Poetry

Marion
PROFILE About me Friends (16) Poetry (19) Prose (1)


Marion

Marion, 4 december 2011

Wieczór


   „Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
   Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi;
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.”  (Thomas Dylan)
 
w ostatecznym rozrachunku wszystko
nic nie znaczy - mówi bohaterka filmu
patrzę na ekran i czuję bunt
daleko mi do jej zgody z losem

coś mnie ominęło wiem
wielka miłość jak kapitalistyczna wartość dodana
zdarza się innym
pozostaje bunt

w sercu płomień
choć światło się mroczy

czekam
nie czekam
trwam

czasu coraz mniej
zapada zmierzch

co powiem
pokonana niepogodzona
że warto płonąć?


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

Marion

Marion, 29 november 2010

Co ja tu robię

osaczona rozgwiazdami
uśmiechów
stawiam ostrożne kroki
wśród gorączkowych powitań

kaskadami spływają słowa
a wpatrzone w siebie
źrenice lśnią
odkurzoną młodością

w dodekafonii dźwięków
pośród ruchomych obrazów
krzyżują się sygnały

ja – brzoza
radiotelegrafistka odbieram
i wysyłam odpowiedzi

obrzeżami myśli
przemyka
cień smutku

co ja tu robię
skoro jego
nie ma

nieśpiesznie
zrzucam skórę
kibica – outsidera

wtopiona w tło
tkam wraz z innymi
materię wspomnień
kolorowy patchwork

gorliwe potwierdzenie
że byliśmy


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Marion

Marion, 28 november 2010

Tyle lat minęło

wychyleni ku sobie
ze swoich światów
równoległych
na jedną chwilę wstępujemy
do Heraklitowej rzeki
pieszcząc złudną nadzieję
że nic się nie zmieniło
a my wciąż piękni
dwudziestoletni

fleszem spojrzeń
niedowierzająco
omiatamy wzajem swoje
twarze
wciągamy jak banderę
uśmiech
maskujący kod sygnałowy
i reanimujemy wiarę
że tworzymy wspólnotę
bo chodziliśmy
do tej samej
budy

stado ptaków przelotnych
dziobiemy pospołu
pokruszony chleb wspomnień


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Marion

Marion, 28 december 2010

Sąsiadka z przeciwka


mała coraz mniejsza
z siwą głową
coraz bliżej ziemi
powoli kusztyka
kolebie się
laska – przyjaciółka
zapomniała uczepić się ręki

jej głodne oczy
bezdomnego psa
zatrzymują mnie w biegu
łapie za rękaw
i już nie puści

po raz kolejny usłyszę
tę samą opowieść

wie pani
wiem

znowu nie zdążę
na autobus
wyrwać się?
rękaw zostanie
w jej rękach

chce pani
powiem pani wiersz
tatuś mnie nauczył
pani posłucha
zatrzymuje się
jakby stała na scenie
a przed nią
pełna widownia

tymczasem tylko ja
zagryzam wargi patrząc
na znikający autobus
i słucham 

jutro
przyrzekam sobie
pójdę inną drogą
tylko te jej oczy
poniesie ze sobą
ocalony rękaw


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

Marion

Marion, 11 february 2011

***

wiersze
przychodzą i odchodzą
nocą na cienkich chybotliwych nóżkach
liter
z mojej lewej dłoni
kieszonkowym zegarkiem ojca
spływa czas
po prawej pełzną
uciekające godziny
wychylona z mroku płonąca żyrafa
przywołuje obrazy dawne
zapomniane
w smudze światła
trzepoczą słowa
i jak wypomadowane wąsy
Salvadore’a Dali
stroszą
nic nie znaczące
znaczenia


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Marion

Marion, 29 july 2010

Refleksja o zachodzie słońca

w zachodzie życia rozgorzeć jak słońce
co ostatnim blaskiem wodę trawy drzewa
zamienia w czyste roztopione złoto
choć na jedną chwilę
 
nim mrok go wchłonie świat rozpala wokół
i dogasa w ciszy która bije
w dzwony
 
nie żegnając ptaków z wolna gaśnie płomień
spada za horyzont i zapala
ciemność
 
w zachodzie życia rozgorzeć…
 


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Marion

Marion, 30 july 2010

Mój Aniele Stróżu



Chyba muszę cię zwolnić natychmiast,
nieodłączny mój Aniele Stróżu,
wciąż przysypiasz i gubisz mnie z oczu,
twoje skrzydła miast rosnąć maleją.
 
Nie spostrzegłeś kiedy zasuszone
sny wyjęłam z dna starej szuflady,
wciąż pozwalasz ulegać złudzeniom,
że to wszystko może jeszcze się zdarzyć.
 
Człapiesz za mną zmęczony wędrówką
do niedawna umierałeś z nudów,
wykrzesz z siebie jeszcze trochę życia
nie zaniedbuj swoich obowiązków.
 
Zabłądziłam wczoraj niechcący
w okolice wirtualnej przestrzeni
i nie mogę się teraz odnaleźć,
rusz się wreszcie i mnie odszukaj.
 
Powiedz „ocknij się już za późno”
i zatrzymaj moją dłoń z długopisem,
bo prawdziwe wiersze piszą inni.

Tak Aniele musimy się rozstać!
 
2005


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Marion

Marion, 21 december 2010

Sprzedawcy choinek

w mieście co krok
na rogach ulicy
zbite w gromadkę
zielone pióropusze
święta tuż tuż

ostatnie choinki
ostatni sprzedawcy
drepczą w miejscu
ustawiają drzewka
przesuwają bliżej chodnika

może ktoś się zatrzyma
robi się późno
mróz szczypie
przestępują z nogi na nogę
strzepują śnieg z igliwia

patrzy pani ta jaka ładna
gałęzie się wyprostują
postoi do gromnicznej

sukces lub klęskę
mają wkalkulowane
dziś choinki jutro coś innego
się sprzeda
złapie jakiś grosz

spełnionych marzeń nie mają
na zbyciu

a drzewka nie mają wyboru
sprzedane czy nie
czekają tylko
na swój kres


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

Marion

Marion, 26 december 2010

Jej dłonie

kiedyś smukłe i wiotkie
trzymały paletę i pędzel
zrywały jabłka
gładziły czyjąś twarz
sierść psa

dziś zniekształcone
ale wciąż te same
trzymają w sobie pamięć

ona uśmiecha się
jak dawniej
i znosi niedogodności życia
nie patrząc wstecz

ciągle ma nadzieję
że coś się zdarzy
choć nie wie jeszcze co

może dłonie
znów ujmą pędzel
namalują i dziecko i psa

i miłość


number of comments: 2 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1