Jeremiasz Berensztajn | |
PROFILE About me Friends (5) Poetry (20) Photography (9) Video poems (1) |
Jeremiasz Berensztajn, 9 january 2012
zabieram notatnik i jadę
do miasta zrobić kilka wierszy
ale i tak najlepiej wychodzi mi w autobusie
przede mną nastolatka znana z widzenia
uwięzieni jesteśmy na tym samym osiedlu
pachnie jakby wyszła prosto z bębna pralki
spotykam takie jak ona w drodze stąd dotąd
pęcznieją przez noc a o świcie pokryte rosą
dumnie sterczą w igliwiu poranka
gdyby to miało znaczenie nadawałbym im imiona
układał w koszyku i suszył na piecu
dzieciakom emo wiatr wiej w bok głowy
jakby nasłuchiwały szeptów do jednego tylko nieobciętego ucha
chłopcy nalewają cykuty pija wódkę z red bullem
z trampków swoich dziewczyn we fioletach i czerni
gdyby to miało znaczenie pisałbym o tym piosenki
a tak biorę notatnik
wysiadam na pętli
zaciskam pięści
znów pachnie lasem
Jeremiasz Berensztajn, 7 january 2012
teraz zadzwoniła
jak umiera
to zadzwoniła
a mogła wcześniej
jak miałam wolne
w sobotę mogła
miałam wolne
to mogła
to ona teraz
i co ja
Jeremiasz Berensztajn, 13 april 2011
poeta w wieku twórczym z nawykami do form krótkich
z dużym zbiorem nieskatalogowanym
pozna poetkę
w celu wspólnych myśli przeplatania
kolacji czytanych kąpieli słownych wieczornych
nocnych inspiracji poszukiwań
niewykluczone codzienne kartkowanie
mile czytane wiersze
Jeremiasz Berensztajn, 19 february 2011
walę w dywan z prędkością dźwięku
odbijanego
śmietnik – blacha kiosku
mówię: patrz Tato - odbija się dywanom!
teraz for hand potem back hand
Andre Agassi zaczynał od dywanów
mały chłopiec na trzepaku
nieznacznie jest i bezwietrznie
i sobota jest i samochody białe przystrojone
klaksonami ścinają powietrze
nie mówimy wiele bo trzepiemy
trzepiemy i wiemy
walimy w skupieniu a wściekłość
wytrąca się na zewnątrz w chmurkach szarych
we wszystkich zwiniętych dywanach czają się trupy
Jeremiasz Berensztajn, 25 october 2010
slamujący dredziaże świetliki w ciemnym kiblu dworcowym
gęsto od środków sztuka przez pijane ess za darmo do tego
wszystko masowane chichotem dziewic intelektualnie
z zapładnianiem są kłopoty już przy barze po za tym ciasno
i sucho mi się robi w dymie papierosów brak miejsca
na podłodze obok butów czas start czas na riposty
ten to nawet ma tomik w esżepie z wódką i lodem być może
palimy fajki i pijemy dużo i jest nam niedobrze dzięki temu
czujemy się lepiej z największą awangardą i w proteście
kupa zrobiona w McDonaldzie śmierdzi z siłą milionów wierszy
Jeremiasz Berensztajn, 28 august 2010
jestem mężczyzną mam instynkt mordercy
najlepiej wychodzi mi zabijanie siebie
przyjmiesz to jak Heather Brooke
głęboko w sobie schowasz
czy zamyślisz się jak Hedviga Golik
przez ten cały czas mój nie bycia
znam jeszcze historię o kaczuszkach gumowych
ale jej nikt nie rozumie …
Jeremiasz Berensztajn, 27 august 2010
mogę być dla ciebie
tylko
wszystkim
i niczym więcej
gwiazdy utoną w kałuży
myśli zwołasz przez megafon
ustawione w rzędzie dostaną medale za każde błogosławieństwo
wyblakną fotografie odfruną wspomnienia
wzrok twój na czubkach butów zatrzymam
usta i kolana zmuszę do modlitwy prostej i głupiej
piosenki nauczę
"Po pierwsze i ostatnie
tylko na mnie patrz bez końca
Po tysiąc i stokroć
w moich oczach szukaj słońca
la la la la ... "
Jeremiasz Berensztajn, 26 august 2010
zarosłem w przysłuchiwaniu się w przezroczystości
tylko oglądam i odkrywam że kobiety są podatne
na drgania
moja analogowa miłość w cyfrowych czasach
to pusty śmiech na sali z krzemowych poduszek
Lennon już śpiewał jak bardzo mu wisi
a ja dodam
NIE WIERZĘ W POTĘGĘ INTERNETU !!!
wystarczy wyłączyć prąd
i wrócimy w wilgotność nocy
Jeremiasz Berensztajn, 25 august 2010
znalazłem twoje ślady w Kinie Warszawa
letnia sukienka i opalone nogi
w projekcjach plakatów słychać stukot
równy pomrukowi taśmy
po schodach biegniesz na górę
przed małym siadasz okienkiem i już
cała jesteś w ujęciach zbliżeniach
oczy te same słoneczne uważnie śledzą
celulozowe westchnienia
miłość i śmierć
w mroku tańczące seanse
zdrapujesz z kolan spojrzenia chłopców usta lekko rozchylasz
film urywa się zapętla na szpuli światło się wdziera do myśli
zapytałem sprzątaczki czy pracuje tu jeszcze twój ojciec
„A nie wiem, a pan znajomy?”
„Wie pani, kochałem się kiedyś w jego córce”
„I co ? Pewnie się pan z nią ożenił, tak to w życiu bywa”
„Nic z tych rzeczy proszę pani, jak kochałem się jak w filmie”
Jeremiasz Berensztajn, 24 august 2010
Pan Staszek pełnił wartę przy osiedlowym sklepie
do perfekcji opanował butelkową musztrę
snuły się opowieści wokół osiedlowego poligonu
Pan Staszek ledwo się urodził od razu poszedł
na piwo tak go suszyło od częstego przypadkowego
jak twierdził łykania wód płodowych
Pan Staszek nie sprzątał po psie
„nie było by Szczęścia na świecie gdyby nie psie kupy!!!”
niebo było pełne kapsli wiosny pachniały bzem a
lata rumiankiem czas zatrzymywał się na jedno
piwko albo dwa
Teraz
nie ma
sklepu
ludzie jakby mniej szczęśliwi
a niebo
całe w neonach hipermarketu
zasłoniło pana Staszka
Jeremiasz Berensztajn, 23 august 2010
całujemy się od niedzieli
i czas rozłazi się jak ciasto na wszystkie strony myśli
niecierpliwie rozgniatam go dłońmi
wałkuję każde słowo każdy gest nieustannie bez końca
czy jeszcze zdążymy być tacy nieporadni
z wypiekami na twarzy potkniemy się o pocałunki
wylecą nam z rąk pieszczoty poprzewracamy się
umorusamy w tej naszej drodze przez mąkę
nim w ustach urośnie smak
teraz to takie
lepkomyślne
się zdaję
Jeremiasz Berensztajn, 22 august 2010
dobrze że garnitur jak na miarę
wosk oplata ręce
trzeba zamknąć już trumnę
dobranoc
jeszcze kilka minut
i łopaty poklepują
na wieczne odpoczywanie
a ja
nie mogę pozbyć się myśli
że niebo pełne jest ludzi
w niewygodnych butach
Jeremiasz Berensztajn, 21 august 2010
armia szarych
komórek
a ja sam
na reducie
wale do nich
z działa
co noc
salwami
za umarłych
generałów
wyrzucam
do śmierci
puste pociski
puste butelki
Jeremiasz Berensztajn, 20 august 2010
ja patrzę się
i
pytam
gdzie jest miłość?
i wtedy ten koleś
w szarym garniturze
w okularach jak dwie anteny satelitarne
krzyczy:
"a jak ja byłem na korytarzu
i mówiłem wyraźnie – teraz miłość!!!
to gdzie pan był
w kiblu ?
nie zaliczam"
Jeremiasz Berensztajn, 19 august 2010
wiem
poruszam się tyłem
ciągle na wstecznym
wiem
nic się nie widzi
stojąc plecami
wiem
śmiech za plecami
szepty po kątach
cień
spytajmy się tego co zbiera makulaturę
(to jedna z czynności którą zarabia na życie)
czy jest szczęśliwy
(i powiedział że jest)
to dlaczego my nie możemy być
szczęśliwi bez papierowych słów
bez kolorowych zdjęć
bez wieści zewsząd
bez pouczeń przepowiedni
gdybań i kłamstw
a wystarczy to wszystko obwiązać sznurkiem
i wsadzić na wózek
Jeremiasz Berensztajn, 18 august 2010
jak się bawiłaś ? bo ja cud-wziośle !
zastępy spragnionych z oczami wokół głowy
dla ciebie są oni a dla mnie one
oni są dumnie w pionie sterczący
one w poziomie lekko tylko rozchylone
żeby się zgadzało żeby wyszło
ale broń Boże nie weszło nam w krew
i tak jeden po drugim
ta jedna jedyna po drugiej jedynej
pełno kropli tęsknących
które już tylko w dół po udach popłynąć mogą
a MY ?
którzy jesteśmy
na liście
do nieba ?
Jeremiasz Berensztajn, 17 august 2010
twarz mam zwróconą ku niebu
mówią na mnie dach
jestem ponad podziałami
na piersiach mam pas startowy
nasłuchuje jak gołębie klaszczą skrzydłami
na imię mi dach
zakrywam rozkrzyczane przestrzenie
brudy rozkosz i samotność
jestem ponad podziałami
przed świtem ogolę twarz z anten
wypluję resztki sadzy
i przestanę być dachem
dosyć już palącego słońca
dosyć już ciężkiego śniegu
dotknij mnie nagą stopą
bosym nieschodzonym ciałem
tutaj nikt cię nie znajdzie nie zobaczy
i będziesz w połowie drogi
do nieba
unosząc się nad ziemią
jak mrucząca czarna kotka
Jeremiasz Berensztajn, 16 august 2010
byłem już Arabem paliłem z Nią fajkę
podłożyłem bombę pod głowę by było wygodnie
wybuchać wiosny troskliwością
teraz muszę zostać jak najszybciej Żydem
obrzezać się z bezmiłości
unieść ręce do nieba zaśpiewać
jeszcze muszę zacząć oddychać w stereo
a potem już tylko będę musiał umrzeć
ale i tą myśl wybijam sobie z głowy
regularnym szyjki ust pocałunkiem
Jeremiasz Berensztajn, 15 august 2010
lubię jak przejeżdza czerwonym językiem po moich kreskach
różnej grubości czarnych kreskach i rozbrzmiewa
to trochę płochę pi jakby była jedną z doskonałości koła
perwersyjnie dotyka każdej nowej rzeczy dłonie ma rozbiegane i zniszczone
zawsze mówi dzień dobry powtarza to w nieskończoność
aż opuchlizna z pod makijażu odbarwi się w niepamięć
i wtedy zawsze robię ten sam błąd
głośno z nią wymawiam magiczne zaklęcie
zielony pin zielony
wtedy mnie zauważa
staję się nachalny złośliwy i dzień dobry przestaje być dobry
środkowym palcem wskazuje mi napis na opakowaniu baterii alkalicznych
nie wkładać z niewłaściwą polaryzacją
Jeremiasz Berensztajn, 14 august 2010
a gdy On jest zajęty
w innej kobiecie
przecudownie
tak
roztrzaskuje się
telefon komórkowy
o ścianę
abonenta chwilowo niedostępnego
patrzy na mnie
i wiem już
znam
rozkład zajęć na pamięć
postępujący
w naszych głowach
rozkład
taksówka
wino
albo lepiej wódka
gotycki smutek
spływający czernią po policzkach
tak samo
ja wyświęcę twój brzuch
ty pobłogosławisz mnie jękiem
przeżegnamy się jeszcze papierosem
i
pójdę sobie w noc
rano posklejam telefon
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma