17 september 2015
17 september 2015, thursday ( Kiedy już zakwitły dla nas kasztany )
Czuję. Zatem jestem. Czuję samotność. Zatem nie umarło jeszcze wszystko. Czuję zmęczenie. Zatem pracuję i nie jem chleba za darmo. Żyję nie za darmo. Zapracowuje na mój żywot, co prowadzi do możlwości dalszego życia.
Życie, więcej czekania niż jazdy. Sklejanie z piórek swoich podniebnych skrzydełek. Jest powód do radości, niektórzy nawet nie odrywają się od ziemi. Może mają rację. Przypuszczam taką możliwość, że mogą mieć rację, że mogą wygrać na tym więcej niż inni.
Bezsens. To niebezpieczna zabawka. Zabójcza zabawka. A jednak od czasu do czasu daję się wciągać w tę grę. Poczucie braku sensu, nie jutro, ale w perspektywie kolejnych zaćmień słońca i księżyca. Pustka przerażająca.
Dlaczego? Nie, przepraszam, nie będę już pytał. Nie będę pytał, nie będę mówił, nie będę walczył z całych sił, nie będę bronił i atakował, nie będę starał się.
Puchu marny! Dziś przegrywasz swoją bitwę. Zbieraj siły.
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma