23 lipca 2011
Opowieść o uwielbieniu
Nie wznosi się pomników
upadłym Aniołom.
Opowieść o uwielbieniu
Ach, te dawne lata urlopów spędzanych w Domach Wypoczynkowych, słynny Fundusz Wczasów Pracowniczych, różnorodna mieszanka ludzka tudzież wspólne posiłki i spotkania w jadalni, od "nieśmiertelnej" zupy mlecznej poczynając, a na wieczorkach zapoznawczych i tanecznych kończąc...
Miałam jakieś dwanaście lat, gdy Mamusia zabrała mnie z sobą...
Była zima, wszystko tonęło w śniegu i panie paradowały w sztucznych, jakże śmiesznych dzisiaj futerkach. Zawiązywały się znajomości, przyjaźnie, pary i kółka. I chyba wszyscy bawili się całkiem nieźle, sądząc po ożywionym gwarze rozmów przy stołach.
Czułam się radosna i pełna optymizmu. Miałam powód. Moje oczy bez przerwy szukały jednego z panów i patrzyły na niego z zachwytem. Stał się moim bożyszczem. I nie tylko moim. Wszystkie panie spoglądały za nim z uwielbieniem, a on kwitł, tryskał energią, dowcipem i pomysłami. Wszędzie było go pełno i każda z kobiet tylko jego wyobrażała sobie, jak sądzę, przed zaśnięciem.
Nie pamiętam już, jak wyglądał naprawdę, ale ze strzępków zachowanych w mej świadomości obrazów przypuszczam dziś, że była to dość tania uroda i elegancja, tak powszechna wtedy, u schyłku tamtego dziesięciolecia. Niezbyt wysoki, chyba gładko zaczesany, bez przerwy pochylał się nad dłońmi kobiet, a one rumieniły się jak dziewice. Nie miał konkurencji. Nieliczni panowie przebywali w towarzystwie własnych żon i, jak to zazwyczaj bywało na takich urlopach, przeważały panie. Na pewno był swego rodzaju ewenementem w ich szarym, codziennym życiu. Przywracał im pamięć kobiecości i poczucie wdzięku.
Nie pamiętam także, jakie wrażenie wywierał na Mamusi, ale skoro nie zachował się w mych wspomnieniach żaden ślad jej reakcji, musiało to być zachowanie ostrożne lub obojętne. Może uznała, że nie ma większych szans i zrezygnowała, jak to się mówi, w przedbiegach? A może był dla niej po prostu za młody. Znając ją zresztą, nie sądzę, by miała ochotę się wygłupiać. Nie wiem zresztą.
Ja w każdym razie czułam się jak ryba w wodzie. Innych dzieci było niewiele i z tego powodu przebywałam właściwie tylko wśród dorosłych. Patrzyłam na swoje Bożyszcze, wodziłam za nim oczyma i tak bardzo pragnęłam, by kiedyś zauważył mnie chociaż...
Tak nadszedł ów pamiętny wieczór.
Było już po kolacji. Duża jadalnia połączona rozsuwanymi drzwiami z tak zwaną świetlicą została uprzątnięta, wczasowiczki, wyświeżone i przebrane, zaczęły zajmować miejsca, zdając się wszystkie oczekiwać sygnału do wspólnej zabawy.
Wreszcie zjawił się On. Bożyszcze!
Panie z miejsca rozkwitły, ożywiły się i zaczęły wygładzać sukienki. Bożyszcze ujęło ster działania w swoje energiczne męskie dłonie i zadysponowało zabawy towarzyskie. Ja kręciłam się nieopodal, obserwując wszystko z przejęciem.
– Wszystkie krzesła ustawiamy w koło – wydał polecenie swym najbardziej czarującym głosem i panie rozbiegły się po sali.
– Dziewczynko! – Usłyszałam nagle i znieruchomiałam. To było do mnie! Nie wierzyłam własnym uszom. Ujrzał mnie nareszcie! Zwrócił na mnie uwagę! Miałam szansę!
Odwróciłam się powoli.
– Tak, ty – powiedział i rozkazał krótko (byłam widocznie zbyt młoda, by opłacało mu się uruchamiać jakiekolwiek wdzięki): – Przynieś jeszcze parę krzeseł, o stamtąd... – Machnął ręką w kierunku jadalni.
Podniosłam na niego zachwycony wzrok i czując jak zawiązuje się między nami prawdziwa nić sympatii, powiedziałam z uwielbieniem: – Sam sobie przynieś!
No cóż. Widocznie facet nie był zbyt inteligentny, bo spurpurowiał, zamurowało go, a potem oczywiście wybuchnął. Co wygadywał, nie bardzo pamiętam, lecz na pewno nie tym swoim czarującym głosem. Od Mamusi też mi się oberwało. Taki wstyd przy wszystkich…
A ja? Ja wyleczyłam się z miejsca i definitywnie. Uznałam po prostu, że on nie był wart moich starań, skoro nie docenił tak wspaniałej kwestii. Ale od tego czasu nie patrzę już na mężczyzn z uwielbieniem i nie daję się nabierać na ich uwodzicielski czar. To tylko pozory.
A kończą się zazwyczaj noszeniem za nich krzeseł. Nie warto.
Niech sami noszą.
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.