Bartłomiej Boruta

Bartłomiej Boruta, 12 may 2010

Wyznanie Astrologa

Siedzę na zgliszczach Imperium...
Przez lunetę zawiedzionych pragnień
Szukam Słońca we wszechświecie twarzy,
W odległych galaktykach ludzkich dłoni

Słońce odeszło za mgławicę Antyprawdy
I w lunecie widzę tylko Karły
O duszach skurczonych zwykłością grawitacji

Dziś opuścił mnie ostatni przyjaciel
Wierny przez Dzień całego życia...

Otarłem mu oczy z pyłu mego serca
I dałem klucz do bramy Szaleństwa

Patrząc jak odpływa gnany słonecznym wiatrem
Zrozumiałem, ze nasze orbity wkrótce się przetną

Muszę wyzbyć się Próżni krępującej myśli
Zrzucić Zbroję rozkosznej niemocy
By kiedy powróci uczynić go Satelitą
Księżycem, w którym odbije się drżenie szeptu


number of comments: 0 | rating: 10 | detail

Bartłomiej Boruta

Bartłomiej Boruta, 12 may 2010

Torba podróżna

Kiedy idziemy we dwoje
ściskam obie jej ręce
omylnie nazywane uszami

Jej głębokie wnętrze
dźwiga okruchy wspomnień,
bieliznę i skrzydła
mojego anioła stróża

Zwykle kroczymy w milczeniu...
I tylko czasem
gdy zatroskany pytam
czy nie jest jej zbyt ciężko
Ona zaprzecza
lekko kołysząc się na boki

Lecz wiem, że kłamie,
bo kiedy przystajemy
bez życia pada
u moich stóp


number of comments: 0 | rating: 8 | detail

Bartłomiej Boruta

Bartłomiej Boruta, 13 may 2010

Spadek

Dostałem w spadku drzewo
i tytuł przechodni
Opiekuna Drzewa

Do tytułu dołączono
herb, insygnia
i świerkową szyszkę

Przyjąłem zaszczyty i obowiązki
ślubowałem z zapałem,
że nigdy i, że zawsze...

Drzewo było stare
ja byłem samotny
...a może było
odwrotnie...


number of comments: 0 | rating: 10 | detail

Bartłomiej Boruta

Bartłomiej Boruta, 15 may 2010

Świt

Spłoszone szumem
opuszczanej kotary snu
czarne motyle
w panice opuszczają
szerokie doliny
przymkniętych powiek
Nad wyśnioną krainą
zapada złowroga cisza
zwiastująca nadejście świtu

Zwinięty w rulon
arkusz nieba
otwiera drogę ucieczki
wiatrom i powietrznym dzwonom
Wyniosłe szeregi
drzew odwiecznych
aby przetrwać przyjmują
niegodną postać
podłogowych desek
Wstęgi rzek
i słone jeziora
łuszczą się w popłochu
w błyszczący piasek
rozsiany po kątach

Mieszkańcy krainy
zbiegają ze schodów
do schronów podświadomości
Bez lęku przyjmują
nadchodzący kataklizm
Rankiem nie wierzyłbym już
w istnienie tego świata
gdyby nie martwa jaskółka
wtulona w moją dłoń


number of comments: 0 | rating: 4 | detail


  10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1