12 czerwca 2011
konfabulator
możemy iść tak w szarości zmierzchu
odkrywać głębię dawnych panoram
z cieni nad głową bielą u kolan
tworząc ponownie azyl dla gestów
kałuża światła pełznie pod stopy
mrok się rozprasza w blasku latarni
a my idziemy srebrzysto-czarni
pod stropem myśli opadłych z nocy
za nami chwile których nie było
murów kamienic smutne elegie
i zapisana dzisiejszym śniegiem
już niegdysiejsza stracona miłość
cienie umknęły w mrok na fasadach
zimowy pejzaż utkał gobelin
lecz my idziemy by w kanwie bieli
ponownie stać się tabula rasa
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt
24 listopada 2024
0017absynt
24 listopada 2024
0016absynt
24 listopada 2024
0015absynt
24 listopada 2024
2411wiesiek
24 listopada 2024
Ile to lat...doremi
24 listopada 2024
od wczorajsam53
24 listopada 2024
Anioł stróż (Budda)Belamonte/Senograsta