Poetry

Marion
PROFILE About me Friends (16) Poetry (19) Prose (1)


Marion

Marion, 9 december 2011

Stary aktor odgrywa swoją ostatnią rolę


w hieratycznej pozie gestem władcy
nakazuje nieobecnym widzom
śmiech płacz i wzruszenie
 
cisza frenetycznych oklasków
wzmaga się po każdej
niewypowiedzianej kwestii
 
on słyszy ten aplauz
jeszcze wyraziściej układa
gest opadającej ręki
 
tłumy zahipnotyzowane kunsztem
słowa gestu spojrzenia
na stojąco domagają się bisu
 
próbuje wstać do pożegnalnego ukłonu
światła reflektorów wydobywają z cienia
jego martwiejącą twarz
 
gasnącym spojrzeniem
szuka ostatniego widza
 
w lustrze widzi
swoją twarz


number of comments: 7 | rating: 14 | detail

Marion

Marion, 1 november 2011

LISTOPADOWE ZAMYŚLENIA

sklepiona neogotyckim łukiem
cmentarna brama z czerwonej cegły
dzieli świat na dwoje
jak bramy wszystkich cmentarzy świata
za nią – ci co odeszli
i my którzy stoimy jeszcze z tej strony
powoli zbliżamy się do siebie

w doroczne święto ognia
z listą nieobecnych w sercach
na chwilę
przekraczamy bramę

podobnie pochylamy głowy
nad marmurami rodzinnych grobowców
zgrzebnymi płytami kruszącego się lastrico
i kopczykami ziemi okolonej darnią
zapalamy znicze i całe niebo

potem wracamy z łuną w oczach
wlokąc za sobą
tren pamięci


number of comments: 4 | rating: 14 | detail

Marion

Marion, 20 january 2011

Sierpniową nocą

                              Pamięci Żydów Otwockich
 
gdy miasto śpi
uliczkami krążą cienie
szukają czegoś wśród sosen
a one takie wysokie
że księżyc w stopy łaskoczą
 
uliczki stoją w ich cieniu
cienie w tym cieniu błądzą

przysiadają na schodkach werandy
ściany domu odbijają echo
płacz dziecka lament starej kobiety
głuche milczenie mężczyzn
sprzed lat
 
a śmiech?
dawno zamarł na ustach
a potem i ust już nie było
 
spłonęły w ogniu
przysypała je ziemia Treblinki
 
wracają echem
w jedną sierpniową
noc


number of comments: 12 | rating: 11 | detail

Marion

Marion, 31 december 2010

Zima 2010


brudne zwały śniegu i mokra breja
więcej samochodów niż ludzi
jak przejść po wąskiej na stopę
oblodzonej ścieżce
na drugą stronę czasu
zaraz stracę równowagę
i nawet przewrócić się nie ma gdzie
były jakieś inne
pory roku?
nie pamiętam

tej zimy
jestem stara

27 grudnia 2010


number of comments: 8 | rating: 11 | detail

Marion

Marion, 17 february 2011

Tylko tyle

twoja ręka w mojej dłoni
trzymam ją dotykam
każdego palca
oddzielnie

nazywam je słyszysz
to jest twoja prawa dłoń
a to lewa

żyją własnym życiem
zaciśnięte bez twojej woli

odchylam kciuk
wskazujący środkowy
po kolei nieposłuszne wracają
by zamknąć się w piąstkę 

ścigam się z nimi
zdążyłam 

moja ręka w twojej dłoni
trzymasz mnie jakby to było
naprawdę

czuję ciepło a ty
czy odróżniasz mnie
od pluszowej zabawki
nie wiem

wiem
że mnie słyszysz

więc mówię
to jest mój palec
trzymasz w ręce mój palec
powtarzam się tak co dzień

aż kiedyś odpowiesz
uśmiechem


number of comments: 17 | rating: 10 | detail

Marion

Marion, 20 october 2011

Sonda uliczna

w popołudniowym słońcu na ulicy
młoda dziewczyna energicznie
wyciągała rękę z mikrofonem ku przechodniom
jutro będzie miała
swój materiał w gazecie
siedemnastolatek zabił bezdomnego
który układał się do snu na klatce schodowej

ludzie mijali ją pospiesznie albo
rzucali swoje kwestie
w przelocie

jeden powiedział
klatka schodowa to nie miejsce do spania
i dobrze mu tak poparł go drugi
nie ma spania na klatce co to hotel czy co
inny wzruszając ramionami mruknął filozoficznie
w tym kraju każdy może stać się bezdomnym
o co ten krzyk
dopóki nie będzie oko za oko
nic się nie zmieni twardo postanowił zwolennik
represyjnej siły prawa
niektórzy pożałowali chłopaka
był napity
pójdzie siedzieć
nikogo nie zainteresował zabity

tylko jakiś jeden człowiek  zamyślony
długo stał patrząc z boku
wreszcie wziął swój krzyż
i poszedł

wrzesień 2005


number of comments: 10 | rating: 10 | detail

Marion

Marion, 5 september 2010

Strona światła






czas poetów
nie ma początku ni końca
ale i oni podążają za światłem w tunelu

gdzieś na pograniczach
zawczasu z poniewczasem
śniły mu się cygańskie bezdroża
i tajemnica Bruno Schulza
 
nie miał wątpliwości – inni to my
ci sami nadzy i bezbronni
których ból boli
 
z otwartą dłonią i sercem
ruszał pod prąd
 
odszedł
cicho bezszelestnie
 
tak jak nie krzycząc – to ja
snuł na własnych ścieżkach
nić poezji pajęczą
 
gdy odchodzi poeta
samotniejemy


number of comments: 7 | rating: 10 | detail

Marion

Marion, 22 march 2011

Umierają kasztanowce

            Wiersz napisany w 2003 roku, wydobyty z szuflady, dedykuję Barnabie! :)

umierają kasztanowce
drzewa mojego dzieciństwa

zielone pięciopalczaste liście
brązowieją w smutku
i bezradnie kurczą się w sobie
ich wielbiciel mały chrząszcz
o zabawnym imieniu
szrotówek kasztanowcowiaczek
pracowicie robi swoje

odejdą więc w zapomnienie
małe niezgrabne ludziki
na zapałczanych nóżkach
a brązowe z białą łatą krówki
nie urodzą się nigdy
w zręcznych paluszkach
maluchów w przedszkolu

umierają kasztanowce
towarzysze młodzieńczych rojeń
w ich cieniu
czas dziergał dni woal
i pierwszą miłość

białe kwiaty
podobne zapalonym
na choince świeczkom
zaledwie zdążyły zakwitnąć
spadły jak śnieg na ziemię

czyim teraz językiem
przypomni natura że czas się uczyć
oj czas

zieleń kolczastych owoców
pękających gdy spadały z drzewa
i aksamitny brązowy dotyk
wyłuskiwanych kasztanów
czuję do dziś w mojej dłoni

trwajcie
moje kasztanowce
trwajcie
 
2003


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

Marion

Marion, 27 november 2010

Sabat czarownic

spotkałyśmy się
choć los rzucił nas
w cztery strony świata
wędrujemy teraz
pętlą czasu
tam i z powrotem
tam i z powrotem

słowa jak serie
z szybkostrzelnych dział
rozpryskują się
między nami
zapadają
w krótkie chwile ciszy
sączymy wino śmiech i łzy
na przemian

chłoniemy przyśpieszony kurs
historii tyle się zdarzyło
chwile szczęścia
i traumy losu
narodziny i śmierci
dorosłe dzieci i wnuki
i mężczyźni

ach ci mężczyźni tacy wspaniali
i tacy nieudani
miłość i samotność
i znowu łzy każda płacze
do swego lustra

a potem znowu śmiech
tamte wagary – pamiętasz chcesz
dam ci przepis na śledzie
pod pierzynką

czas zatoczył pętlę
znów mamy naście lat
ciemne warkocze zmagają się
z dzisiejszą siwizną

za rok znów
musimy się spotkać
przyrzekamy solennie

i każda wraca
w swoje koleiny


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

Marion

Marion, 29 july 2010

A jednak

to było w sobotę
o godzinie 10.15
między jedną a drugą asaną
poczułam to
lekkie muśnięcie
 
właśnie uwalniałam oddech
płynęły przeze mnie
słowa i obrazy
nie zdążyłam zapisać
poszukiwałam w sobie
środka ciężkości
 
to wina zegara
ruch wskazówki spłoszył
skrzydlatą muzę
siedzi teraz na
wysokiej sośnie
i kracze
 
a jednak
przez jedną chwilę byłam
poetką

Wiersz z cyklu "poetą się bywa" :)


number of comments: 8 | rating: 9 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1