13 july 2012

Jeszcze nie wiem...II

Wieczór, na oddziale robi się zacisznie jak w małym miasteczku po szesnastej. Najwytrwalsi odwiedzający niemal chyłkiem wymykają się z sal, jakby nosili w sobie poczucie winy że muszą zostawić chorego na pastwę szpitala. Owszem, odwiedziny są miłe, ale do pewnych granic, czasowych. W pewnym momencie stają się niezręcznie natrętni nadopiekuńczością, wręcz drażnią chorego, lub siedzą z głupią miną o wyrazie "o czym by tu jeszcze?", oczywiście są wyjątki. Ale OK, wracam na salę. Mój współleżący pan Gienio już spał smacznie snem niewinnego wieprza, tylko owa niewinność posiadała młot pneumatyczny, to chrapanie. Gdybym miał ze sobą szklankę a nie kubek, to od wibracji pękałaby co noc. No to nocka z głowy, następny szlag do kolekcji trafionych, jeden tylko wyspany będzie, i to nie będę ja. Zaczynam kombinować, świetlica jest wolna, tam jest kanapa na której się z powodzeniam zmieszczę. Biorę więc poduchę, koc i ewakuacja na z góry upatrzone. W świetlicy ciemno i cicho, umościłem się jak najwygodniej, śpię. Ktoś człapie, kątem snu słyszę że włazi niepewnie. W półmroku widzę, że jak komandos zbliża się do dzbanka elektrycznego, ja pierdolę, herbatki po nocach zachciało się babie parzyć. Ja oczywiście jak kamień, bezruch totalny. Wyszła. Weszła, ale nie ona tylko pielęgniarka, światło "klik" na full, ja w świetlnym szoku.
-A pan to czemu nie śpi na sali? Jadna pani doniosła mi że  pewnie jakiś menel na nocleg pewnie przyszedł, a tu pan.
(Ja ci  kurwa dam menela) pomyślałem, nie dosyć że przyczaiła się menda jedna, to jeszcze zakapowała.
-Śpię tu, bo na sali nie mogę.
-Ale tu nie wolno panu spać- powiedziała kategorycznie nie pytając się o przyczynę.
-Tu mi nie wolno, a tam nie mam możliwości-równie kategorycznie odpowiadam.
-A co się stało?-no nareszcie.
-Facet obok chrapie jak dizel, a ja do snu ciszy potrzebuję- to już prawie błaganie z mojej strony.
-To może chce pan coś na sen?- (tak, bejsbola by przywalić Gienowi i wyspać się w ciszy).
-Watę-odpowiadam pokonany.
-Na co panu wata?- pyta zdumiona. (Okres kurwa dostałem) no comment
-Do uszu wata mi potrzebna, żeby nie słyszeć chrapania- alleluja! Pojęła, wyraz zrozumienia na twarzy.
Poczłapałem więc słysząc w głowie "dead man walking". Po wciśnięciu ile się dało waty do uszu, ledwie słysząc jakby w oddali nadchodzącą burzę, zasnąłem snem żołnierza w okopach.  
ApisTaur
 NOCDN daje sobie luz, nie zanudzam już.


number of comments: 34 | rating: 20 |  more 

Szel,  

cwaniak z ciebie Byku:P

report |

doremi,  

ja miałabym spanie z głowy, wata w uchu powoduje jego ból, zamęczyłabym się :))

report |

sisey,  

Apisie, nie. Liczyłem na coś więcej niż autobiografię. To nie jest dobra proza, to wpis na bloga jakich wiele. Mam uczucie, że autor koniecznie chce błysnąć, przycelebrycić, zawojewódczyć, że tak trzasnę. Ukłony z nadzieją na coś... dla sługi uniżonego, siseya.

report |

ApisTaur,  

a kto powiedział że to ma być powieść sisey-u, jak zauważyłeś zapewne w tytule jest "Jeszcze nie wiem..." piszę z własnych doświadczeń i przemyśleń, jest tam tak, jak ja to w danym momencie odbierałem bez koloryzowania, nie pretenduje do nagrody literackiej ani na showmana, nie wybucham na zewnątrz, ja eksploduję w środku, po cichu, co nie jest najzdrowsze dla mnie. PS. nie sądziłeś chyba że to co w pierwszym napisałem to fikcja literacka, niestety nie. Ukłony równie uniżone.

report |

sisey,  

Apisie, zawsze zakładam fikcję. W końcu to portal literacki, nie placówka wywiadowcza. Oczekiwać raportów J-23 byłoby śmieszno i durno. Ty się nie tłumacz, Ty zrób z tego literaturę, coś więcej niż wspomnienia spierniczałego tetryka. Jeżeli jednak uważasz, że za mało masz "materii", to zwyczajnie wstrzymaj się. Zdumiony jestem taką krótkowzrocznością, bo jaki język posiadasz, już dałeś poznać. Ukłony.

report |

Istar,  

nie zanudzasz

report |

.,  

Ledwie trafił do szpitala, a już zaczyna po łacinie gadać;) P.S.: Fajnie się czyta- lekko i z uśmiechem:)

report |

ApisTaur,  

tylko w myślach kamajko/ tylko w myślach/ z mało we mnie asertywności / za łatwo odpuszaczam bedąć wściekły najbardziej na siebie/ dziękuję /:)

report |

ApisTaur,  

a trafiam tam za często niestety/ i zbyt długo już/:)

report |

.,  

Może asertywności mało, ale za to umiejętność zdystansowania się i poczucie humoru masz Apisku ogromne:) Pozdrawiam cieplutko:)

report |

deRuda,  

super, że też tego wcześniej nie wypatrzyłam, wiem to wcale nie śmieszna historia, ale się uśmiałam :)))

report |

ApisTaur,  

to jest tylko druga część/ dziękuję dorotaruda/ teraz dla mnie też //;)

report |

deRuda,  

przeczytałam i drugą i doskonale rozumiem bohatera, dobrze, że nigdy nie byłam dłużej w szpitalu niż godzinę :) bo miałabym tak samo :)

report |

jeśli tylko,  

dobrze się czyta :) szukaj własnych ścieżek :) (wiem, że szukasz)

report |

ApisTaur,  

dziękuję Jeślinko/ postaram się nie przeoczyć tej właściwej/:)

report |

Jaga,  

Wiem, że opisujesz smutną rzeczywistość, ale z właściwą Tobie dozą humoru, więc się uśmiecham :)

report |

M.S.,  

No to się znowu uchachałam :D aż szkoda, że nie nastąpi ciąg dalszy. Pewnie jeszcze by się nazbierało szpitalnych historii na parę opowiadań ;)

report |

ApisTaur,  

no/ jeszcze nie wiem ;)/ może będę kontynuował/ bo jest co/ dzięki Misha//

report |

deRuda,  

napisz kontynuację :))

report |

M.S.,  

Będę zaglądać i... trzymam za słowo :)

report |

ApisTaur,  

jak tylko czas i zdrowie pozwolą Dorotko//

report |

Ananke,  

hehehehe zabawny jesteś :) choć oczywiście bohaterowi na pewno nic a nic do śmiechu nie było :)

report |

ApisTaur,  

nie wiem czy czytałaś pierwszy tekst/ ale nie było//:)))

report |

Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny,  

Takie wizyty są drażniące i to chrapanie... Ja mam podobną scenę w Kaftanie... Sąsiadka chrapie a ta obok pogwizduje. Nie wiem jak to działa, ale wypróbowałam kiedyś na mojej babci i jest Ok.

report |

ApisTaur,  

ja bym musiał wtedy chyba mieć gwizdek z lokomotywy/ ;))

report |

Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny,  

Fakt niektórzy tak chrapią, że pewnie i taki by nie pomógł, ale w stosunku do mojej babci skutkowało :)

report |

ApisTaur,  

Nie wątpię że pomogło/ to dość znany sposób na chrapanie//:))

report |

Alutka P,  

wydaje mi się, że można parę żeczy poprawić :) "Gdybym miał ze sobą szklankę a nie kubek, od wibracji pękłaby co noc.""Ktoś się wlecze - ktoś człapie - ktoś szura ? Jeszcze coś widziałam, ale tera nie mogę zanaleźć - odwiedziny w szpitalu - coś okropnego :)

report |

Emma B.,  

poczytałam, powspominałam, kto lubi chrapanie niech się zgłosi

report |

ApisTaur,  

dzięki Emmo / takie moje zmagania z prozą //:-)

report |

Jaro,  

Diesel:)nie inaczej:) życzę zdrowia:)

report |

ApisTaur,  

Dzięki Jar. Bez katalizagora .;)

report |

soniainos,  

Jak dla mnie to trochę za dużo wulgaryzmów, ale rozumiem, że wynikły z drastycznej sytuacji. To jest moje przewrażliwienie, zauważyłam je (wulgaryzmy), ale nie wadziły aż tak, by zakłócać odbiór całości. Co do tworzenia literatury to myślę, że nie koniecznie musi być wyłącznie fikcją, dobrze jest gdy opiera się na"czymś". Jeśli to są własne przeżycia i doświadczenia, tym lepiej - moje zdanie. Dobrze mi się czytało.

report |

ApisTaur,  

Wiem, moze za dużo, ale wtedy nie byłbym wiarygodny. Moja frustracja w zwiazku z niezliczoną ilością pobytów w szpitalu, rośnie w tempie lawinowym. Trudno więc czasami zachować zimną krew, posiłkując poprawnościowymi kurrr...ka wodna, czy 'motyla noga'.:-) Dzięki za czytanie ( to jest druga część tekstu poprzedniego z działu proza)

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1