3 february 2014
Prestidigitator
Stojąc na patio, między apatią i empatią, szukał problemów. W korytarzach wyzwań, sukcesów i ekscesów, rozdawał uśmiechy. Szydercze i szczere, by ludzi nie nudzić. Fragmenty chwil ubijał i na nowo wskrzeszał. Tak jakby dokument, jak gdyby nie wiem kiedy. Paradygmat. Tu i teraz, na niby. Mniej więcej jakoś tak. Co nieco gdzieś, nigdy nic. Inaczej niż iluzja, wredna fabuła. Fanaberie czystej logiki – ruiny duszy surowej jak obdarte ze skóry zwierze. Nas by tu nie było i niczego poza nami, brudu popularnych cudów i niezwykłych faktów, leniwych popołudni i magii przebudzenia.
Gdy był dzieckiem, chciał zostać malarzem. Rysował kredkami po ścianach. Swoje szkice podpisane własnym imieniem wieszał na drzwiach do pokoju, robiąc coś na użytek galerii. Gdy stał się mężczyzną, nauczył się zasłaniać swoją próżność nieskrępowaną skromnością. Śmiechem malował fałszywe oblicza. I pejzaże szyderstwa. Teraz nie ma już drzwi do pokoju. Pomiędzy szarymi ścianami stoi krzesło, stół i laptop, pod spodem karton starych książek, obok niego materac, na którym sypia. Nie ma już marzeń, ale w małym oknie na poddaszu mieści się niebo całego świata. I przebaczenie wobec ludzkości.
28 may 2025
wiesiek
27 may 2025
wiesiek
25 may 2025
wiesiek
24 may 2025
wiesiek
20 may 2025
wiesiek
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
wiesiek
12 may 2025
wiesiek
11 may 2025
wiesiek