Hampelmann, 23 june 2011
rzekł padre Taddeo
swym aksamitnym
głosem
albowiem redemptor znaczy
odkupiciel
po tych słowach
eteryczne redemptorystki
odkupiły
wszystkie
cegiełki
Hampelmann, 5 june 2011
wróciła o trzeciej nad ranem akurat
czekałem na nią
w gaciach koloru morza
morze potrafi przybrać dowolną barwę
i nie ma w tym żadnej sztuczki
czysta metafizyka
krew także nie musi być krwista
i nie ma w tym metafizyki
czysta religia
zatem dodatkowo
zalałem się krwią
w sześć pośladków
poczułem deszcz paznokci
na plecach
Hampelmann, 19 june 2011
przedziwna była
głowa
zwrócona ku mnie potylicą
gładziłem głowy powierzchnie
oczy
miała zamknięte
widziałem tylko
kąciki boczne
nic więcej
ni twarzy
ni nosa
ni ust
jakże
przedziwny był
kark
opadający urwiskiem
gładziłem karku powierzchnie
oczy
miałem zamknięte
i były moje tętnice
i mięśnie
i kość
i ręka opodal chłodna
z uściskiem
łagodnym
a noc już nie była gęsta
nawet wschodziła gwiazda
za morzem
Hampelmann, 29 may 2011
czy już ci całkiem odbiło
no, popatrz sam, jak wyglądasz
w tych głupich butach i gaciach
jak kretyn
czy ty nie możesz po prostu
spokojnie, odżywiać się zdrowo
poczytać coś
wiersze jakieś
czy ty nie możesz po prostu
mieć zwykłej
normalnej
depresji
Hampelmann, 6 june 2011
Posłuchajcie historii prawdziwej,
słuchajcie opowieści
o pannie, co żyła sobie
na gałęzi czereśni.
Łagodna była i dobra,
uroda - istny cud!
Nie miała jednak rycerza
(czereśni zaś miała w bród).
Tęskniła za nim wieczorem
i wyglądała go rano,
lecz chyba wszyscy rycerze
pod Górę ruszyli Szklaną?..
Chciała przywołać go wierszem
(troszkę dla niepoznaki),
cóż, kiedy miast gołębi,
pocztowe miała szpaki.
A szpaki - jak to szpaki...
Pożytek z nich całkiem marny,
nie chciały nosić wierszy
czereśnie tylko żarły.
Potargała więc panna
wiersze na drobne cząsteczki,
aby zaniosły je w świat
pracowite mróweczki.
I nadszedł ów dzień szczęśliwy
(bo w każdej nadchodzi on pieśni)
i stanął blaszany młodzian
u panninej czereśni.
Serce gorące już frunie!
Za sercem ciało bieży!
Aż zbiegła ku niemu cała
z czereśni, niby z wieży!
I puka czule puk! puk!
w lśniącej zbroi przyłbicę
i pyta z pięknym rumieńcem:
- Przybyłeś tu po dziewicę?..
Na to jej blaszak odpowie:
- Nie pragnę ci ja dziewicy,
jeno krajami wędruję
szukając śliwowicy.
- Ach, nie ten wiersz to przecie!
Zmyliłeś, panie, pieśni!
Nie mam ja śliwowicy,
mam za to mnóstwo czereśni..
I już mu czereśnie oddaje
dłońmi delikatnemi
i nie wie rycerz już wcale
czy w niebie jest, czy na ziemi.
Ech! został rycerz na drzewie,
panną wciąż się zachwyca!
z miłą czereśnie zbierają,
ni w głowie mu śliwowica!
Na morał nareszcie pora:
czyś ty królewna, czy chwat,
gdy pragniesz prawdziwej miłości,
pisz wiersze i ślij je w świat!
Hampelmann, 2 june 2011
lecz ty
miast pętli
odcięłaś mi
jaja
no i dobrze
teraz na pewno
przyjmą mnie
do chóru
Hampelmann, 12 june 2011
no właśnie
już zamykali
więc
się natężyłem
prawie pękła mi
dupa
lecz ona
trochę niechcący
językiem
palnikiem
przecięła mnie
wzdłuż
cóż
Hampelmann, 31 may 2011
jelito
korzystając z chwili nieuwagi
z cichym mlaśnięciem spłynęło
pod stół
kurwa mruknął pan Józef
zmarłym opadły
szczęki
Hampelmann, 30 may 2011
Gdym badał,
dokąd cudne biegną nieboskłony...
Gdym pytał,
gdzież są dobre, gdzie złe świata strony...
Gdym łkał
u jej łona w ekstazy podzięce...
Gdym malinił
w chruśniaku w miłosnej udręce...
Doszedł mię głos męski,
i zebrał do kupy:
Co boskie - zostaw Bogu!
Swojej pilnuj dupy!
Hampelmann, 31 may 2011
małe dziecko machało
przed budynkiem szpitala
posyłało całusy
w oknie matka madonna
rzeźbiona
dłutem czystym
spokojnym
Hampelmann, 1 june 2011
zazdrosny ten twój bóg
rzekła Isztar
w mieście na wzgórzu obronnym
gdzie przybyłem by złożyć ofiarę
lecz właśnie zmieniło się prawo
i mogą mnie wsadzić
do pierdla
z braku lepszego zajęcia
zabiliśmy zatem koźlę
ze skóry uczyniliśmy bukłak
teraz śpiewamy pieśni
prastarego miasta Ur
pijemy wodę
jak dwa łyse konie
Hampelmann, 12 june 2011
będzie nie wiadomo
powiedziałaś
przecież
nie musi być źle dobrze
może być dobrze źle
musi nie musi
będzie
Hampelmann, 23 may 2011
trochę głupio tak
dać się przejechać przez śmieciarkę
powiesz
samochód jak samochód
może niezbyt szybki
ale jaki pożyteczny
to już wolę
umrzeć ze śmiechu
Hampelmann, 29 may 2011
śniłem dziś gorączkę
(gdzieś o drugiej w nocy)
ruszyłem medycznej
poszukać pomocy
trafiłem na dyżur
pięknej doktor Zosi
słupek miast opadać
dziarsko się podnosił
w rozkosznej malignie
cichutko mruczałem
rano wyszło na jaw
że się w łóżko zlałem
Hampelmann, 12 june 2011
pewien patolog łagodny
do stołu stawał wciąż głodny
a chociaż z niego nie jadał
jednak niezmiennie posiadał
wygląd nadzwyczaj pogodny
Hampelmann, 9 june 2011
walczyliśmy o związek
naprawdę nam zależało
była to niezwykle wonna chwila
wśród codzienności
i zdarzyło się szczęśliwie
bowiem niewielu stolarzy
przykłada się do fizyki
że łóżko stanęło dęba
wzbijając tumany śmiechu
a mówiłam, kochanie,
nie kupuj na świebodzkim
Hampelmann, 3 june 2011
kiedy
nie rozedrze się zasłona świątyni
bez przesady
jestem wprawdzie synem
lecz człowieczeństwa mało
będę nadzwyczaj
jeśli któraś z pończoszek
westchnie
puści oczko
niesmutni
aniołowie przepiją diety
w knajpie
sfałszują protokół
zdawczo-odbiorczy
Hampelmann, 27 may 2011
pamiętam wśród mgły
prasowanie bielizny
osobliwie gorsety dawały
wyobrażenie
kolejne fallusy żaru
zionęły ducha w mosiężnych pochwach
po prostu była robota
do zrobienia
a teraz, panie,
elektryczność
Hampelmann, 22 may 2011
upał narasta
po rosie ni śladu
ślimaki w trawie
nasłuchują
warkotu kosiarki
Hampelmann, 21 may 2011
cóż za finisz
w Dolinie Jozafata!
pierwszy! drugi! trzeci!
peleton
maruderzy
zbieracze zwłok
Hampelmann, 21 may 2011
w czym upatrujesz sensu,
jeśli nie wierzysz w Boga?
(miał oczy mądre, łagodne
i nie podnosił głosu)
milczałem
pytanie gasło powoli
jak struna
Hampelmann, 24 may 2011
niepostrzeżenie
przeżyliśmy koniec świata
jesteśmy w niebie
w czyśccu
w piekle
trzy stany skupienia
do wyboru
Hampelmann, 25 may 2011
większość problemów
stwarzamy sobie sami
rzekł Pan, patrząc pod światło
w szklankę whisky
o, Boże, co za banał
jesteś mistrzem erystyki
w dodatku Szkotem
Hampelmann, 26 may 2011
na ogół mówię z trudem
stękam i robię miny
wyciskam na paletę
grudy zaschniętych skojarzeń
szczególnie zasię portrety
maluję bardzo powoli
aż umrą ostatni z rodu
któremu są przeznaczone
a wtedy zza pazuchy
(bezczelny epizod manii)
pobieram od syndyka
nieliche honorarium
Hampelmann, 28 may 2011
od czasu sekwestracji
przestała chodzić w szpilkach
biodra z wysiłkiem kreślą
znaki skończoności
dlaczego tak się martwi, przecież
i tak nie byłaby baletnicą
któż jednak wierzy ludziom
o śnieżnobiałych
zębach
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga