24 marca 2014
Wyznanie
To nie jest tak, że nic nie czuje. Może nawet jest wręcz na odwrót. Tyle tylko, że pisanie maili mi nie wychodzi. Nakręcam sie nimi, a potem ten ktoś po drugiej stronie jest zaszczuty jak zwierzę, a ja nie panuje nad tym.
Dzisiaj raz na jakiś czas, urządzam sobie psychoterapie. Znów usłyszałam:
- Pisz. Ale nie do ludzi tylko do szuflady. Pisz.
Czemu to pisanie? Bo bez tego nie wyrabiam.
Wiosna. A za oknem wiatr, deszcz i zimno. Szkocka wiosna; deszcze staja się nie do zniesienia. I to zawsze jak idę do pracy lunie na mnie gradobicie, a jak już jestem pod pracą, to to mija. Świeci słońce.
Pracuję. Pracuję w Centrum Nauk o Zdrowiu, o ironio losu! W pracy jest taka cisza, że słyszę własne myśli. Bardzo mi się ta praca podoba. Studia też, bo zaczęłam studiować administracje z informatyką. Całkiem nieźle mi to idzie. A praca? To tylko pół etatu, ale daje mi dużo satysfakcji.
Jak przychodzi zmęczenie, przychodzą myśli. Rzucam nimi wtedy w ludzi, a oni odbijają je jak lustro.
Dziś do pracy przyszłam w garniturze i białych adidasach. Zapomniałam się. Popsuły mi się buty i jakoś to tak wyszło. Chciałam pójść do Tesco, kupić jakiejś szmaciaki, ale chyba jest już za późno, bo spóźnię się do pracy. Dziś drzwi otworzy mi szefowa. Na buty nic nie powiedziała. Powiedziałam, usprawiedliwiając się, że te wcześniejsze to mi się rozleciały. I że czekam na wypłatę.
Smutny jest ten mój świat. Jest w nim cisza, natręctwa i czarne myśli. Rozmawiałam z lekarzem, że już nie wyzdrowieję. I załamałam się. Odcięłam się od znajomych. I tak zostałam na chwilę sama.
Czasem. Czasem jestem normalna. Czasem wstaję rano i myślę, że wszystko jest na swoim miejscu. Czasem...
Odkryłam ostatnio, że musze popracować nad swoim zachowaniem. Że to tak zwane problemy behawioralne, że reaguję nieadekwatnie do sytuacji. I że do tej pory to kontrolowało mnie, a nie ja to. Że przecież potrafię być miła, wesoła i uśmiechnięta. I wtedy można się ze mną nawet pośmiać. Niby włąćzyła mi się ostatnio jakaś asertywność, pewność siebie mi wzrosła, ale przy moich huśtawkach emocjonalnych, to już nie gra żadnej roli.
Mój świat. Mój świat jest nieco wydłużony, kąt nachylenia prosty i generalnie abstrakcja do potęgi. Lepiej się czuję wśród czterech ścian niż wśród ludzi, bo często nie rozumiem, co i kto miał na myśli. Wybucham wtedy złością na siebie, że kiedyś żaden wiersz nie był dla mnie zagadką, a teraz wszystko jest tajemnicze. Czuję się nie raz i nie dwa jak dziecko, które błądzi, szuka swoich ścieżek, ale jest mgła i to tak mocna, że przez nią nic nie widać. Potem jestem sfrustrowana, że mi nie wychodzi i zła. A do tego przychodzą myśli, złe myśli. Rzucam nimi bez pardonu w każdą napotkaną osobę.
Tak. Jestem nikim. Jestem wielkim egoistą, ale i tak jestem nikim. Lekarz dodał, że teraz to kwestia dobrego zarządzania sobą.
Jest coś w tym wszystkim, ból, nie do ogarnięcia. Coś co zawsze jest we mnie i wybrzmiewa, ale nigdy do końca. Mój świat jest szary i są różne odcienie szarości tak jakbym była daltonistą. One są, ja wiem, kolory, ale ja już przestałam je odróżniać. Wszystko się zlewa w jedną całość.
Chyba jest ze mną lepiej skoro to wszystko wiem. I muszę zaakceptować. Ale to jest przykre. Tyle zmarnowanych szans, tyle zmarnowanych okazji i ja w tym wszystkim taka nieporadna. Ale na szczęście jest jutro i przyszłość i wciąż patrzę na nią z nadzieją.
Natręctwa. To dzwonienie sto razy do domu i pytanie, czy wszystko w porządku. To pisanie sto różnych maili do ludzi, że ich nienawidzę. To palenie papierosa jednego za drugim co pół godziny. Cała się z nich składam.
14 listopada 2024
KaterinYaro
14 listopada 2024
FluktuacjeArsis
14 listopada 2024
Muslimowo. Szczypce śmierciArsis
14 listopada 2024
0005.
14 listopada 2024
0004.
14 listopada 2024
....wiesiek
14 listopada 2024
święta - dzieci przyjadąsam53
14 listopada 2024
oszukać jest najłatwiejYaro
14 listopada 2024
we śnie widzę dziurę którąsam53
13 listopada 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga