Marek Gajowniczek, 4 listopada 2018
Ja się nie złoszczę.
Ja się nie troszczę,
Kto będzie władał,
Już od jutra
Małogoszczem?
Bo w mej stolicy
Od dwóch tygodni
Rządzą prawnicy
Dla prawicy niewygodni.
Ja się nie dwoję.
Ja się nie troję,
Gdy ktoś ma urząd
I mówi: Miasto jest moje!
A wcześniej mnie ostrzegał: Oj!
Bo wygrać może jakiś goj!
A grosz dostaniesz,
Gdy zostaniesz
Już przy swojem!
Ja się nie wtrącam.
Ja nie przesądzam.
Ja instrumentów
Incydentów nie urządzam.
Niech sobie sfera
Goja wybiera.
To jest ich sprawa,
A Warszawa
Jest Singiela!
Marek Gajowniczek, 3 listopada 2018
Mijają zaszczyty i władza i sława
I spory i zgrzyty: Czyja jest Warszawa?
Cytować nam będzie papieskie orędzie
Kościół na kazaniu - nie król na urzędzie.
Stuletnia rocznica nie wszystkich zachwyca
I nie wszystkich cieszą tłumy na ulicach
I marsze, nie starsze, ale te - jutrzejsze.
Nie każda odezwa od razu jest wierszem.
A pamięć zatarta, albo zakazana,
I władza niechciana - na przekór wybrana,
Nie mogą trwać trwać zgodnie ani jednocześnie,
Gdy tron jest przechodni, a pamięć trwa wiecznie.
A Wieczność - dziś... sprzeczność -
Nie jest Długim Marszem.
Wzywają nas młode, a odchodzą starsze -
Nie zawsze spokojnie... nie zawsze w zaszczycie.
Iść trzeba, gdzie trzeba, bo wieczność to życie!
Marek Gajowniczek, 3 listopada 2018
Czas namysłu. Pojąć trudno.
Trochę głupio. trochę nudno...
Nikt rozsądnie nie zagada.
Zapał zwątpił. Siąpi. Pada.
Nic mądrego nie przeczytasz,
a wizjonerska elita
po wyborach pewna nie jest,
czy źle, czy dobrze się dzieje?
Anomalia pogodowe
niepewnością weszły w głowę,
resetując wielkie plany.
Zmiany korygują zmiany.
Kraj opanowała chandra.
Na świecie półksiężyc Czandra
do protestów podniósł tłumy
i gdzieś przeszły trzy tajfuny.
A u nas cisza - przed deszczem.
Wiele niepewności jeszcze
snuje się po ludzkich głowach -
Jak należy się zachować?
Rozmnożyły się wirusy
rezygnacji i pokusy.
Znaczny wzrost i krótka kołdra.
Siąpi. Pada. Wzbiera Odra.
Czas namysłu. Pojąć trudno.
Trochę głupio. trochę nudno...
Nikt rozsądnie nie zagada
o naradach u sąsiada.
Marek Gajowniczek, 1 listopada 2018
Oprócz krzyży, kwiatów, wianków,
tłumów, wśród płonących zniczy
bez wianuszka obwarzanków
do udanych nie zaliczysz
tych odwiedzin, tych Zaduszek
i tych spoktań dobrych duszków,
chyba, że niesiesz wianuszek
obwarzanków na paluszku.
* * *
Obwarzanki, jak ukradzione księżyce.
Mała słodycz, jaką zanosisz do domu.
W małym palcu masz odwieczne tajemnice.
Obwarzanek jakby smutkom rozstań pomógł.
Może komuś lepiej służy pańska skórka,
lecz ja sobie wyżej cenię obwarzanki.
Te ich dziurki i te grzchocące kółka,
każde z nowo wspominanej niespodzianki.
Pozwalają lepiej widzieć dawne lata
w mrugajacym, chybotliwym świetle zniczy.
W zagubionych, zapomnianych dawno datach
znaleźć ciebie... i nie wracać z niczym.
Marek Gajowniczek, 1 listopada 2018
Nadszedł czas na wypominki,
gdy cofnęliśmy zegary.
Czas na spotkanie rodzinki
i na renowację starych...
Po słodyczach, pieniądz teraz
musi brzęknąć lub szeleścić.
Jeden wrzuca - drugi zbiera,
tyle, ile puszka zmieści.
Urna już swoje zmieściła,
a wyboru Bóg dokonał.
Obliczenia - żył, lub żyła...
Zamyślony tłum dokoła.
Egzorcyści, celebryci,
kabaliści i normalni -
każdy wierzy, że zachwyci
pamiętaniem tych, co zmarli.
Gdy ożywia... gdy zapala,
gdy jesienny kwiat przynosi,
dobrym duchom wyjść pozwala.
Mój kochany... o co prosisz?
