16 october 2010

"Uczucie napotkane w gęstwinie " Rozdział-3/część-1

                                          
                           


Kiedy Marian miał już tyle siły aby usiąść na łóżku, za oknem przy którym
leżał już na dobre rozgościła się zima. Błyskały pogodnie ciepłe iskierki świątecznego
pejzażu. Przypominając szybkim tempem o zbliżających się świętach. Prognozy
zdawały się nadal potwierdzać dobre wyniki jego zdrowia, które systematycznie
ulegały poprawie, ale nadchodzące dni będzie musiał jeszcze spędzić w szpitalu.
Lecz nie to najbardziej go martwiło, cały czas nie przestawał myśleć jak w tym
okresie poradzi sobie Beata z dzieckiem. Dzieci, córka z mężem jak i Beata
odwiedzali go regularnie, lecz nigdy razem, lecz Monika zaprzestała już swoich
ataków pod jego adresem czy też Beaty. I to było światełkiem w tunelu, w jakim zdawał
się teraz znajdować. Tydzień przed świętami udało mu się wydobyć podstępem od
Beaty numer telefonu do jej ojca, kiedy tylko był w jego posiadaniu, postanowił
zadzwonić do starszego pana i z nim porozmawiać.
- dzień dobry panu, pan mnie poznaje? byłem u was kilka tygodni temu, jestem
Marian przyjaciel Beaty.
- tak już sobie pana przypominam, czy coś się stało?
- nie u Beaty jest wszystko dobrze, to ja mam tym razem mały problem jestem
obecnie w szpitalu i pozostanę w nim przynajmniej do kończ stycznia.
- co się panu stało miał pan wypadek czy choróbsko pana dopadło jakieś.
- miałem mały wypadek, ale już pomału wracam do zdrowia, tylko musi to trochę
potrwać.
- no tak, a Beata nadal jest w pana domu?
- tak i o tym chciałby z panem porozmawiać.
Rozmowa trwała około trzydzieści minut zanim wytłumaczył ojcu Beaty, że
chciałby, aby w tym okresie Beata nie pozostała sama, bo nikogo w tym mieście z
rodziny nie ma a więc czy mogliby ją zabrać do siebie na święta. Lecz kiedy po
rozmowie, Beata ona stwierdziła, że nigdzie się nie będzie ruszać, bo chciałaby
go w święta odwiedzić, uzgodnił z mężczyzną w następnej rozmowie, że to on
przyjedzie do niej i będzie z nią w same święta, lecz najbardziej obawia się
tak długiej podróży. Tak wiec w następnej rozmowie uzgodnił, że zabierze go
trzy dni przed świętami jego kolega, który akurat będzie w tym czasie przejeżdżał
przez ich okolice. Na cztery dni przed wigilią poprosił Beatę, aby kupiła
trochę więcej na święta, bo być może będzie miał do niej małą niespodziankę po
choinkę. Dziewczyna spojrzała na niego z zaciekawienie zaczynając podejrzewać,
że być może wyjdzie na przepustkę na same święta. Jakie było jej zdziwienie,
kiedy dwa dni później w drzwiach domu Mariana stanął jej ojciec, ze słowami oto
jestem, jako prezent od Mariana, chciałbym z tobą spędzić te święta, jeśli się
zgodzisz? Po raz kolejny ją jej przyjaciel zaskoczył i choć sam nie mógł z nią
być w tych dniach postarał się, aby nie pozostała sama. A w domu byłaby w tym
okresie zupełnie sama, ponieważ syn Mariana zapowiadał swój przyjazd dopiero w
sylwestra. W tych dniach nie pozostawał sam odwiedzali go wszyscy, córka,
Beata, oraz przyjaciel z pracy, z którym wspólnie prowadzili firmę. Lecz
największy zaskoczeniem była dla niego wizyta w dzień po świętach, ojca Beaty.
Kiedy już sobie trochę porozmawiali na tematy około rodzinne, poprosił, aby
zeszła do bufetu i kupiła od niego jakiś napój dla chorego a on w tym czasie
chciały sobie porozmawiać z Marianem jak chłop z chłopem? Kiedy już pozostali
sami usiadł bliżej na łóżku chorego, aby lepiej słyszeć i rozpoczął rozmowę?
- powiedz mi prawdę jak to było z tym twoim wypadkiem, kto cię faktycznie
napadł?
- nikt - po prostu było ciemno potknąłem się i to wszystko.
- słuchaj ja jestem prostym starym chłopem ze wsi, bez wykształcenia, ale swój
rozum mam i proszę cię nie traktuj mnie tak, proszę bardzo powiedz mi całą
prawdę obiecuje, że to pozostanie między nami nie powiem nawet córce ani żonie,
to był mąż Beaty prawda?
- nie - dokładnie tak, to nie był on osobiście, ale ludzie, którzy to zrobili
na jego polecenie, tak przynajmniej powiedzieli mi, kiedy od nich oberwałem.
- wiedziałem, wiedziałem dziękuje ci, że mi prawdę powiedziałeś, jesteś
naprawdę mądrym i dobrym człowiekiem.
- a po czym pan się domyślił?
- on o tym mówił jak był u nas z pretensjami, ale nie sądziłem, że będzie do
tego zdolny, bardzo cie przepraszam powinienem cię ostrzec jak byliście u nas.
Jestem starym i głupim człowiekiem przepraszam.
Do sali ponownie weszła Beata a ich rozmowa skończyła się w pół zdania. Starszy
pan, choć zamierzał wracać już następnego dnia dał się jeszcze namówić na pozostanie
wraz z córką do połowy stycznia. Lecz były to jedyne odwiedziny ojca Beaty w
szpitalu, dni zimowe mijały spokojnie i już pod koniec miesiąca stan jego był
na tyle dobry, że dalsze leczenie mógł odbywać się w domu. Kiedy karetką został
przewieziony do swego mieszkania czekało go jeszcze kilku miesięczna dalsza
rehabilitacja i opieka. Córka wraz z synem załatwili mu opiekę w postaci,
codziennych wizyt masażysty, lecz pozostawała jeszcze pomoc w postaci karmienia
i mycia jeszcze niesprawnego mężczyzny. I tu natychmiast zaoferowała swoją
pomoc jego jeszcze przyjaciółka Beata. Początkowo ten gest nie spotkał się ze
zrozumieniem. Monika w rozmowie z bratem skomentowała to, jako zwyczajny
obowiązek wobec ojca jego lokatorki. Lecz kiedy opiekując się przez tydzień
tatą, kiedy Beata musiała wyjechać w swoje strony w związku ze stanem matki
przekonała się jak wielkie jest to poświęcenie i praca przy takim niesprawnym i
dorosłym człowieku. Kiedy już po tym doświadczeniu zaczęła się przyglądać
postawie kobiety i jej zaangażowaniu w przywróceniu ojca do zdrowia, jej
stosunek do Beaty z wolna ulegał zmianie. I kiedy zbliżała się pierwsza
rocznica ich spotkania, była wdzięczna jej, że tak troskliwie i długo opiekuje
się ojcem, czego ona ani jej brat nie byli by wstanie ojcu zapewnić.
A Marian czując się na początku skrępowany, kiedy tak młoda i nie obojętna mu
osoba wykonywała przy nim tak prozaiczne i krępujące dla niego jak i zapewne
dla niej czynności jak mycie i robienie toalety intymnej jednak obcego
mężczyzny. Lecz już z czasem niemal rutynowe wykonywanie tych czynności
sprawiły, że nie będąc formalnie parą czuli się jak mąż i żona. Ona spacerowała
nieraz wieczorami po domu nie do końca ubrana bez większego skrępowania. Lecz
żadne z ich gestów wobec siebie nie wykraczały poza czysto przyjacielskie
stosunki. Kiedy tak pozostawali ze sobą na długie wieczory sami i prowadzili
swoje niekończące się rozmowy, on opowiadał jej o swoich dawnych czasach ona
mówiła chętnie i dużo o swojej rodzinie? Lecz on zawsze podkreślał w swoich
wypowiedziach jak bardzo docenia to, co dla niego robi.
- to ja Beatko miałem dać ci oparcie i bezpieczeństwo a to ty tymczasem jesteś
moją opiekunką i niańką, bardzo ci za wszystko dziękuje.
- ale, o czym ty mówisz gdyby nie ty gdzie ja bym dzisiaj była?
- zobacz, jakie życie czasami potrafi napisać zaskakujące scenariusze, kiedy
już po roku naszej niepełnej znajomości stanowimy nie, jako parę dojrzałego
mężczyzny i młodej przystojnej atrakcyjnej kobiety, ·- przestań proszę ja znam
swoją wartość i wiem, kim naprawdę jestem.
- no już dobrze= dobrze popatrz, choć łączy nas tyko przyjaźń to nasze stosunki
nazwijmy to intymno- poznawcze poszły o wiele dalej. Jesteś mi tak bliska jak
moja zmarła żona a moje ciało przestało już dawno być dla ciebie tajemnicą
wiesz, początkowo mnie to krepowało, ale kiedy się już z tym uporałem czuje się
jak byś była ze mną całe życie.
-mnie także nie było z tym łatwo, ale ktoś to musiał robić, twoje dzieci nie
były w stanie tego ogarnąć.
Pociągnął ją za rękę a kiedy usiadła na jego łóżku pocałował niespodziewanie w
usta mówiąc.
- Beatko jesteś kochana jestem ci bardzo wdzięczny i jestem twoim dłużnikiem.
- ja tylko robię to, co zrobiłaby każda w mojej sytuacji.
- ale to jesteś ty, właśnie ty!
- czy to ci przeszkadza?
- nie, przeciwnie jest mi niezmiernie miło, że to właśnie ty.
Kobieta, choć wydawała się zaskoczona jego pocałunkiem nie wykazywała
nadmiernego niezadowolenia z powstałej sytuacji, lecz nie odwzajemniając się
podobnym gestem. Usiadła natychmiast na pobliski fotel i przez pewien okres z uśmiechem
nieśmiałej licealistki przyglądała mu się jak gdyby chciała wyczytać w jego spojrzeniu,
jakie myśli są ukryte pod podszewką poważnego, lecz ciepłego spojrzenia. On
nieco oddalony swymi myślami przechadzał się po jeszcze tajemniczych i
nieodkrytych zaułkach jej kobiecego ciała. I choć wciąż wydawała się tą samą
Beata z nadrzecznych bulwarów tym razem bardziej kobieca niż dotychczas. I choć
ich relacje ulegały stałemu zacieśnianiu to cały czas był między nimi parawan
surowej dyscypliny przyjacielskich stosunków. Zastanawiał się czy będzie
jeszcze w stanie funkcjonować bez dziewczyny, która zdaje się wypełniać
całkowicie jego obecne życie. Choć nadal boi się przyznać do swego uczucia
przed samym sobą to jest to uczucie, które zaczyna trawić jego dojrzałą dusze.
I choć wiele spraw w jej dotychczasowym życiu znajduje się w zawieszeni zaczyna
się łapać na myślach, że właśnie na niej zaczyna budować swoje dalsze plany na
bliższą i dalszą przyszłość.
Jej umysł zaczynają trawić podobne rozmyślania i choć początkowo traktowała go
jak starszego brata czy przyjaciela czuje jak zaczyna dostrzegać w nim
mężczyznę mogącego wzbudzać jeszcze jej pożądanie dalekie od wdzięczności.
Zdając sobie jednocześnie sprawę, że tak naprawdę tylko dalsze przebywanie z
tym człowiekiem gwarantuje jej spokój i stabilizacje na rozpoczęty rok nadal
pełen niespodzianek.
Jej sprawa rozwodowa za miesiąc była kolejnym nowym wezwaniem, którego bez
pomocy Mariana nie jest wstanie pokonać ani materialnie ani psychicznie. Jej
nieobliczalny małżonek jak gdyby uśpiony już na pewno czai się z następnymi
działaniami zmierzającymi do zdobycia prawa do prawnej opieki nad synem. Ona
sama nadal znajduje się w zawieszeniu nie wykonując pracy przynoszącej jej
stałe dochody pozwalające na samodzielne utrzymanie się na powierzchni jej
rwącego potoku życia. Marian przed chorobą deklarował swoją pomoc w podjęciu
pracy w jego firmie, lecz na razie sprawa utknęła w miejscu. Nie czuje się już
całkowicie intruzem, bo prace, jaką wykonuje dla niego daje jej komfort
psychiczny, że jest potrzebna i użyteczna, lecz chciałby już podjąć stałą prace
pozwalającą jej myśleć spokojnie o dalszym swoim i dziecka niepewnym życiu. Z niepełnosprawnym
dzieckiem bez żadnych oszczędności w dalszym ciągu jeszcze długo będzie musiała
korzystać z pomocy Mariana. Ich intensywne grzebanie w stercie różnych
wyłaniających się myśli pierwszy przerwał Marian.
- Beatko, co tak myślisz, jeszcze ci żyłka pęknie od tych rozmyślań a ja
miałbym jeszcze ochotę na małą herbatkę i co ty na to?
- już - już przepraszam tak się, jakość zamyśliłam zaraz zrobię.
- a może to ja tym razem spróbuje coś zrobić?
Kobieta potraktowała to, jako żart, lecz kiedy spostrzegła jak mężczyzna
zaczyna się powoli, choć z wielkim trudem zsuwać z łóżka a następnie chwiejnie
staje obok. Była przerażona a jednocześnie strasznie zaskoczona jego postępami
w radzeniu sobie ze swymi ułomnościami. Stając zaniepokojona z fotela pobiegła
do niego zatrzymując się przy nim i obserwując jego zachowanie zamarła z
przerażenia. Kiedy już ochłonęła odzyskawszy mowę po jego spektakularnej
demonstracji sprawności zawołała.
- Marian- o rany ty już zaczynasz chodzić, już masz siłę w nogach i wstajesz, jak
się cieszę.
Podchodząc do niego objęła go i serdecznie pocałował w obydwa policzki on cały
czas stał, po czym usiadł ponownie na łóżku nieco już zmęczony a jeszcze
bardziej zaskoczony tak spontaniczną reakcją kobiety.
- tak, nic ci nie mówiłem, ale kiedy wychodziłaś do sklepu ćwiczyłam
intensywnie według poleceń masażysty i ogromnym dopingu twego Bartka.
- jestem zaskoczona tak się cieszę, że będziesz mógł niedługo samodzielnie
poruszać się po domu.
-no, ja również jestem zaskoczony twoją reakcją i widzę, że przy takim dopingu
z twojej strony to niebawem wrócę do pracy.
- tak bym chciała abyś już mógł chodzić wiem jak bardzo cię to męczy, że musisz
przebywać w domu.
- i ja mam taką nadzieje, że przestanę w końcu być dla ciebie taką udręką.
- Marianie cieszę się, że choć w taki sposób mogę ci się odwdzięczyć za
wszystko, co dotychczas dla mnie zrobiłeś.
- no to żeśmy się pogłaskali a teraz może jednak jeszcze tym razem poproszę o
tę herbatkę.
- oczywiście masz rację zaraz ci przygotuje.
Wieczór zakończył się w pogodnym nastroju, noce stawały się coraz krótsze a
słonko coraz śmielej zaglądało do okien mieszkania. Wraz z jego promieniami
zaczęły do niego docierać coraz pomyślniejsze wiadomości. A pierwszą jej
jaskółką była wizyta jego wspólnika i przyjaciela, który odwiedził go w domu
informując go, że przypadkowo dotarł do wiadomości, kto był jednym ze sprawców
jego pobicia. A był nim syn jednej z ich pracownic, którego mąż Beaty wynajął,
aby go załatwili. Tak wiec jego przyjaciel i wspólnik Marcin docierając do tego
człowieka poprzez tę kobietę nakłonił tego człowieka do zeznania pod przysięgą w
sądzie, że to mąż Beaty a nie jakiś pan W. namawiał ich do pobicia ze skutkiem
śmiertelnym Mariana w celu odzyskanie swego torturowanego dziecka. Obiecując
sprawcy pobicia dobrą prace w jednaj z zaprzyjaźnionych z ich firmą
przedsiębiorstw i pewną kwotę pieniędzy. Dalszą część działanie w celu
wyzwolenia tej kobiety, czyli Beaty spod szponów nieobliczalnego małżonka miał
spełnić adwokat i doradca w ich firmie, który podjął się dalszej rozmowy z tym
osobnikiem. Marian był tą wiadomością tak rozpromieniony, że aż zwlókł się ze
swego posłania i zawołał.
- Marcin przyjacielu jesteś prawdziwym przyjacielem a wiadomość, jaką mi
przynosisz zasługuje na porządną wódkę, ale na razie proponuje po lampce
koniaczku.
- daj spokój człowieku jestem samochodem.
- a ja myślałem, że jesteś porządnym człowiekiem? I proszę cie nie odmawiaj.
Samochód zbierzesz jutro albo zadzwonimy po pana Waldka, ja mimo choroby mam
ochotę dzisiaj się napić, więc proszę cię uszanuj to i nie odmawiaj.
- a niech cię szlag mój ty obity kolego a po pana Waldka ty dzwonisz!
- oczywiście jak sobie życzysz.Wiesz, będę wobec ciebie szczery.Chciałby
związać swoje losy z tą kobietą i dlatego cieszę się, że ten ruch pozwoli mi
oczyścić przedpole i uwolnić tę kobietę od jej pseudo- partnera.
- muszę cię zmartwić nie mówisz nic, o czym bym nie wiedział, masz swoje plany
wymalowane na swej durnej i naiwnej twarz, ale życzę ci szczęścia chłopie.
Kiedy po pewnym czasie wróciła Beta z synem panowie byli w dobrych nastrojach,
a kiedy kobieta głośno wyraziła swoje niezadowolenie, że Marian raczy siebie i
swego przyjaciela koniaczkiem w wesołym nastroju zawołał?
- O patrz przyjacielu czy to nie jest doskonały materiał na żonę, jest tak samo
miła jak moja św. Pamięci Maria!
- Ja tylko się o ciebie martwię, żeby ten koniak nie miał złego wpływu na twoje
dalsze leczenie.
- i za to cię lubię i szanuję Beatko,a te trzy koniaczki nie wyrządzą mi
większej krzywdy, a okazja jest znakomita.
- a co to za okazja, że ty postanowiłeś sięgnąć po kieliszek.
- pierwsza to doskonałe wyniki finansowe w naszej firmie i to, że być może już niedługo
pojedziemy na dłuższą wycieczkę oczywiście razem.
- ja nigdzie nie pojadę, bo mnie na to nie stać, bo nie pracuje i nie mam
pieniędzy.
Na to wtrącił się natychmiast Marcin starając się załagodzić jeszcze nie-
małżeński konflikt, który jeszcze nim nie był, bo kobieta mimo poważnego tonu
nie zamierzała mężczyźnie czynić żadnych zarzutów
. Zwracając się do
kobiety poważnym tonem oświadczył.
- a do pani Beato mam prośbę, aby zechciała pani pofatygować się do nas po
odbiór swojej pensji, bo ja tak do domu z pieniążkami nie przyjadę, bo wszystko
musi być legalnie.
-jakie pieniądze panie Marcinie, od kogo?.
- no, co za pytanie pani pensja za opiekę, jaką pani sprawuje nad naszym kolegą
i szefem, jest przecież pani u nas już zatrudniona od początku roku.
Kobieta stanęła oszołomiona otrzymaną informacją, po czym usiadła na krześle
bez słowa obserwując twarze mężczyzn, włączając się w rozmowę Marian spokojnie
dodał.
- tak Beatko ty już od dwóch miesięcy u nas pracujesz, a na razie potrzebna
jesteś w domu, więc pieniążki na twoim koncie pozostają. A za miesiąc twoja
sprawa rozwodowa i kiedy nie będziesz miała dochodów to prawo do opieki nad
synem może otrzymać twój mąż. Tak wiec sama widzisz, to jest w tej chwili dla
ciebie bardzo ważne.
-Boże Marian, jaki ty jesteś przewidujący, co ja bym bez ciebie zrobiła, panie
Marcinie ja temu człowiekowi zawdzięczam życie faktycznie i w przenośni. Nikt
jeszcze w życiu tyle dla mnie nie uczynił co on. Jestem i będę mu wdzięczna do
końca życia.
- no już bez przesady kobieto, a jeśli tak to może zrobisz nam jeszcze po
herbatce? bo mnie coś suszy i tylko proszę cię nie mów teraz a nie mówiłam, bo
przesadnie zaczniesz się upodabniać do pewnej osoby.
- no nie powiem, ale ona na pewno miała racje.
Powiedziała wychodząc do kuchni, kiedy już jej nie było Marian ponownie
podziękował koledze za to, że pamiętał, o co go prosił, kiedy ten go odwiedził
w szpitalu w święta, że Beata musi posiadać stałe zatrudnienie, aby jej sędzia nie
powiedział, że nie jest w stanie samodzielnie utrzymać dziecka. Korzystając z
dalszej jej nie obecności Marcin przedstawił dalszy plan działanie, jaki
zaproponował mu ich zakładowy prawnik, że uda się na rozmowę do mecenasa jej
małżonka w celu nakłonienia tego do zmiany swoich roszczeń w zamian za
wycofanie się z założenia sprawy o nakłanianie do pozbawienia życia drugiego
człowieka. Po powrocie dziewczyny ich rozmowy zboczyły na tematy czysto
zawodowe a kiedy po chwili do mieszkania zgłosił się kierowca pan Waldek
zakończyli rozmowę i umówili się, że dalszym postępie sprawy kolega będzie go
informował na bieżąco telefonicznie. Beata przez cały czas była pod wrażeniem
przezorności i dbałości swego przyjaciela w utrzymaniu dziecka i pozostaniu
przy mniej.
Następnego dnia udała się do zakładu w celu odbioru swojej pasji i przekazaniu
dokumentacji będącej w posiadaniu Mariana. Kiedy wróciła postanowiła na
początku rozliczyć się ze swoim przyjacielem kładąc przed nim kwotę tysiąca
złotych tytułem zadość uczynienia za jedzenie, jakie otrzymywała od mężczyzny.
Oczywiście ten zaprotestował stanowczo i zagroził, że jeśli zaraz nie zabierze
tych pieniędzy poczuje się obrażony i potraktuje ten gest, jako wyraz jej chęci
do zerwania z nim swojej przyjaźni. Tak wiec wycofała się pospiesznie ze swojej
propozycji postanawiając w inny sposób zrewanżować się za jego pomoc i
utrzymanie, jakie otrzymywała dotychczas i postanowiła kupić nowe firanki do
pokoju stołowego, bo i Marian wspominał o potrzebie kupienia czegoś nowego. Po
