ike, 9 june 2012
znowu miłości szukasz kochana tam gdzie w ogóle nie zwykła mieszkać
oczami wodzisz po gołych ścianach białym suficie skrzypiących deskach
omiatasz kąty w pustym pokoju grzebiesz w szufladach skórzanym kufrze
klatce królika glinianym słoju psim legowisku starej makutrze
podnosisz dywan przestawiasz krzesła otwierasz szafę wertujesz książkę
i nie znajdujesz chyłkiem odeszła złapała grypę mierzy gorączkę
może przysiadła w parku na ławce albo pod wiśnią drzemie w ogrodzie
a może myśli że jest latawcem albo udaje kręgi na wodzie
jeszcze powróci wiem to kochana chociaż od dawna z tobą nie mieszka
może poczuła że jest niechciana i zagubiona błądzi po ścieżkach
którymi sama chadzasz nierzadko z głupiej przekory chowa się w chaszczach
mogłabyś miłość odzyskać łatwo: wysunąć ręce z kieszeni płaszcza
chwycić ją mocno wziąć za pazuchę aby poczuła się pożądana
i okazała najszczerszą skruchę wtedy zostanie nalej szampana
ike, 12 june 2012
The heavens give safety to your purposes!
Shakespeare, Measure for Measure
to prosta zasada że miarka za miarkę
gdy ktoś mi odmierzy ja też mu odmierzę
za piwa kufelek leję miodu czarkę
pisarz miękkim piórem zabawia malarkę
pędzel bywa twardszy - uśmiecha się szerzej
to prosta zasada że miarka za miarkę
serowar do piersi tuli piwowarkę
ona po mieszadło sięga w dobrej wierze
za piwa kufelek weźmie miodu czarkę
pastuszek na łące wyciąga fujarkę
pasterka w usteczka malinowe bierze
to prosta zasada że miarka za miarkę
aptekarz namiętnie całuje zielarkę
tłuczek już gotowy do pracy z moździerzem
za piwa kufelek daje miodu czarkę
anioła gromnicą a diabła ogarkiem
by razem żarliwie zmawiały pacierze
to prosta zasada że miarka za miarkę
za piwa kufelek leję miodu czarkę
ike, 15 june 2012
wierzę że mógłbym być z tobą na co dzień
przytulić rankiem wieczorem całować
mam dosyć pisania palcem na wodzie
boję się tego że działam jak złodziej
łączy nas więcej niż zwyczajne słowa
wierzę że mógłbym być z tobą na co dzień
wpadam do ciebie jak zwykły przechodzień
daję ci uśmiech a przecież coś chowam
mam dosyć pisania palcem na wodzie
nie myślę o tobie jak o przygodzie
czuję – decyzji bym nie pożałował
wierzę że mógłbym być z tobą na co dzień
czemu więc sądzę że zamek na lodzie
stawiam i proszę nie bądź zbyt surowa
mam dosyć pisania palcem na wodzie
może dlatego że miłość nie w modzie
serce zmęczone i głowa niezdrowa
wierzę że mógłbym być blisko na co dzień
lecz nie chciałbym pisać palcem na wodzie
ike, 3 june 2012
duszków nocnych gromadkę zaprosiłem już w gości
pod poduszkę je wpuszczę kiedy śpisz w samotności
elfy skrzaty koboldy krasnoludki szalone
opowiedzą ci baśnie w których duby smalone
buchać będą iskrami żywym ogniem czarami
ale bać się nie musisz przecież moc będzie z nami
jagodową balladę kot uczony zamruczy
złota rybka odnajdzie zagubiony pęk kluczy
biały kruk strażnik skarbu zagra w kości z rarogiem
mądra sowa o starciu z dziwożoną opowie
szarobura wilczyca przyprowadzi wilczęta
by poznały twój zapach polizały po piętach
a na piersiach przysiądzie może gniazdko uwije
szary słowik poeta który dźwięki niczyje
tylko tobie wyśpiewa żywo czule namiętnie
ciche trele wyzwolą myśli szczelnie zamknięte
ukrywane starannie pod wapienną osłoną
skaleczonej ostrygi odkąd przepadł czy spłonął
twój świat pragnień i marzeń w którym żyłaś spełniona
aż nadeszły złe chwile los przewrotny wykonał
zgrabne salto i szczęście odleciało w nieznane
czasem zjawia się we śnie lecz umyka nad ranem
wiem że mieszka daleko za górami za wodą
nocne duszki przekonam szczęściu wrócić pomogą
siądzie z tobą przy stole i opowie nieśmiało
w jakich stronach mieszkało które bajki poznało
czemu nagle przepadło kiedy było potrzebne
zostawiło cię samą w melancholii bezbrzeżnej
może zechcesz zrozumieć: jego światem są baśnie
przytul szczęście do piersi nie odejdzie gdy zaśniesz
ike, 28 june 2012
spróbowałem spełnić życzenie Ani Ostrowskiej
dałeś znów szczurołapie piękny koncert dla hameln
wszystkie szczury i myszy gdy zagrałeś balladę
opuszczały siedliska owczym pędem wiedzione
omamione melodią i czarami - tak płomień
ćmy bezwolne przyciąga wreszcie zginą spalone
w opętańczym pragnieniu nieświadome zagrożeń
grałeś pięknie flecisto ale przestrzec nie chciałeś
że gonitwa za cieniem jak za świętym graalem
może uwieść opętać otumanić wędrowca
zagubiony w pół drogi po manowcach się błąka
mocno wierzy że jest już tylko krok za zdobyczą
lecz w istocie najczęściej trafia prosto donikąd
głupcze z talii tarota karto wielkich arkanów
tajemnicą grasz pięknie doprowadzasz do stanu
kiedy umysł zatraca umiejętność wyboru:
krążyć wokół znanego czy wciąż pędzić do przodu
by w dążeniu do prawdy świat materii pożegnać
poszukiwać wartości i docierać do sedna
znowu sięgasz po kobzę mój kobziarzu srokaty
choć jak nędzarz wyglądasz i na płaszczu masz łaty
twoje granie uwodzi i porywa za sobą
nikt się oprzeć nie zdoła ni melodii ni słowom
który będzie wezwany rzuci wszystko na szalę
by cię z oczu nie stracić i wędrować wciąż dalej
śmieszny kobziarz srokaty gdzieś w tęczowej dolinie
krótką drzemkę przerywa lekko smyczkiem zawinie
i poczujesz tęsknotę zaraz pójdziesz za grajkiem
z mrocznej księgi tajemnic właśnie wybrał ci bajkę:
rusza koło fortuny mag ze śmiercią w rydwanie
nagle struny ktoś zerwał ... a ty wciąż słyszysz granie
miała kobza strun siedem tak jak tydzień dni siedem
śmieszny kobziarz rytm gubi chwilę czuwa znów drzemie
ten kto granie usłyszy gotówbyłby pójść za nim
zadumany milczący śladem innych przyzwanych
umrze w pieśni zamieszka jako cichy bohater
kobziarzowi do płaszcza szwaczka śmierć doda łatę
1/ tak było
na kobzie siedmiostrunnej gdzieś w tęczowej dolinie
śmieszny kobziarz srokaty znowu smykiem zawinie
ten kto granie usłyszy będzie musiał pójść za nim
jak wielu innych przed nim - milczący zadumany
umrze by mieszkać w pieśni o cichym bohaterze
powiedz stary kobziarzu kogo w drogę zabierzesz
ike, 19 june 2012
krążę po omacku błądzę jak we mgle
poznałem dziewczynę uśmiechała się
nie wiem sam jest dobrze czy zupełnie źle
z jej oczu zalotnych - widziałem we śnie
- wabiły kurwiki wesołe że hej
krążę po omacku błądzę jak we mgle
serce bije mocniej rozum mówi nie
nie próbuj zaczynać chłopie odpuść jej
nie wiem sam jest dobrze czy zupełnie źle
a jednak coś ciągnie znowu będę w grze
pocałuję dotknę zresztą któż to wie
krążę po omacku błądzę jak we mgle
nowa miłość kusi zaproszenie śle
czy można odmówić kiedy krew aż wrze
nie wiem sam jest dobrze czy zupełnie źle
stanąłem przed lustrem zobaczyłem w tle
starą przyjaciólkę rozbawioną śmierć
krążę po omacku błądzę jak we mgle
nie wiem sam jest dobrze czy już całkiem źle
ike, 11 june 2012
całe lata minęły nim znalazł jagodę
kiedy tracił nadzieję znów wierzyć zaczynał
czekała na polanie w cieniu smukłych jodeł
siwy kruk strażnik kniei uraczony miodem
snuł baśniową opowieść o słodkich jeżynach
całe lata minęły nim znalazł jagodę
dobry bóg dał rusałce nieziemską urodę
kto ją raz choćby spotkał z tęsknotą wspomina
rozgrzaną na polanie w cieniu smukłych jodeł
podstępny czarnoksiężnik nawet żywą wodę
podarować obiecał by z nim zatańczyła
całe lata minęły nim znalazł jagodę
ale smok siedmiogłowy stanowił przeszkodę
dla planów czarodzieja uparta dziewczyna
dojrzała na polanie w cieniu smukłych jodeł
do niezwykłej miłości mag drapiąc się w brodę
rzucił czar na rusałkę smok zbłądził w malinach
całe lata minęły nim znalazł jagodę
płakała na polanie w cieniu smukłych jodeł
ike, 18 june 2012
dopala się polano ogień zaraz zgaśnie
i kominek ostygnie pięknie kiedyś było
lubiłaś gdy czytałem mchem porosłe baśnie
przymykałaś powieki wiedziałem że zaśniesz
otulona czarami rozmarzona chwilą
dopala się polano ogień zaraz zgaśnie
pełen obaw czy drewno za głośno nie trzaśnie
wybierałem starannie długo się suszyło
lubiłaś gdy czytałem siwobrode baśnie
płakałaś gdy w królestwach wybuchały waśnie
śmiałaś się kiedy w końcu zwyciężała miłość
dopala się polano ogień zaraz zgaśnie
zupełnie jak uczucie które swoim blaskiem
cieszyło nas oboje i ciepłem karmiło
lubiłaś gdy czytałem mchem porosłe baśnie
iskry czar utraciły a miało być jaśniej
rozbłyskały niemrawo coś się nie spełniło
dopalone polano ogień szybko gaśnie
podsycę dokładając nieczytane baśnie
ike, 13 june 2012
za siedmioma morzami za posępną pustynią
gdzie lwy jedzą banany czas w nieznane odpłynął
a w jaskini platona czuwa kruk który śliną
spisał baśń o rozstaniu smoka z piękną dziewczyną
rzecz się stała niezwykła: gdy smok krążył pod niebem
mała gwiazda odkryła że jest w wielkiej potrzebie
poznać dotyk łap smoczych czule pieścić mu grzebień
tulić ogon do piersi pod skrzydłami posiedzieć
uśmiechała się słodko i wzdychała namiętnie
marząc o tym by było jak we śnie nocy letniej
ale smok dosć przebiegły wiedział swoje: bezpieczniej
nie poskramiać złośnicy której twarz w gniewie blednie
wykrzywiona grymasem a z zazdrości sinieje
zerknął w oczy brązowe i gdy ujrzał jak wiele
obiecują miłości łapą sięgał już śmielej
tak się zdarza gdy smoka ktoś odurzy szalejem
ike, 3 june 2012
grzebień kokota ogon jaszczurki języczek drozda cień nietoperza
łuskę karaska siekacz wiewiórki zapach psiej sierści ćwierć kolca jeża
dwie pchły złowione w kociej kołysce krztę życzliwości psa ogrodnika
wibrys wyrwany różowej myszce świeże skrzydełko pasikonika
ucho od śledzia gram oberżyny równą piędź mgiełki i granie świerszcza
zmieszać starannie z łyżką rycyny tuż przed północą dodać do wiersza
i wypić duszkiem bez obrzydzenia właśnie zdradziłem diabelski sekret
poetyckiego aktu tworzenia będę niechybnie smażył się w piekle
jeśli dołożysz uncję goryczy i pół suszonej łapki krecika
możesz od czarta sobie zażyczyć jednego czaru czarnoksiężnika
dzięki zaklęciu wciąż będziesz młody lecz nie wypijesz nic oprócz wody
wszystkie dziewczyny staną w zawody i każda powie I love nobody (but You)
a jeśli zechcesz napić się wódki utopić troski w tęgim węgrzynie
czy zimnym piwem wypłoszyć smutki czar nagle pryśnie młodość odpłynie
odejdą w przeszłość piękne kobiety przyjdzie siwizna później łysina
pełna sprzeczności dusza poety ma prosty wybór: nalejcie wina
ike, 16 january 2013
spoza chmur omroczonych płyną tony posępne
odleciały bociany to nie ich klekot słyszę
i nie klangor żurawi rżnie powietrze zawzięcie
wokół ciemno ponuro głuchy dźwięk wpełza w ciszę
suchym trzaskiem przenika z pękającej skorupy
łupanego orzecha grą marmuru na dłucie
chrzęstem szkła miażdżonego kiedy trafia pod buty
drażni pewność odbiera ściąga mroczne przeczucie
skrzypi niczym zawiasy zardzewiałe przez lata
kutej furty wiodącej w czasy błędnych rycerzy
zgrzyta rzęzi chrobocze jak przekładnia zębata
jeśli osie zwichrować łomem w tryby uderzyć
dźwięk narasta tężeje naraz wiem że zwiastuje
odwiedziny niechciane starej damy w całunie
spod którego wystaje nagi czerep poczuję
chłód zatęchły gdy miła beznamiętnie wysunie
dłoń kościstą orężną by do tańca zaprosić
i nie zniesie odmowy a ja klekot wciąż słyszę
choć bociana tu nie ma zaręczyny ogłosi
kosą ślubów dopełni
w wianie odda mi ciszę
ike, 16 january 2013
kulbaczyła hossa jeża
chociaż kąsał niemożebnie
i zupełnie nie dowierzał
że mu ktoś na grzbiecie siednie
lecz wytrawna amazonka
dzierżąc palcat w silnej dłoni
za nic miała bunt stworzonka
jeż nie umiał się obronić
już dosiadła ściąga wodze
stępa rusza kłus wymusza
ostrogami bodzie srodze
piekła nie ma hulaj dusza
myślałby kto że bezkarnie
jeżyk stał się łatwym łupem
choć pod hossą skończył marnie
zdążył wbić trzy kolce w dupę
ike, 17 december 2012
słońce czerwienieje chyba spać się kładzie
cienie coraz dłuższe pląsają na trawie
już chciałbym do boksu nie stanę w lewadzie
nie zapomnij proszę że w górnej szufladzie
leżą kostki cukru nim dopijesz kawę
słońce spąsowieje chyba spać się kładzie
przecież wiesz że czekam niecierpliwie w sadzie
tu mnie rozsiodłałaś przed godziną prawie
a chciałbym do boksu nie stanę w lewadzie
nawet gdy poklepiesz najczulej po zadzie
dotkniesz chrap wilgotnych cukier dasz łaskawie
słońce nie zaświeci chyba spać się kładzie
wolałbym zapomnieć ale myśl o zdradzie
nie daje spokoju nie sypiam w obawie
że znowu mnie zranisz nie stanę w lewadzie
wciąż jesteś mi bliska mimo że z dnia na dzień
cierpiąc ginę w oczach bez szans na poprawę
słońce zeszło z nieba i już spać się kładzie
ja też pragnę zasnąć w ostatniej lewadzie
ike, 14 june 2012
w konstelacji odległej poza pasem oriona
świeci gwiazda niezwykła w czarną pustkę wpatrzona
magnetycznie wibruje i otwiera ramiona
pragnieniami pulsuje do miłości stworzona
gwiazdozbiory zazdrosne tworzą gęste mgławice
by radiacje wytłumić przy tym skryć tajemnicę
ale nawet w kosmosie galaktyczne ulice
rozbrzmiewają pogłoską że pod srebrnym księżycem
nieznaczącej planety gdzie rok trwa cztery lata
mieszka stary astrolog który rad by wyswatał
smutnej gwieździe na próbę smoka obieżyświata
zgubionego w iluzjach błądzącego w schematach
w galaktycznym zaułku gwiazda czeka i płacze
chociaż wie że w kosmosie chwile płyną inaczej
astrostatek spóźniony ale już dopalacze
smok zapuszcza czas stanął nie wymagaj tłumaczeń
ike, 21 january 2013
niedosłyszę źle widzę pamięć często zawodzi
rękom dziwnie brak siły włosy mocno wytarte
dzisiaj trudno uwierzyć kiedyś byliśmy młodzi
w podkasanej sukience zanurzona w powodzi
letnich kwiatów na łące chciałaś gonić za wiatrem
może to i nieprawda pamięć często zawodzi
a ja biegłem za tobą któż nam mógłby przeszkodzić
wiatr porywał niepewność wszystko stało się łatwe
chociaż trudno uwierzyć tacy byliśmy młodzi
czerwieniejąc i blednąc księżyc wstydem zachodził
gdy na nasze pieszczoty zerkał z góry ukradkiem
może to i nieprawda pamięć często zawodzi
piersi w smaku poziomek jakby ktoś je osłodził
usta czułe wilgotne i ramiona otwarte
coraz trudniej uwierzyć tacy byliśmy młodzi
namiętności gorącej nawet lód by nie schłodził
ale sam teraz wątpię czy to było naprawdę
twarz zmarszczkami pocięta pamięć często zawodzi
przeciez nikt nie uwierzy kiedyś byliśmy młodzi
ike, 30 october 2012
po dwóch aplikacjach plastrów
kinoki odzyskuję drugą młodość
skrzydła zaczynają odrastać
szuflada znowu upolowała lewą goleń
polała się krew czysta rzęsista
mówią że psy nie rozróżniają barw
japa wśród amarantu szkarłatu
purpury na próżno szukał gorącym
szorstkim jęzorem smaku błękitu
pora odwiedzić pomiędzy
ike, 17 december 2013
utrudzona wędrówką od świtu do zmroku
safianowe trzewiczki zezuła ochoczo
zgrabne stópki chłodziła w szemrzącym potoku
a starała się bardzo by dotrzymać kroku
nienawykła do marszu pragnęła odpocząć
utrudzona wędrówką od świtu do zmroku
rozejrzała się bacznie pusto było wokół
wszak pokazać nie śmiała nieznajomym oczom
zgrabnych stópek chłodzonych w szemrzącym potoku
tudzież reszty ponętnych i kształtnych widoków
uwolnionych od szatek ze smoczą pomocą
po męczącej wędrówce od świtu do zmroku
smukłą talię i łono podziwiał smok z boku
drobne piersi pątniczki jędrniały uroczo
zgrabne stópki pluskały w szemrzącym potoku
rozbudziła apetyt nie spuszczał z niej wzroku
pożreć chciałby ślepiami kłapnął paszczą smoczą
utrudzony wędrówką od świtu do zmroku
smoczy głód zaspokoił i drzemie w potoku
ike, 29 december 2013
sukieneczkę w groszki chętnie bym przywdziała
gdybyś mnie zaprosił na wieczorne tańce
zdumiałbyś się wdziękiem i gibkością ciała
prawa pierś przymała lewa doskonała
nie wyczułbyś tego uraczony grzańcem
i majteczki w groszki może bym przywdziała
świeżością pachnące tydzień temu prałam
krzesałabym z tobą hołubce łamańce
zdumiałbyś się pięknem i gibkością ciała
zgrabnych prostych nóżek bozia dać nie chciała
w niczym nie pomogły zdrowaśki różańce
dlatego bym w groszki pończoszki przywdziała
szyja łabędzicy choć nie taka biała
to nie ma znaczenia i tak miałbyś szansę
zgłębienia sekretów namiętnego ciała
przytulisz mnie mocno i będę wiedziała
że we mnie znalazłeś wyśnioną kochankę
sukieneczki w groszki już bym nie przywdziała
podziwiałbyś kształty i harmonię ciała
ike, 9 january 2014
skąd ta niepewność dzielna amazonko
koń wiatronogi przecież nie poniesie
powodowany pewnie sprawną rączką
szlak już przetarty wiedzie ścieżką grząską
wprost na polankę w jaworowym lesie
czyżbyś lęk czuła piękna amazonko
że nasza schadzka okaże się mrzonką
a ja nie wątpię i bardzo się cieszę
bo wiem co zdziałać umiesz sprawną rączką
że trawa mokra? zamówiłem słonko
bryczesy kasak na sękach rozwieszę
podeschnąć zdążą słodka amazonko
i nie marszcz czółka moja mała gąsko
to co się stanie nie może być grzechem
powodowane krzepką sprawną rączką
w siodle za tobą uszko drażnię słomką
głowę odwracasz całujesz z uśmiechem
znikła niepewność dzielna amazonko
końmi wybornie powodujesz rączką
ike, 17 december 2012
tak niewiele w końcu trzeba żeby stworzyć villanellę
dzięcielinę utrzeć z czosnkiem podlać winem dodać piwa
u szeptuchy zdobyć ziele i zaczekać na niedzielę
wziąć roratkę z żółtą wstążką zameldować się w kościele
leżeć krzyżem dwie zdrowaśki zanim zacznie sie wotywa
tak niewiele przecież trzeba żeby stworzyć villanellę
pomysł przyjdzie gdy usłyszysz prymicjantkę gabryjellę
pięknie śpiewa te laudamus organista jej przygrywa
w kadzielnicy świeże ziele działka starczy na niedzielę
jeszcze warto kościelnemu dać na tacę małowiele
niech nie ślepi chytrym oczkiem chociaż datek nie porywa
tak niewiele przecież trzeba żeby stworzyć villanellę
sygnaturka zadzwoniła pora kończyć ceregiele
później tylko łyknąć setę zmówić pacierz spożyć wywar
ziele zdobyć u szeptuchy pisać pisać przez niedzielę
zmyślić słowa złożyć w rymy mieć baczenie na libellę
zwrotki zgrabnie kalibrować nie śmie żadna z nich być krzywa
w końcu trzeba tak niewiele
żeby stworzyć villanellę
bagatela – zdobyć ziele
i zaczekać na nadzielę
ike, 6 january 2014
a gdybyś mi kupił kasaczek z batiku
i modne buciki do niego dołożył
kłusowałabym ci na rączym koniku
za złote ostrogi dla dodania szyku
mogłabym wrażenia cudownie pomnożyć
cóż dla ciebie znaczy kasaczek z batiku
przymierzałam dzisiaj toczek z aksamitu
jakby dla mnie właśnie modysta go stworzył
czułabym się pewniej na rączym koniku
z wisiorka srebrnego siedem brylancików
dałoby poświatę podobną do zorzy
grającą figlarnie na wzorach z batiku
może byś podkówkę platynową wykuł
jednooki rumak ślepie by otworzył
zaszalałabym ci na rączym koniku
nie zrozumiem nigdy o co tyle krzyku
bachmat zwykle senny mógłby przecież ożyć
lecz ciebie nie kusi kasaczek z batiku
przyjdzie mi pomarzyć o rączym koniku
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
21 may 2024
The TrialSatish Verma
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma