22 października 2012
Do słońca
Dotknalem Moje usta i wole trzymać język za zębami
Nigdy nie będę Twoim wybrańcem
Będę w domu bezpiecznie schowany
Cóż nie możesz kusić mnie
Moje rozłożone ciało jest silne
Zabiłem wybór i powietrze w moich płucach
Lepiej nie oddychać, niż oddychać kłamliwie
Bo kiedy otwieram moje ciało w Moim oddechu czuje kłamstwo
Nie będę mówić o swoich grzechach
Nie ma dla nich przebaczenia
Lustro tego nie pokaże
Moje wartości są zabite
Ale moje serce, widziadło Moja słabość
Więc trzymaj mnie za rękę nie wysyłaj mnie do ciemności
Więc będę czołgać się na brzuchu do słońca
Nigdy nie noś w sobie kłamstwa
Udałem się w drogę i spieprzyłem to wszystko
Teraz stoję w tym zmierzchu, i nie śmiem prosić o łaskę
Więc będę czołgać się na brzuchu do słońca
Nigdy nie noś w sobie kłamstwa
Mogę znów wyruszyć w drogę i mogę pieprzyć to wszystko
Ale w tym półmroku, nasze wybory przypieczętuja nasz los
25 listopada 2024
2511wiesiek
25 listopada 2024
Bajkaabsynt
25 listopada 2024
0019absynt
25 listopada 2024
Pod skrzydłamiJaga
25 listopada 2024
Widzenie wielu poetówdoremi
25 listopada 2024
refleksjasam53
25 listopada 2024
AniołyBelamonte/Senograsta
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt