18 june 2011
49
zakradła się niczym złodziej
ciemnej andrzejkowej nocy
księżyc w pełni nisko nad horyzontem
zatrzymała wskazówki
przyszła skrycie
przez drzwi zamknięte
nie zapukała
nie usłyszał nikt
był koniec listopada
podała zimną dłoń
nie miałeś wyjścia
sprawy jakby nieważne
już nie potrzebne
nie ma cię
w objęciach wiatru
zimna chłodu
wędrowała dusza wśród
złotych obsypanych listowiem drzew
aleje drzew w ukłonie
płot dziurawy uklęknął
wiatr zamiatał liście
zimno ślisko
w sercu zamieszkał strach
śnieg układał płatki pod stopami
słów brakowało by wyrazić ból
pustka w ustach zagościła
odmierzałem każda smutną chwilę
w naparstek łapałem krople łez
jeszcze mogłeś pożyć
za młody by odejść
wargi drżały
nie usnę tej nocy
zadzwonię do Pana Boga
czy będziesz szczęśliwy
czy czuwał będziesz przy nas
świeca się wypaliła
życie barwne pełne humoru
dobry ojcze nasz
jesteś naszym pasterzem
matka gdzieś na obczyźnie
tęskni szlocha
ty już u siebie a my w gościnie
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma