29 września 2011
sześć stóp pod ziemią
Nie panuję nad tym, poddaję się
Przerosła mnie sytuacja – jedyne wyjście, ewakuacja
Zostawiam otwarte drzwi i wychodzę jak gdyby nigdy nic
Za błazeńskim uśmiechem z sąsiedniego podwórka kryje się
śmieć
Nie będę go sprzątał – i tak dobiegnie końca
Dobiegnie przed zachodem słońca.
I już bez słów odnoszę się do sytuacji
Chcesz, to zadaj mi ból i tak już mnie nie trafi
Za kotarą wielkiej obojętności kryje się świeca gorejąca
zachłannością
Bierz jeśli chcesz, nieobarczony bezkarnością
Jakbyś pytał, nie ma potrzeby
Jestem zaraz pod powierzchnią gleby.
21 kwietnia 2025
Arsis
21 kwietnia 2025
Marcin Olszewski
21 kwietnia 2025
Belamonte/Senograsta
21 kwietnia 2025
wiesiek
21 kwietnia 2025
Trepifajksel
20 kwietnia 2025
Bernadetta
20 kwietnia 2025
Bezka
19 kwietnia 2025
sam53
19 kwietnia 2025
wiesiek
19 kwietnia 2025
dobrosław77