5 february 2022

Tylko Tam

Głuchy grom…
Zadrżał masyw

Potoczył się Kamyk
Spokojnie, ze szmerem
Własnego oddechu
Niknącym w oddali

Znów cisza niewinna
Nie poszła lawina
Głazów ni ociosów
Za tamtym

Ogładzony przez trudy
Co niewinność próbowały
Wrodzonym nawykiem
Pozostał On dumny

Wicher swą siłą
Co onegdaj dął w oczy
Posłał dębowy liść
By legnąć mógł zasłużenie

On zaś spoczął
Osadzony ostatecznie
Jak na legowisku
Wieczności

I Niebo rosi
Aż zmyje naloty…

Hej, Kamyku obmyty
A szlifowany cudnie
W nieboskłonie pamięci
Rozbłysłeś wśród swoich!




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1