obiedzie wybrała się, aby kupić kilka rzeczy dla dziecka i ładną piżamę dla
swego gospodarza. Kolejne dni upłynęły im na dalszej rehabilitacji i już
intensywnym wdrażaniu Beaty do pracy, kiedy tylko on stanie na własnych nogach
i będzie mógł podjąć prace zawodową. Kolejne wspólne święta wielkiej nocy
zapowiadały się tym razem zgoła w innej atmosferze od poprzednich. Choć
pojawiła się pewna rysa, która zaczynała wywoływać pewne zaniepokojenie w
umyśle Mariana a były to kilkakrotne w krótkim czasie odbierane przez kobietę
telefony od nieznanego jak się zorientował mężczyzny. Rozmawiała z nim niewiele
i bardzo lakonicznie, lecz po ostatniej rozmowie, w którym przepraszała, że nie
oddzwoniła, ale jest cały czas bardzo zajęta postanowił zapytać ją, wprost kim
jest ten anonimowy człowiek dzwoniący do niej od kilku dni. Beata jakby lekko
speszona tym pytaniem tłumaczyła, że jest to mężczyzna poznany podczas zakupów,
który pomógł jej odnaleźć jej zagubione dokumenty w markecie, w którym ten jest
ochroniarzem, i wraz z dokumentami znalazł jej numer do niej. Mówiła, że jest
to chłopak od niej, młodszy, który koniecznie chciał się z nią umówić na kawę w
ramach rekompensaty za znalezione dokumenty. Kiedy Marian zapytał, dlaczego mu
nic nie wspomniała o problemach odpowiedziała, że nie chciała go tym martwić,
bo to było krótko po tym jak wrócił ze szpitala. I choć starał się wierzyć w
to, co mu mówiła to jednak powstała rysa trawiła jego umysł niczym
nieuzasadnioną podejrzliwością i choć nie śmiał zadawać kolejnych pytań z
przerażenie stwierdzał, że staje się zwyczajnie zazdrosny o kontakty jej z
obcym i nieznanym mu mężczyzną. I choć nigdy tej przykrej cechy u siebie do tej
pory nie zauważał teraz z niepokojem i podejrzliwością spoglądał, kiedy tylko
ona wychodziła na zakupy czy też po Bartka do szkoły. Pozostając sam szamotał
się ze złymi myślami, które natarczywie atakowały jego umysł. Jest przecież
nadal młodą atrakcyjną kobietą i zapewne odczuwa potrzebę kontaktu z kimś
bliższym w jej przedziale wiekowym a co ja mężczyzna o siedemnaści lat starszy
od niej może zaoferować oprócz infantylnej przyjaźni. Lecz jednak było mu
trochę przykro, że tak szybko poszukała sobie innego towarzystwa, choć z drugiej
strony znając ją mógł przypuszczać, że trudno jej było w sposób mocny i
zdecydowany przerwać zaloty tego pana. Znał także podejście takich panów
chętnych do poznania i zabawienia się z wciąż atrakcyjną kobietą. Miał nie raz
ochotę poprosić ją, aby skończyła z tym panem, prosząc go, aby przestał dzwonić
i się odczepił, ale wiedział, że nie ma prawa jej tak mówić i oto ją prosić a
tym bardziej jej tego nakazywać. Postanowił, więc przeczekać i tę sprawę i
obserwować jak daleko się będzie to rozwijało i kiedy Beata postanowi sama to
przerwać.
W święta, kiedy odwiedziła ich córka z zięciem atmosfera była już na tyle
dobra, że Monika wraz z Beatą podawały na stół prowadząc miedzy sobą ożywioną
dyskusje na temat przepisów i kobiecych fatałaszków. A po obiedzie obie panie
wybrały się razem na spacer. Monika zaprosiła w drugi dzień świąt przyjaciółkę
ojca do swojej restauracji na kawę. Tylko Marian mimo dobrego nastroju
panującego w jego domu, błąkał się po zaułkach czarnych myśli trawiących od
pewnego czasu chory z niedorzecznej zazdrości umysł pana w starszym wieku.
Czasami wydawało mu się, że ona jest z nim tylko, dlatego że jest tu bezpieczna
i dobrze się czuje w jego domu, lecz jej prawdziwe myśli błądzą już gdzieś
gdzie czuła by się bardziej szczęśliwa i spełniona. Wydawało mu się, że jest
bardziej kołem ratunkowym dla niej niż partnerem na dalsze życie. Był coraz
częściej zły na siebie, że mógł w ogóle myśleć o Beacie, jako swojej partnerce
na dalsze lata, lecz nie zamierzał jej pozostawić przynajmniej nie teraz.
Wiedział już, że to, co on do niej czuje to jest miłość, choć nieoparta na w
pełni rozsądnym i trzeźwym spojrzenia na rzeczywistość. A swoją drogą, że
dopiero zagrożenie w postaci utraty tej kobiety spowodowało, że odnalazł
prawdziwą dla siebie definicje tego nie formalnego związku. Po świętach
odwiedził go ponownie jego przyjaciel i wspólnik Marcin z ciekawymi i
zaskakującymi wiadomościami na temat męża Beaty. A już za chwilę miał go
odwiedzić i zrelacjonować przebieg rozmowy i ustalone w trakcie spotkania
zamierzenia. Tak wiec poprosił Beatę, aby wybrała się na spacer z synem może
spotka się ze swoim nowym znajomym, bo za chwalę przyjdzie tu ich prawnik i
muszą omówić razem pewne problemy firmy. Kobieta wyszła bez słowa zdając się nieco
obrażona sposobem, w jaki to powiedział.
Kiedy już znaleźli się sami w trójkę starszy siwy pan ich adwokat zaczął
relacjonować wynik rozmowy jego z tymi panami?
 
tak więc początkowo, kiedy przyszedłem na spotkanie byli obecni obaj
panowie. Mąż pańskiej znajomej zachowywał się nerwowo i ciskał różnymi
oskarżeniami pod pana adresem i swej małżonki. Lecz kiedy po dojściu do głosu
spokojnie przedstawiłem swoje dokumenty, z których wyraźnie wynikało, że
posiadamy zeznanie, z którego niezbicie wynika, że ten pan namawiał innych
ludzi do pozbawienia życia pana Mariana i wynikających konsekwencji łącznie ze
skierowania sprawy do sądu. Obaj panowie odeszli od stolika i przez dłuższy
czas nerwowo rozmawiali, ale kiedy powrócili. Adwokat tego pana zaczął
spokojnie rozmowę, co w związku z tym pan proponuje -odpowiedziałem, że
warunkiem nie nadawania biegu sprawie jest, aby ten pan zgodził się na rozwód
bez żadnych warunków i przyznania prawa do wychowywania dziecka matce i nie
stwarzania żadnych żądań pod jej adresem. W przeciwnym wypadku postaram się tak
poprowadzić sprawę, aby wykazać, że ten pan usiłował wyeliminować fizycznie
mego klienta przez pozbawienie go życia. Poinformowałem, że dopilnuje, aby ten
otrzymał stosowną do wykroczenia karę. Małżonek tej pani złożył stosowną obietnicę
i sądzę, że nie zmieni zdania, bo jego adwokat zapewne przedstawił mu, co może
nastąpić w przeciwnym wypadku. Tak więc za dwa tygodnie spokojnie powinna
sprawa rozwodowa zakończyć się według życzenia waszej klientki. Marian był
bardzo zadowolony z przebiegu rozmowy i uzyskanych ustaleń. Kiedy już jego
goście zbierali się do wyjścia, Beata wracała z długiego spaceru. Gdy już goście
wyszli i pozostał sam kobieta zapytała?
 
- i co wszystko dobrze w twojej firmie?
- tak wszystko bardzo dobrze i po mojej myśli.
- to się cieszę a jeśli będę jeszcze kiedyś przeszkadzała to mi powiedz
wcześniej abym odpowiednio wcześnie wyszła i nie przeszkadzała. A z tym
mężczyzną to ja się nie umawiam i nie zamierzam się umawiać, więc nie musisz
mnie do niego odsyłać.
- przepraszam nie to miałem na myśli, nie gniewaj się, mam ostatnio gorsze dni.
- a nie masz już dosyć mnie w tym domu?
- przestań w ogóle tak myśleć i powiem ci, że być może nie długo będę miał dla
ciebie dobrą wiadomość tylko muszę się jeszcze upewnić w kilku sprawach.
Po kilku jeszcze słowach Beata zajęła się przygotowaniem kolacji a Marian
postanowił pomóc chłopcu w odrobieniu lekcji. Lecz kiedy późnym wieczorem
pozostał sam w swoim pokoju myśli powróciły. Może faktycznie ją nic nie łączy z
tym osobnikiem amatorem picia kawy z nieznajomymi kobietami. Ja by nigdy nie
odważył się kobiecie kilkakrotnie proponować kawy za pomoc czy odnalezienie
dokumentów, jeśli ta nie wykazuje ochoty pomyślał. Cieszył się, że tak
pomyślnie udało się wykorzystać jego pobicie w wyeliminowaniu tego pana, ale
jednocześnie widział, że ta sprawa przestaje już go dotyczyć. Wciąż
prześladowała go myśl, że ta kobieta od niego odejdzie, że to tylko kwestia
czasu, kiedy tylko stanie na własne nogi, ale powinienem się z tym liczyć. Przecież
początkiem ich znajomości była szczera chęć pomocy jej w trudnej sytuacji, bez jakichkolwiek
przymiarek i kombinacji. Dlaczego ona zwyczajnie nie powie jemu żeby dał jej
spokój i przestał do niej wydzwaniać i nie poprosi go, aby coś z tym zrobił? Może
on jej się zwyczajnie podoba, lecz nie chce, aby on się obraził, bo jednak coś
mu zawdzięcza.
Do cholery przecież ja ją kocham i tak naprawdę powinno mi zależeć, aby w końcu
była szczęśliwa, a że nie z nim no cóż ja już swoje pięć minut w swoim życiu miałem
ona jeszcze nie. Postanowił, że jak uda się mu szczęśliwie ją przeprowadzić
przez ten cały rozwód i stanąć samodzielnie na nogi będzie pomału się od niej
odsuwał pozostawiając jej wolną rękę. Aby mogła sama według własnego przez
siebie zaakceptowanego scenariusza rozpocząć nowy rozdział swego dorosłego
wolnego życia. I choć wiedział, że będzie mu bardzo trudno to obiecał sobie, że
zrobi wszystko, aby dane sobie postanowienie wprowadzić w życie. Beata
natomiast nie mogąc także spać zastanawiała się, co ma dalej począć z powstałą
sytuacją mężczyzna, który usiłuje ją namówić na wspólną kawę jest wobec niej
bardzo miły i szarmancki.Jest nawet przystojnym chłopakiem. Niezwykle miło jej
się z nim rozmawiało, kiedy była odebrać swoje dokumenty. Tak jak ona pochodzi
z małej wioski jak zdążyła się zorientować. Czuła, że odbierają wiele spraw
podobnie i podobnie spostrzegają miasto i ludzi tu urodzonych. Miała ogromną
ochotę dalszej rozmowy z człowiekiem z jej dawnego świata. Przecież Marian nie
ma prawa wymagać ode mnie abym nie spotykała się z tym panem, choć z drugiej
strony tamtego w ogóle nie znała obecny jej przyjaciel jest jej do tej pory
prawdziwym przyjacielem. Tak zaplątana we własnych rozmyślaniach zasnęła.
Kolejne dnie toczyły się bez większych potknięć dla niej jak i dla niego i choć
nadal stanowili zgodną i niezobowiązującą parę dobrych przyjaciół, ich umysły
trawiły zgoła odmienne myśli. Rozwód Beaty przebiegł tak jak zapowiadał adwokat
Mariana, i zakończył się przyznaniem opieki nad dzieckiem matce aż do
osiągnięcia jego pełnoletniości z możliwością spotykania się za swoim ojcem w
obecności matki. Marian zaczął już samodzielnie wychodzić na spacery na skwer
przed blokiem tylko sprawa ich dalszej przyszłości pozostawał nierozwiązanym
tematem dla niego i dla niej.


Nina Malina,  

Edziu,czytam jednym tchem i coraz bardziej mnie wciaga...pozdrawiam serdecznie i czekam na ciag dalszy

report |

Józef Załuski,  

Bywa czasami i tak ,że na drodze spotyka się tak dobrego człowieka (ale coraz trudniej) , który bez zobowiązań pomoże będącemu w potrzebie ( chociaż tutaj można sądzić , że w dalszej perspektywie pomoc kobiecie może mieć różne podteksty). Akcja tej dłuższej nowelki coraz bardziej intryguje i samemu już snuje sie domysły jak dalej się potoczy. Myślę ,że autor nie zostawi nas bez domówień i pozwoli dalej śledzić losy bohaterów.Czekamy na coś jeszcze !

report |

Paganini,  

Dobry człowiek? Gatunek niestety na wymarciu. Tekst czyta się dobrze, wiadomo są małe błędy, ale jest Pan amatorem w tej kwestii więc nie należy zbyt bardzo się czepiać. Ogólnie czyta się dobrze, puszcza wyobraźnia. Jestem na tak. Pozdrawiam.

report |

Saranova,  

Opowiadanie pod względem zawartości, przyciągania uwagi i umiejętności budowania napięcia jest naprawdę świetne. Nie będę jednak Panu kadzić. Tekst zdecydowanie wymaga tzw przeredagowania i wygładzenia pod względem językowym. Często zdania po przecinku powinny być odrębnymi zdaniami ale to łatwo zmienić. Pisząc goni się myśli i nie ma czasu na zastanawianie się nad poprawnością języka i dlatego wydawcy zatrudniają redaktorów literackich by wygładzali teksty. Ten tekst jest po prostu jeszcze surowy pod tym względem choć zawiera ładunek emocji działający jak magnes na czytelnika. Pozdrawiam serdecznie :)

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1