Tyś się tego nie spodziewał...
a sam popatrz, co dziś mamy?
Nikt nadziei nie pogrzebał,
a tłum gęstnieje u bramy.
Wszystkich Świętych wysławiamy -
dobroczyńców, męczenników,
nowe pomniki stawiamy,
a nie wszyscy chcą pomników.
Ty masz swój... i na mnie czekaj!
Dzień przepiękny i słoneczny...
Zostań z Bogiem... czas ucieka.
Po stuleciach czeka wieczny.
Marek Gajowniczek, 1 listopada 2018
DZIADY WARSZAWSKIE cz.I
Osoby:
Poeta
Czarny 1
Czarny 2
Czarny 3
Dusza kobiety
Reporterka
Strażnik
Chór - statyści
Sceneria I
Baner - ekran wyświetlający sceny prologu
Sceneria II
(Noc. Grupa modlących się.
Ma murze napis " Muzeum Sztuki")
Prolog
POETA:
Po Zaduszkach zdmuchnięto znicze.
Zmieciono kwiatów barykady.
Gdy wyludniły się ulice.
Spektakl się rozpoczynał - "Dziady".
Koło kamienia, który krzyżem
na trawniku od dawna leży,
nad płotem zaraz, nieco wyżej
trójkątne oko blask rozszerzył.
I stało nagle się banerem -
jasnym ekranem w środku nocy.
Księżyc zadzwonił swym orderem
i orszak duchów w obraz wkroczył.
Prowadził ksiądz. Swą głowę trzymał
jak książeczkę do nabożeństwa,
a obok niego szedł kardynał
i gejów wiązał małżeństwa.
Krzyżowa Droga masonerii
zebrała tłumnie liczne zjawy.
Mistrz tryumfował w świateł ferii,
a los Jezusa niełaskawy.
Na fletach grał pochód Trzech Króli
ktoś SMS-y liczył, zbierał.
Papieża w Rzymie właśnie truli.
Do następnego będą strzelać.
Nie były to litewskie Dziady,
lecz od turonia stąd - turowskie.
Dwaj papieże toczą narady,
a palec wskazuje na Polskę.
Wierni tu przyszli ze stadionu
z biletem na swe uzdrowienie,
a jasne światło z nieboskłonu
drapieżnie wydłużyło cienie.
I jakiś profil się pokazał.
Od razu widać - Mazowiecki
i zgasły świece przy obrazach.
Rozdawano darmo książeczki.
A w nich kazania i nauki
z Lądu Czarnego, jak ta noc.
Rozbłysło coś w Muzeum Sztuki.
Zło pokazało swoją moc.
Nikt żywy Dziadów nie oglądał,
ale Muzeum wciąż błyszczało.
Protest złożono zaraz w sądach
i wtedy to się właśnie stało.
Ludziska poszli tam z krzyżami
i modły swoje wznieśli w górę.
Nie chcemy Dziadów! Chodźcie z nami!
Chrześcijańską mamy tu kulturę!
Choć śmiał się rząd. Modlą się teraz
i protestować nie przestaną.
Gniew z tego może się uzbierać
przeciw szatanom i profanom.
Długa jest noc listopadowa,
a po ulicach krzyczy Nike,
czasami jeszcze księdza głowa
ukazuje się nad pomnikiem.
I pyta za co?... i dlaczego?
Kto wszystkim nagle zamknął usta?
Czy wszyscy tak się boją złego?
Różaniec trwa. Jeszcze nie ustał.
Może dołączysz? Prośby wesprzesz.
Tam pod Muzeum klęczą nocą.
Jest chłodno i zimne powietrze
ogniki Ducha w nim migoczą.
Kto jest bez winy - nowatorski.
Niech pierwszy teraz z kolan wstanie.
Niechaj podniesie się głos troski,
wspomni tablice, przykazanie!
Za dużo złego z każdej strony!
Zbyt wiele różnych poprawności.
Lud dziadowaniem jest zmęczony.
Uprosić mogą mali, prości.
Nie parlamenty. Nie prałaci,
reformatorzy i artysty.
Nie ten, który się chce bogacić,
lecz zwykli - ci o sercach czystych.
Sceneria I zamienia się w Scenerię II
( Wchodzą trzy czarne postacie)
POETA:
Kim jesteście zadymieni? Tacy czarni?
Potraficie modlić się? Zachować godnie?
Jeśli tak - proszę, dołączcie do owczarni?
CZARNY I :
Umiemy! My - żywe pochodnie.
CZARNY II:
On się podpalił na stadionie,
a my naprzeciw Kancelarii.
O pamięć wyciągamy dłonie.
Dziś zapomniani i niezdarni,
lecz kiedy Ducha tu wołacie,
my zew czujemy najgoręcej.
Każdy z nas w nadpalonej szacie
zwęglone jeszcze nosi serce,
kóre się rządom sprzeciwiało
i chciało władzę zła powstrzymać,
lecz spalić się to dziś za mało
i teraz wiemy: - Nasza wina.
CZARNY III:
Płomyczek znicza nas przywołał
i modły pod świątynią sztuki.
Nie wspomni o nas książka, szkoła.
Nie pamiętają nasze wnuki,
a nam potrzebne odpuszczenie
i wybaczenie nam szaleństwa.
Czy wypalone pokolenie
dostrzeże choć drobinę męstwa
w naszej depresji i sprzeciwie?
Czy marą tylko jest ofiara?
Ci ludzie modlą się prawdziwie,
a Dziady to tradycja stara.
CZARNI razem:
Staniemy przy nich. Ogrzejemy.
Może przybędą inni jeszcze.
Choć noc jest chłodna - my płoniemy.
Wezwały nas tu twoje wiersze.
(Wchodzi kobieta - DUSZA
z medalem Orła na piersi )
DUSZA:
Przepraszam. Jestem zagubiona,
a dziecko mnie po świecie szuka.
Zostałam tu z kimś zamieniona,
a D.N.A. - bada nauka,
ale nie może znaleźć śladu,
bo nie ma ze mną porównania,
więc może na obchodach Dziadów
ktoś pozna, że ja byłam Ania.
Jest pan mecenas wśród modlących.
Tajemnic wiele zna prawicy,
choć zwykle mało jest mówiący,
gdy stanę obok - myśl podchwyci.
Przy wielu ważnych był procesach
i wie, czego inni nie wiedzą
i stosy akt różnych przeczesał.
Wojskowi tego nie wyśledzą.
Pozwól mi stanąć obok niego.
Choć mason, ale jest uśpiony.
Udało się z ciałem Jerzego,
a mój grób nieodnaleziony.
Dziecko po świecie wciąż mnie szuka
i nikt mi kwiatów nie przynosi.
Dostałam order. Ktoś to zbrukał.
Kogo o pamięć mam dziś prosić?
POETA:
Nie znajdę żadnych słówek gładkich
i wszystkie inne sprawy gasną.
Ktoś przecież szuka swojej matki,
a czuję jakbym szukał własną.
Co powiesz na to Orle Biały?
Gdzie są honory i zaszczyty?
Wyobrażenia odleciały.
Jest tylko złość i żal zabitych.
I czym właściwie wszystko było?
Nie jest dziś lepsze od śmietniska.
Nie mnie się wszystko przydarzyło,
a na tę marność patrzę z bliska.
Te powitania, przemówienia
i czerwień z bielą na stojakach,
uśmieszki i twarze z kamienia,
nad wszystkim górujący zakaz
zmieniła w podłość w jednaj chwili
wiadomość dokładnie sprawdzona -
inni przy swoich się modlili.
Mój Panie Boże, gdzie jest Ona?
Szukamy wciąż. Mijają lata.
Składamy w pamięć resztki kości.
Ktoś nietykalność święci kata.
Nam przypomina o miłości.
Stań Duszo z nami przy Różańcu
i dołóż cierpień swych koralik.
Niech na tym modlitewnym szańcu
iskra nadziei się zapali.
Wchodzi ekipa telewizyjna
REPORTERKA do poety:
Reporterką jestem z Polskiej Telewizji.
Wy podobno zamierzacie spalić kota.
Nakręcimy. Pokażemy to na wizji.
By do ludzi ten was protest jakość dotarł.
Szybka sonda pokazała - wsparcia nie ma,
a reportaż może podnieść wam wyniki.
Obrzęd "Dziadów" - zakazany to jest temat!
Ludzie nie chcą już protestów, polityki.
Pan poeta. Pan tu wszystkich pozapraszał.
Jakieś zjawy. Jakieś widma. Jakieś dziwy.
To tradycja jest litewska, a nie nasza.
W grupce widzę kilku Polaków Prawdziwych.
Czy pan słyszał o reklamie, drogi panie?
Coś się działo nocą, gdzieś na Żoliborzu.
Czy wasz protest jest do tego nawiązaniem?
To są znaki. Kraj jest przecież na rozdrożu.
Wchodzi patrol służb miejskich
STRAŻNIK:
Wzywam wszystkich uczestników do rozejścia.
Demonstracja nie ma w mieście zezwolenia.
Proszę odejść spod Muzeum i zejść z przejścia,
zanim wydam poważniejsze polecenia.
Słychać syrenę. Migoczą światła radiowozów.
Ludzie się grupują. Podnoszą palce w górę.
Zaczynają śpiewać:
Boże, coś Polskę...
K o n i e c cz. 1
Marek Gajowniczek, 31 października 2018
Za wielu z nas wędruje
i jest wciąż koniunktura.
Rekordy zapisuje -
dokładnie liczy góra:
Która to nasza jesień
i jak każdy wygląda?
Czy ulgę nam przyniesie
siedemdziesiąta piąta?
Pomarzyć każdy może,
a władza się pochwali.
Raz lepiej jest, raz gorzej...
Nie wszyscy doczekali,
a jednak są sposoby,
by zliczyć, jeśli trzeba:
Ilu pójdzie na groby?
Ilu poszło do nieba?
Marek Gajowniczek, 30 października 2018
Dobra władza jednym dogadza,
a inni mają nie przeszkadzać
i powinni raczej podziwiać,
że dostęp im się umożliwia,
by wiedli kiedyś żywot lekki,
gdy im trzy czwarte minie z setki.
Powinni stawić się w komplecie
i z władzą świętować Stulecie
Odzyskania Niepodległości,
a zborców dawnych nie złościć
hasłami o narodzie w tłumie,
bo Niemiec tego nie zrozumie
i niepodległych znów ukarze,
więc władza dobrym gospodarzem,
przed plebiscytem, zostać musi.
Sprzeciwy trzeba w sobie zdusić
na temat jakiejś zależności.
Partia buduje na ufności
i gdy dotrzyma - cofnąć może,
że będzie lepiej - było gorzej,
bo czy mogłaby władza... dobra,
niedobrym - do skóry się dobrać?
Marek Gajowniczek, 29 października 2018
Na temat "wrogiego przejęcia"
nie mamy szerszego pojęcia,
że także przez szerszy skład
najłatwiej odmienić ład.
Demokratyczny to sposób -
dopuścić innych do głosu.
Elektroniczne metody -
usuną prawne przeszkody,
a RODO zmiany ukryje.
Co twoim było - jest czyjeś!
Zmieniają się pokolenia,
lecz większość, nawet z imienia
znam spośród moich sądziadów,
a żona spotkanych gaduł
ma wszędzie o wiele więcej.
Staliśmy w długiej kolejce
i adres naszej ulicy
grupował nas z okolicy.
Przyglądam się różnym gościom.
Już nie jesteśmy większością.
Nie pomyślałem - dlaczego,
w tej ciżbie, ani jednego,
nie wykonano ukłonu?
Po prostu, nie było komu -
odkłonić się znajomemu,
bo było już po nowemu,
a stary nie miał pojęcia,
co mogą wrogie przejęcia
w partii, zarządzie i w sądzie,
a także w świata oglądzie,
gdzie obcych się komuś dokłada
w migracjach, rządach, układach.
Zielone UFO- ludziki,
częścią uznanej praktyki
stały się już w polityce,
a dom twój i okolice
przestają być twierdzą twoją
i prości ludzie się boją,
gdy groźny usłyszą zgrzyt.
Na Wschodzie, gdzie obcy Ryt
nie chce ustąpić Wielkiemu -
koalicyjnych problemów,
jest więcej w każdym wyborze.
Może rozstąpi się morze,
lecz wielu na to nie czeka.
Wrogie przejęcie człowieka
jest częścią architektury,
która już przenosi góry -
na razie - partyjnych elit,
a ludzie tego, co mieli,
przestali nagle żałować.
Nie wiedzą jak postępować
w domu, obejściu i gminie?
W medialnej Ciemnej Dolinie,
czy kij ich tylko pocieszy?
Powstrzymać się? Czy przyśpieszyć?
Marek Gajowniczek, 28 października 2018
Na Młociny do rodziny
wybrała się Cela,
bo to już na poprawiny
ostatnia niedziela.
Po Bielanach już od rana
głośna krąży plotka,
że padła wielka wygrana
w budce totolotka.
Jeszcze jest nieodebrana,
więc może rodzina..?
Bo się krzyki na wyniki
niosły po Młocinach!
Wielka była karuzela:
Cela jest na plusie!!?
Czy to kpiny? Na Młociny
jechać - sprawdzić musiem!
...
Bujaj się Cela..!
Jest przecież niedziela,
a może być Ameryka!
Słupek z lewa, słupek z prawa.
Osłupiała nam Warszawa.
Oczopląs ma po wynikach.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 października 2024
WIERSZ ZE ŚPIWOREMAtanazy Pernat
10 października 2024
NETFLIXAtanazy Pernat
10 października 2024
NA SZLAKUAtanazy Pernat
10 października 2024
ZACIERAM ŚLADYAtanazy Pernat
10 października 2024
Upadły AniołDeadbat
10 października 2024
BIEGNĄC W DESZCZUAtanazy Pernat
10 października 2024
01010wiesiek
10 października 2024
Dalia z pajączkiemJaga
10 października 2024
Na drzwiach u Drzwi PańskichMarek Gajowniczek
10 października 2024
Yellow Day in October.Eva T.