia,
nie da się wiele pisać
o radości - to nudne.
Zostawmy zakochanych.
Na scenę wychodzi Pan G.
Zmienił się Gie,
przyjaciel Pana. Były przyjaciel,
już nie...
Napływa mgła.
Tupack, 18 september 2010
Spękane usta
pocałunków spragnione
zmęczone oczy
spokojnego
snu wołające
mokre policzki
nikt ich nie otrze.
Szczęście!
Gdzie jesteś?!
Tyle lat już wołam,
w tylu dziedzinach
Cię szukam!
Dlaczego uciekasz?
Tupack, 24 september 2010
On, oczekujący na zmartwychwstanie,
bezlitośnie wpatrzony w dal,
z nadzieją liczy każdą minutę,
gdzie brak odbija się echem.
Ona, zwiastująca zmartwychwstanie
nie przybywa na świat, nie zbawia,
bez litości dla człowieka liczącego
traw źdźbła na krańcu dnia.
On opowiada niezmierzone historie,
dlaczego nie nadeszło wybawienie,
tworzy zbiory zastanowień, gdzie
w każdym wina po niczyjej stronie.
Ona musiała spoglądać w słowa,
myśli oplotła wokół liter pełnych
płytkiej przyszłości, dających,
lecz nie mogących zastąpić spojrzeń...
Tupack, 25 september 2010
Idąc ścieżkami
przez życie
wyznaczonymi
dotykasz kory drzew,
wąchasz kwiaty,
podziwiasz wysmukłe brzozy,
zarumienione jarzębiny,
dumne dęby,
piękne jaśminy.
W gąszczu
malutkich igieł,
idąc lasem,
czujesz świeżość,
życia moc.
W jednej chwili
w obraz Twój
wkrada się zła nuta.
Czujesz?
Tak trąci padlina,
słodko mdły zapach
wiatrem niesiony.
Zbliżasz się do pnia,
na nim sznur
przywiązany,
do sznura...
Cóż to jest?
Sierść wypada,
skóra gnije,
świat tego zwierzęcia
się rozpada
w tysiące małych
kłębków włosów,
kawałki skóry zepsutej,
kilka kości przetrąconych,
oraz woń przyjaźni
zmieszanej z niechęcią,
wstrętem.
Tak, to był Twój przyjaciel,
przybiegał kiedy chciałeś,
raz nie przybiegł - uwiązałeś,
zostawiłeś,
zabiłeś.
Kiedyś lizał
po twarzy Ciebie,
gryzł zaczepnie,
teraz gryzie glebę.
Wstajesz,
rozglądasz się,
odchodzisz dalej
podziwiać piękny świat.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma
21 may 2024
The TrialSatish Verma
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma