pizzaboy | |
PROFILE About me Friends (55) Collections Forums (1) Poetry (59) Photography (57) Graphics (5) Postcards (8) Diary (11) |
pizzaboy, 19 february 2013
grawitacja na straży zadufania
wielokrotnie mroziłaś spojrzeniem
czekasz na przylot zza oceanu
w duszy zamieszka oziębły nielot
boisz się rozchylić powieki
sala lustrzana pustoszeje
nie wyłowisz zmarszczki
przecierając szukasz człowieka
zwodzisz już tylko siebie
nie odsłaniasz prawdy
więzisz resztki sumienia
sama stajesz się branką
nocą nadzieja na oddech
grono przyjaciół topnieje
samotny skowyt do księżyca
nie łudź się to nie trele
pizzaboy, 10 december 2013
chwytasz w sieć moment
noc nadyma się do granic mrocznej opasłości
strzygąc uszami
nasłuchujesz szczęku ciszy
wiatr co piaskiem w oczy
rozdmuchane puzzle
tak rozsypany obezwładniasz spienionego bałwana
jaźń zasysa szkwału czeluści
skonstruować kołowrotek
sploty wydarzeń i zakończeń nerwowych
choć raz jeden jedyny
happy end
pizzaboy, 8 february 2014
pozwijani w kłębek ewoluujemy
temperatura wzrasta unikamy spojrzeń
próbujemy prostować palce w kieszeniach
skłonność do wylewności owocuje łzami
jeszcze niedawno było latanie po niebie
natura kiełkowała powiewami wiatru
gonitwa za motylem przyśpieszała tętno
obraz sielskiej zabawy wywoływał uśmiech
złaknieni sodomizmu zbłąkani wędrowcy
zbudziliśmy potwora goniąc za mamoną
przyszło płacić daninę kłania się kozi róg
zaledwie wegetacja podróż bez biletu
nadzieja jeszcze żyje choć wątłe ma skrzydła
jedyna szansa dla nas powrót do korzeni
uwolnić się z matni rozpruć hardy kokon
strzelić na nowo pąkiem rozchylić płatki snów
pizzaboy, 7 june 2014
wieczorem lubi nękać twoje frustracje
wystawna z łez kolacja
samotne zmagania z nachalnością
nie wystawię recepty poprawy nie obiecam
obiecuję w skupieniu wysłuchać wymownego milczenia
kiedy siły braknie na tych kroków parę
podbiegnę do okna wpuszczę kompanię przyjaciół
resztki mgieł co wonnością łąki
konwalię z rosy kropelką
promienie porannego słońca
jazgotliwego kosa dźwięki
szelest wiatru w kłosach
na rękach do ogrodu
w hamak między słoneczniki
echem przywołam szmer rzeki
dotyk trawy łechtającej stopy
dogonię uśmiech w twoich oczach
pizzaboy, 9 april 2014
nie łamię pióra
sokoli wzrok wpatruję w monitor
bezsenne noce zwiodły
w żyłach pulsuje leniwa rtęć
wyczekiwana wiosna zawodzi emocje
wzrok wznosi się do wysokości podeszwy
podniebienie zapomina smak adrenaliny
leżąc na wznak trudno wzruszyć ramionami
wymówką zbyt małe okno
samotność przyjaźnie zaciera obrazy
ptasie trele naśladują tętent koni
wyjdę może wiatr zna odpowiedź
pizzaboy, 19 june 2012
Malutka stacja odrapana
zasnuta gęstą mgłą
psy w oddali szczekają
megafon naśladują
peronu brzegiem wrastamy
stukotu ciągle brak
rdzą przeniknięci szyn
pytanie nasze zagłuszamy
odjechał czy spóźniony
czy myśmy się spóźnili
złowrogo mgła opada
horyzont marsa chowa twarz
semafor połamany
my ciągle w to ufamy
toru bocznego brak
zmęczone oczy przecieramy
ostatniego by nie przegapić
pizzaboy, 30 june 2012
na gałązce przysiadł kos
drobiazgowo wytarł nos
błacho wersy dobierając
bagatela rzekł spadając
z tej powiastki morał taki
drogie panny i chłopaki
wikipedia
nie tragedia
pizzaboy, 25 may 2014
we włosach zatopiona woń jaśminu
onieśmielasz spojrzeniem błyskawicy
mój zawstydzony wzrok spływa w dół
niczym kropla deszczu na szybie którą dopiero myłaś
resztkami odwagi ujmuję w talii
frywolnym obrotem obnażasz ramiona
w oczekiwaniu na tęczę topnieją opory
dryfuję w poszukiwaniu namiętnego pocałunku
róż warg podsyca ognistą żądzę
próżno próbuję zniewolić nabrzmiałe piersi
lędźwie przeszywa dreszcz
twoje biodra zaczynają grzeszny taniec
opuszkami niczym piórem
muskam każdy jedwabisty skrawek
palce zaczynają pląsy
zwinnie kroczą po wypukłościach
w powietrzu paruje wilgoć
ostatnie okno umyjemy wspólnie
nagrodą będzie tęcza
pod którą zatańczymy do muzyki mozarta
pizzaboy, 21 june 2012
Wisienką na torcie być dojrzałą
alkoholi smakiem przesiąkniętą
bitej śmietany słodkością skąpaną
przódy słońca blaskiem wypieszczoną
Warg twych drżeniem móc się delektować
podniebiena oporem język adorując
namiętnym chłodem dekolt uwodzić
zastygnąć bursztynu kroplą spełnienia
tortowa żekła łyżeczka pod stół spadając
pizzaboy, 10 june 2012
Czymże jest niech mi koś odpowie proszę
Chorobą nie wartą ni dwa grosze
Zwątpieniem co trawi nasze trzewia
Czarcią pokusą do innym wymówek prawienia
Czymże jest tak okrutna i jak siarką paląca
Zaufania brakiem do ręki nas karmiącej
Podpowiedzią przyjaciół co w kieliszku natchnienia szukają
Rozrywką dla wroga co zza zasłon się kamienicy czai
Czymże jest ta zazdrość ponura i złowroga
W miłości kwiecia purpurowego zwątpieniem
Monotonią życia codziennego zaszufladkowaną z cicha
Krzykiem wątpiących, więc i potępionych
Czymże jest zazdrość chora i okrutna
Łzami w dzieci oczkach zasmuconych
Wypalaniem resztek rozumu co każe ufać i kochać
Wołaniem o pomoc w śmiertelnej chorobie
Leczcie się z zazdrości mili moi
Zazdrość waszych serc nigdy nie ukoi
Walczcie z ogniem co uczuć pozytywnych resztę wypala
Wyzwólcież swe dusze od wszelkich niepokoi
pizzaboy, 14 august 2014
nieład w konfiguracji rozstawienia różnobarwnych krzeseł
nie wywołuje frustracji
krzesła zwyczajnie stoją
w milczeniu znoszą ewentualnego zdobywcę siedziska
trwają bezwiednie w niebycie
nie podejmują decyzji
z ich postawy bije beztroska
porównywalna jedynie z dziecięcą bezpruderyjnością
intensywność blasku politury drewnianego oparcia
sprawia wrażenie rozpromienionego uśmiechu
pizzaboy, 15 august 2014
ranek szczelnie zacerował błękit
nawet kawa ma cierpki smak
wszak nie budziłem uśmiechniętego chabru
w asymetrycznych łanach
którymi pojedynczo mnie obdarowalaś
pizzaboy, 23 may 2014
z drapieżnej męskości
ukruszone szkliwo
odbicie na posadzce
ze skazą ego
tak walecznie i frywolnie zarazem
próbujesz rozwinąć skrzydła
kręcąc piruety
w swej próżności
nie baczysz na potknięcia
rok ma cztery pory
ty dobrnąłeś do przednówka
balans na linie zdaje się nie mieć końca
brak jedynego atutu
skinienia różdżki
by z oparów mgieł
wyłonił się zarys człowieka
pizzaboy, 15 august 2014
czas mierzony długością korytarza
szybkość kroków stanowi jednostkę
niesklasyfikowaną żadnym wzorem
pora roku nie odgrywa roli
podczas przystępowania z prawej na lewą
ważniejsze są zdeptane pięty
chodzenie czynność powodowana brakiem zajęcia
noc daje ukojenie
brak snów tłumaczę zakwasami
pizzaboy, 16 june 2012
Odór spoconego ciała
zdartych butów podeszwy
rozrywający ból odcisków
nie tylko kolan rany otwarte
zachrypłych gardeł prośby pokutne
Stając przed lustrem rano
pielgrzymkę zaczynamy nową ..........
pizzaboy, 17 june 2012
Nostalgia,melancholijny nastrój i ponura sumienia plucha
Czyż nie jesieni to niechlubna przysługa niedźwiedzia?
Słoneczne kuplety w skowronka trelach oniemiałe
Garb życia na grzbiecie mym niosąc starczo postękuję
Uśmiech,radość,beztroska;próżno tych wspomnień nasłuchuję
Młodość,czułość,namiętność czyż przeszłości to przewinienie?
Jakoż trojański koń nostalgia stanęła u wrót mej duszy.
pizzaboy, 6 july 2014
w przestrzeni między framugami okna pozorna pustka
usiłuję kontrolować głębokość oddechu
ostrożnie wpuszczając bezkres ciemno różowego zmroku
wyczekiwałem monsunu
skrzydła u ramion nie wyrosły
rozgoryczenie jest zbędnym ciemiężcą naszych myśli
pozbywam się balastu z każdym wydechem
ponoć anioły mają gołębie serce
nie nie aspiruję zbyt lekkomyślnie bujam w obłokach
zasnę z nadzieją
na pulsujące skronie i wspomnieniem
rytmicznych odgłosów z głębi piersi
pizzaboy, 10 june 2012
cisza to rozmowa o tęsknocie
to liści milczenie
wszystkiego bez słów mówienie
cisza to szmer deszczu na jesiennych liściach
miłość wyznana spojrzeniem
to duszy westchnienie
cisza to serca równy trzepot
to motylem olśnienie
płatek róży na majowym wietrze
cisza to tęsknota za głosu dźwiękiem
pizzaboy, 17 june 2012
Spędzić upojny wieczór z kolacją przy świecach
Wsłuchać się w rozkołysany rytm muzyki u twego boku
Zanurzyć spojrzenie w twoim zamglonym wyuzdanym wzroku
Wchłaniać woń delikatnego ciała zaraz po kąpieli
Muskać warg ciepłych tchnieniem każdy zakątek twego ciała
Pieścić gradem pocałunków szyję anielską i ramiona
Zatopić się i zastygnąć w miłosnym uniesieniu
Poczuć twój delikatny dotyk na rozpalonym ciele
Wejść w tajemnice otchłani naszej niewinnej czułości
pizzaboy, 22 june 2014
kobieta którą kocham krzywdzi mnie zapamiętale
nie pozwala oglądać finału naszej czułości
w półmroku usiłuje wepchnąć tampon w nos
duma mnie nie rozpiera kwilę nad opuchniętą pięścią
kobieta którą kocham maskuje sińce makijażem
jebana sucz nawet jęki wylewa w milczeniu
nie próbuję przybierać miny kata nazbyt sztuczna
zniecierpliwiony wypatruję kolejnej łzy
całe życie w odwrotną stronę pod wiatr
erekcja nie pozwala wcisnąć kutasa w własną dupę
pozostaje bierne czekanie
z czasem wazelina również zjełczeje jak masło
pamiętasz mamo dawno temu pod kinem
ciągnęłaś za mankiet z plakatu krzyczał chłopiec w sukience
wieczorem młodsza siostra usnęła jej lala też nie płakała
przecież nożyczki były rzeczywiste
dziś dobrnęliśmy do finału delektując się każdym odruchem
nożyczki zastąpiła wibrująca maszynka do strzyżenia
kobieta którą kocham w ciszy otwierała drzwi
by w ekstazie z otchłani gardła wykrzyczeć
spierdalaj pojebie
pizzaboy, 17 june 2012
Magią oślepiających świateł migoczących olśnieni
wracamy w czasy i miejsca zadymione
łaknąc na twarzy tancerki włosów
porannym wiatrem namiętnie rozbudzeni
Głowę ku górze wznieść nie łatwe
wzrok ku niebu skierować ze szczęściem na rękach
rozkołysanych bioder ciszy aprobatę usłyszeć
rytmem radosnym zagłuszyć szelest zwiędłych liści
pizzaboy, 11 june 2012
Spuszczony na drzewo
niczym małpka mała
miast banany prostować
bujać się zaczął
by gałązki testować
jedna wszak nie wytrzymała
pękła, po łbie tumanowi dała
teraz przy piwa pucharku
marzy by po ziemi stąpać w parku
pizzaboy, 11 june 2012
każdego dnia myśl mi towarzyszy
ukoić serce w roztańczonej ciszy
w chwilach zawodów i rozczarowania
zadumę ukołysać jak dziecię do spania
przy deszczowym wizerunku
zatopić myśli w wyśmienitym trunku
za niespełnione uczucia marzenia
zanurzyć w potoku serca upojenia
zmyć z siebie brudy świata
zasnąwszy móc się obudzić w kielichu
przecudnie pachnącego kwiata
gdzie ludzie życie swe miłują
na planecie czystej
której nie zaśmiecają myśli chciwe
w łonie matki nie zatrutą niczym myślą
spokojnego sumienia pragnę ukojenia
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma