28 november 2021

Szczęśliwe powietrze

Gdy jedziesz na szczęśliwym powietrzu, to całe ludzkie istnienie wraz z jego bolączkami zdają się błahostką jak splunąć. W sensie, nie zrozumcie mnie źle. Szczęśliwe powietrze, to jak jakiś narkotyk, który wciągasz do płuc, krąży sobie we krwi, a ty dzięki niemu jesteś bardziej. Bardziej oddychasz, bardziej czujesz, bardziej się starasz, bardziej skupiasz i w ogóle jesteś obecny bardziej. Tyle, że szczęśliwe powietrze nie ma skutków ubocznych, no może z tym jednym małym wyjątkiem, że go w ogóle nie widać. I ktoś mógłby zwrócić tobie uwagę: Hej, co ty właściwie pierdolisz? Nie ma czegoś takiego jak szczęśliwe powietrze. Dobrze się czujesz? Ale ty doskonale wiesz, że ono jest. Niewyczerpywalne i zawsze. Dopóki raz po raz od chwili twoich narodzin unosi się i z powrotem opada twoja klatka z żeber. Dodatkowo, z każdym porannym przebudzeniem, gdy jesteś jeszcze jedną nogą w łóżku, owinięty snami, których nie potrafisz zazwyczaj spamiętać, możesz tą drugą nogą spróbować przemieścić się w stronę okna i otworzyć je. Bo tam, za szybą, czeka na ciebie następna porcja szczęśliwego powietrza. Może być, że jest ono z domieszką smogu i spalin. Z tym że nie jest to aż tak istotne, gdy szczęśliwe powietrze trwa poranne i chłodne. Wtedy nawet jeśli nie jest nieskazitelne, to i tak będzie szczęśliwe. I z każdym oddechem dociera do ciebie ten fenomen. Teraz. Że jesteś, że wypełniasz się światem.

Mógłbyś przysiąc, że internetowa instruktorka jogi jednak miała rację. Skąd ona u licha to wiedziała? Skoro jest jeszcze taka młoda? A może tylko tak wygląda... I to gibkie, gładkie, wibrujące życiem ciało jest tylko fasadą, za którą drzemie stara jak świat kobieta. Pacha-mama bez dowodu osobistego. Bez adresu. Za to z całą tą staroindyjską wiedzą w jaki sposób raczyć się szczęśliwym powietrzem. Może ona jest tylko botem stworzonym przez programistów na potrzeby strony internetowej. Nie mniej jednak, w tych najbardziej rozczarowujących momentach, gdy brak tchu, albo gdy wkurw narasta do rangi wewnętrznego dowódcy, wtedy najlepiej przywołać sobie jej zaklęcia: Pamiętaj, że to ty jesteś odpowiedzialny za swoje własne ciało i tylko od ciebie zależy w jaki stan je wprowadzisz; czy weźmiesz głęboki wdech i wydech i nie dasz się sprowokować okolicznościom...

Mógłbyś to przysiąc, a jednak na przekór rozwalasz się w fotelu po męczącym dniu w pracy i gdzieś z dalekich obszarów świadomego, racjonalnego myślenia dociera do ciebie ten drobny szczegół, że przecież jeszcze nie tak dawno temu czytałeś gdzieś w jakiejś książce popularnonaukowej, że oddychamy tym samym powietrzem co oddychał Hitler. To wyciągasz z kieszeni pogniecioną paczkę miękkich Cameli. Prostujesz w palcach jednego papierosa i zapalasz go. I wiesz, że źle robisz, ale mimo wszystko czujesz się z tym świetnie. Nie ćwiczyłeś jogi już od ponad dwóch tygodni, ale znasz na pamięć większość figur. Wiesz jak rozluźnić ciało na zawołanie. I pomimo że na nowej macie zebrała się drobna warstewka kurzu, a papierosem zaciągasz się dosadnie, to wiesz też, że razem z dymem trafia do ciebie całe to szczęśliwe powietrze.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1