29 september 2011
sześć stóp pod ziemią
Nie panuję nad tym, poddaję się
Przerosła mnie sytuacja – jedyne wyjście, ewakuacja
Zostawiam otwarte drzwi i wychodzę jak gdyby nigdy nic
Za błazeńskim uśmiechem z sąsiedniego podwórka kryje się
śmieć
Nie będę go sprzątał – i tak dobiegnie końca
Dobiegnie przed zachodem słońca.
I już bez słów odnoszę się do sytuacji
Chcesz, to zadaj mi ból i tak już mnie nie trafi
Za kotarą wielkiej obojętności kryje się świeca gorejąca
zachłannością
Bierz jeśli chcesz, nieobarczony bezkarnością
Jakbyś pytał, nie ma potrzeby
Jestem zaraz pod powierzchnią gleby.
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek
21 april 2024
Picking RelicsSatish Verma
20 april 2024
To Dying MuseSatish Verma