15 november 2017
Gdy rodzą się wiersze
W październikowe przedpołudnie
z podkaszarką w dłoniach,
wybieram się do sadu,
ostatniej trawie w tym roku
przykrócić zapędy.
Jabłonki pozbyły się ciężaru
niechcianych owoców.
Gdy kosiarka w swym pędzie
natrafi na miękki już
wilgocią jesienną owoc,
rozrzuca fragmenty wokoło.
Czasem w policzek mnie plaśnie
rozpędzona grudka miąższu.
W powietrzu rozchodzi się
rozkoszny zapach jabłeczny.
Wspomnienia przywołane
wonią cudowną
porywają w te chwile,
gdy w zimowe popołudnie,
u mamy,
przy kawie.
Z pieca wyjęty jabłecznik
parował na stole.
I piękne to wspomnienie ciepła,
spokoju domu mamusi.
Niestety w sadzie
gdzie kosić mi przyszło,
żyją też pieski.
I psie potrzeby...
...i wtedy
zapach
na policzku
sprawia
że myślę
o życiu swym.
23 june 2025
ajw
21 june 2025
Jaga
21 june 2025
wiesiek
18 june 2025
Jaga
16 june 2025
wiesiek
16 june 2025
ajw
14 june 2025
wiesiek
14 june 2025
ajw
12 june 2025
wiesiek
12 june 2025
Jaga