PanJabol, 13 june 2011
Boga nie ma,
lub musi być perfekcyjny
w swoim skurwyństwie.
Panie, choć raz
miłosierny byś mógł być.
i uczyń o co proszę.
Odwołaj autobus,
ten o 5.15
który wiezie mnie do roboty.
PanJabol, 28 january 2011
Może przez nieuwage,
może z premydytacją.
Paweł Pilch, żył lat
dwadzieściapare.
Paweł Pilch, skurwysyn stary,
na grobie nic mu nie napisali.
Bo był czarny, był biały.
Nigdy zaś kurwa szary.
I nic, nic nie napisali
Chyba się bali.
A może tylko,
zrobili na złość.
A płakała po nim tylko gorzała,
tracąc najlepszego gacha.
Choć i ona, po kryjomu.
Odlała mu się do trumny.
Dziękuję.
Dobranoc.
To była piękna noc.
Kurtyna.
PanJabol, 30 april 2011
Krew z jadu wyrzygana macicą,
matka, co na piersi obfitej,
szczury chowa, choć
słabe i ślepe, odejdą
jeden po drugim.
Matka czasu wstecznego,
córa absurdu, politowania.
Suka. Po sterylizacji.
Wycięte jajniki gonią po głowach
jej własnej i psów na wpół żywych.
Tej nocy będą spadać gwiazdy,
a po obskórnej, starej
schodowej klatce potoczą się
łby ścięte przez nią samą.
Pisząc umieram,
Pisząc zabijam panne M.
Pisząc członkiem przeszywam
na wskroś
siebie
i ją.
zahaczając lekko,
o jej blade
piersi.
PanJabol, 30 january 2011
Na krytyka, czyli weź se kurwa to do siebie frajerze :)
Mondry,
kórwa wiadomo.
Suowo,
żecz świenta.
Połezji tomik,
jeden, drógi, tszeci.
Pszeczytałem,
kiedy wy,
jeszcze w pielóhy,
szczasliście.
Ja wiem,
żeczom moiom - krytykować
Bo robić nie mam co,
i hyba dawno, nie róhauem.
PanJabol, 26 january 2011
Słowo rzekłeś, dumny.
Znów na swoim postawisz,
tak jak stawiasz swego fiuta,
i w boskość przystrajasz.
Nienawidzę pana, panie Pilch.
chciałbym choć raz spojrzeć
w twe zakłamane oczy
i widzieć jak umierasz.
Nienawidzę pana, panie Pilch.
Nienawidzę słów twoich, pisanych, mówionych.
Jesteś nikim, dobrze wiesz o tym.
Ale, się przecież nie przyznasz.
Nienawidzę, i będę to powtarzać,
ciebie, i gorzały która cię zaślepia
i którą się stajesz. Zdychaj skurwysynu.
Już pasek na klamce dla ciebie powiesiłem.
PanJabol, 23 june 2011
Tańczyłem z tobą we mgle,
moje senne marzenie,
ruda piękności skąpana we krwi
nowej rewolucji.
Biesiadowaliśmy na grobach
poległych bohaterów,
co życie w bezsensie oddali,
towarzyszył nam trupi śmiech.
Matko bolesna, dzięki ci
że wyleczyłaś mnie
dziś rano z tego cholernego kaca.
Co toczył moją głowę.
Matko gorzelna, samobójcza,
dzięki ci, że odciełaś
sznur ojca mego
przywiązany do pobliskiego drzewa.
Matko, ojcze.
pobłogosławcie mi i rudej rewolucji
byśmy więcej zła
w dobrej intencji poczynili.
PanJabol, 16 december 2010
Lewe moje jądro - Bóg,
prawe zaś - Szatan.
Tak w konflikcie ciągnęli mnie,
Raz ku niebu, raz ku piekłu.
Powodując piękacy ból w kroczu.
Cóż mi zostało?
Przesiadywanie ze stadem szczurów,
w kanałach ściekowych,
dumnie ojczyzną nazwanych.
Z których, nie wyjdziemy do ludzi,
ani też na ludzi.
Będziemy tylko zjadać się
wzajemnie, aż do skutku.
PanJabol, 14 september 2014
oczami zabawnie
poruszony
tłum.
wygrzebuje się z piachu
poklepuje po plecach.
a już nazajutrz
głodem przymierając
będą nas prosić o łaskę
dwa zbłąkane karły.
PanJabol, 14 september 2014
król szczur
kamienie wkłada mi do ust
a teraz powiedz mi
gdzie jesteś?
z kim umierasz?
z kim umieram ja?
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma