23 june 2012

Jeszcze nie wiem...

...fragment...

Otwieram oczy...stalowe kurtyny, prawie biały sufit tłem powietrznych bitew plujek. Obok ktoś mlaszcze z ukontentowaniem. Nade mną twarz zmęczona rutyną i biały czepek  z czarnym paskiem jak zapowiedź żałoby:
 -Pan się wypnie, będziemy kłuć.
Potem odjażdża dzwoniącym buteleczkami straganem, jak obwoźny sprzedawca piskiem kółek zapowiadający swoje przybycie.
Spoglądam na sąsiada, nie przestaje mlaskać, utłuszczony uśmiech pojawia się na jego twarzy, cholera, będzie gadał. Że też mie podkusiło.
 -Nnno, teraz mogę z głodnym gadać-zahuczał klepiąc się zadowolony po brzuszysku. A ja... ścisła głodówa, że też kurwa jego mać niejedzących z jedzącymi muszą kłaść, teraz się pewnie w diagnostę zmieni, czas wywiadu.
-Pan na co leży? -(a chuj cie to obchodzi dziadu myślę)
-A, takie tam problemy-  odpowiadam wymijająco
-Pewnie coś z żołądkiem?  -nie odpuszacza
-Coś w tym stylu -znów unik
I zbawienie, mój dręczyciel ma gości. Wyciągam książkę by się oderwać od otoczenia. Porażka, goście sąsiada, jakieś pięć osób w każdym wieku, zaczęli najpierw rozmieszczać się z hałasem wokół leżącego, wypakowywać tony prowiantu zabierając lub dojadając resztki poprzedniego.
Po wymianie paru zdań z odwiedzanym słyszę nieco głośniejsze zapytanie:
-A pan to na co leży?   -to do mnie, szlag mnie kurwa jasny trafi.
-Coś z żołądkiem -odpowiada za mnie sąsiad z miną i pewnością  doktora Hausa, no i się zaczęło o tym jak znajomy szwagra miał to samo, to go tak skręciło że na drugi dzień już mu jesionkę zbijali i dalej coś w tym stylu. Poddaję się. Zwlekam się z łóżka i człapie na korytarz, może tam znajdę jakiś kąt i poczytam, jest świetlica. Fiasko, jakieś dziesięć starszych pań ogląda wczorajszą powtórkę  "Mody na sukces"  z takim zaangażowaniem, jakby bały się stracić wątek z "wartkiej" akcji filmu, telewizor oczywiście wyje bo niedosłuch. Siadam w korytarzu na krześle przy automacie telefonicznym. Zaczyna dzwonić, jasna cholera, ktoś mnie obserwuje czy co? Po piątym dzwonku odbieram, damski głos:
-Czy leży na oddziale Jankowski i czy można go poprosić do telefonu?
-Pani wybaczy, ale leżę tu od wczoraj i nie znam tu nikogo-grzecznie odpowiadam.
-To pan się spyta pielęgniarek- trzeba było do nich zadzwonić raszplo jedna,  myślę sobie.
-Niestety nie widzę w pobliżu żadnej- staram się wykręcić
-To niech pan zawoła go z korytarza to się  pewnie zgłosi do telefonu
-Jankowski...do telefonu! - drę ryja na cały oddział. Ktoś z sali obok wyczłapuje się i siada  obok.
-To do mnie.  - mówi gburowato i odbiera mi słuchawkę ( kultura w  morde jego mać,  nawet nie podziękował)
C.D.N.?
ApisTaur


number of comments: 32 | rating: 16 |  more 

Szel,  

przyszlam znow do twojej prozy Apisie, ale nie bede pytala jaka choroba cie powalila, bo przeciez jestem kobieta i wiadomo ze ciekawosc mnie zzera tez :)

report |

Szel,  

zatem poprosze o CD

report |

ApisTaur,  

pracuję nad CD ;)

report |

sisey,  

I najwyraźniej nie nastąpił, atak chciałem wiedzieć czy mu zaleczą te wrzody żołądka. Imponujący choleryk. Pewnie byśmy się wenflonami naparzali nocą ciemną. :)

report |

ApisTaur,  

ja tam nie jestem cholerykiem, tylko mnie ludzie drażnią ;) PS. żołądek mam jak struś, mogę jeść papę i smołą popijać ;).

report |

filo,  

zahuczał:) i zwielkich liter przy dialogach :) CDN - mam nadzieję?

report |

ApisTaur,  

dzięki filo, już jest i będzie :)

report |

Istar,  

ja chcę dalej

report |

.,  

Prawie jak obóz przetrwania;)

report |

ApisTaur,  

bo trzeba mieć zdrowie/ żeby chorować//;)

report |

deRuda,  

super!!! :)) choć współczuję doświadczenia

report |

ApisTaur,  

dziękuję Dorotko, mam tyle tego w głowie./:)

report |

deRuda,  

to pisz pan panie pisz :D i mam nadzieje, że oprócz stresu w tym szpitalu to jednak jakoś pomogli dla zdrowotności :)

report |

ApisTaur,  

muszą pomagać co jakiś czas/ straciłem już rachubę ile to już razy//:)

report |

deRuda,  

współczuję!

report |

ApisTaur,  

dziękuję/ nigdy sie do tego nie przyzwyczaję/ o ile w ogóle można//:)

report |

jeśli tylko,  

Trzym się i pisz! A skoro nie piszesz fikcji to ten proponowany pojedynek na wenflony z Siseyem proszę wyreżyserować, zrealizować i opisać - już czekam ze wstrzymanym oddechem :)) Leżałam kiedyś tydzień pod dyżurką (dosłownie - na wprost, półtora metra od lady, był remont, zamknięte pół oddziału, na korytarzu brakło miejsca; napatrzyłam się wewnętrznego życia oddziału, walki lekarzy o badania, o wszystko, zostało, ale nie umiałabym opisać)

report |

ApisTaur,  

postaram się sprostać Jeślinko/ jeśli nie wenflonowy pojedynek/ to dalsze zmagania z rzeczywistością szpitalną//:)

report |

Jaga,  

:)) i tutaj też...

report |

Akne,  

jakie to życiowe :)

report |

ApisTaur,  

niestety do bólu/:)

report |

M.S.,  

Na końcówce się uśmiałam. Ale to dobry objaw, nie martw się. Co do powodu pobytu w szpitalu - nie będę dociekać - zapytam, czy "coś z żołądkiem" już OK?

report |

ApisTaur,  

nie zagłębiając się / nigdy już nie będzie "w porządku"/ ale miło mi że 'uśmiechnąłem'//

report |

ApisTaur,  

PS. to nie żołądek//:)

report |

M.S.,  

domyślam się, dlatego cudzysłów, jako cytat z pana Gienia :)

report |

ApisTaur,  

a rzeczywiście/ za szybko czytałem//:)

report |

M.S.,  

Ha! :)

report |

Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny,  

Tekst super, a w tych szpitalach to strasznie upierdliwie jest.

report |

ApisTaur,  

dziękuję Małgosiu/ oj jest//:)

report |

Ananke,  

nie ma to jak wścibski jegomość :D "dziś pytanie dziś odpowiedź" ;)

report |

ApisTaur,  

a/ już tu jesteś/ to już szpitalna klasyka//;))

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1