23 lipca 2010
ZARAZO
Oniemiałem z wrażenia i ocipiałem z zachwytu
Oto dorodny wielokształtny meteoryt zaczyna cumować do Ziemi
Oto długo zapowiadany koniec ery dobrobytu
Ostanie się jedna jedyna osoba na tym padole a będzie nią
pewna nauczycielka chemii
Zanim jednak padnie imię z prędkością światła rzucanego
przez świeczkę
Zbliżę się do okna by powitać szopa pracza udającego że robi
wiosenne porządki
Zezowatymi ślepiami uśpię zwierza który przypuszczalnie ma
cieczkę
Zasada głosi by w takich chwilach najlepiej podlewać grządki
Ale co zrobić gdy woda obróciła się w popiół z którego
rzekomo powstać miała
A krety usiłujące nie spać pod powierzchnią wychylają
stroskane łby jak peryskopy
Albo po wichurze i gradzie meteorów moja zasłużona konewka
się roztrzaskała
Ah oh i tym podobne zawsze zwykły przynosić na pęczki
kłopoty
Razu pewnego kiedy słońce było żółte a nie rozpalone jak
paczka fajek
Roznosiłem ulotki o nieuniknionej katastrofie wywróżonej
przez uczonych
Rozbawieni wszyscy święci i ladacznice spod kolumbryny
odrzuciwszy już okres bajek
Rozwalili mój rower błyskawiczny oraz obdarzyli zdrowym
tytoniowym śmiechem
Astronomom wierzono gdy złorzeczyli i koniec wieścili jak
triumf w pokera
Alfonsom zawierzano nawet jeśli z majtek wystawał nie
pasujący do układanki element
Ale dlaczego moje wyśnione proroctwa wzięła w garść cholera
Anty życiowa prawda na kwadrans przed Armagedonem sprzedawana
jako zbędny suplement
Za wszystkich którzy nie wierzyli w ulotki rozpowszechnione dzięki
sieci kiosków ruch
Za niedowiarków rzucających błotem i plujących kwasem na
zasady
Zanim nastąpił wybuch
Zrobiłem sporą kupę lecz bez przesady.
25 lipca 2025
violetta
25 lipca 2025
wiesiek
25 lipca 2025
sam53
24 lipca 2025
Bezka
24 lipca 2025
wiesiek
24 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
23 lipca 2025
Marek Jastrząb
23 lipca 2025
Bezka
23 lipca 2025
wiesiek
23 lipca 2025
Misiek