18 november 2010
Gościnność
Kiedy już na dobre zapadl mrok,
z ust i tych oczu,
co kiedyś krył się w nich żar
wychodza jak jeden mąż
białe larwy.
I pełzną bezdzwiecznie,
jako zwiastun apokalipsy.
Szkoda tylko, że nie mają twarzy,
bym zobaczył ten ironiczny uśmiech.
Bym usłyszał slowa aprobaty.
wspomnienia z wieczerzy urządzonej
w mej głowie.
Pełznąc beznamiętnie,
poprzez spalone zgliszcza mojego ciała,
zostawiły na mnie,
swój mokry ślad,
jakby ktoś splunął mi w twarz...
Czyżbym nie był dla nich dobrym gospodarzem?
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.
3 november 2024
"Surrender"steve
3 november 2024
You Were Not Like MeSatish Verma
2 november 2024
światłojeśli tylko