10 marca 2012
Hafizie...
teraz już wiem
że dzieliłem z tobą
los tułacza
noce chłodne
spędzone w kącie foliowego namiotu
gdy wkoło szron
skradał się cicho
srebrząc stopami liście koniczyn...
jakże rozjaśnił się mój umysł skołatany...
teraz już wiem...
wtedy szeptały mi o tym
kołyszące się na sztormowym wietrze
bambusowe zarośla
gromkim głosem śpiewało morze
a każdy kamień na plaży
opowiadał mi tę historię na nowo
byłem ogłuszony...
teraz już wiem...
światło przychodzi z otchłani
skrada się jak mysz
w poszukiwaniu darowanych okruchów chleba
krąży wokół...
światło przychodzi z głębi
z otwartej gardzieli krzyczącego osamotnienia
przychodzi z modlitw samotności
ciepło przychodzi z pieca
który buduje się zdrętwiałymi z zimna rękoma
ciepło przychodzi z ognia
nad którym płacze się z rozpaczy
gdy nie chce się rozpalić...
Hafizie...
jakże drogie są memu sercu...
jakże bliskie...
twe wiersze
1 lutego 2025
madonna niekarmiącaToya
1 lutego 2025
jeszczeTeresa Tomys
1 lutego 2025
balTeresa Tomys
1 lutego 2025
0102wiesiek
1 lutego 2025
pustynna symfonia (II)AS
1 lutego 2025
Jak ślicznievioletta
1 lutego 2025
kwiaty na poddaszuYaro
1 lutego 2025
Sroka MonetaToya
1 lutego 2025
Wielka dusza /Mahatma/wolnyduch
1 lutego 2025
Każdy ma własne Himalajewolnyduch