Oryginalny, 23 kwietnia 2011
przez zamarznięte okna nie zauważę kroków
śnieżne zaspy
czyżby ta zima miała nas rozdzielić
pamiętam letnie spacery padał rześki deszcz
teraz na początek temperatura chłodzi stosunek
samotność przy kubku ciepłej herbaty
spędzam każde popołudnie
piszę wiersze powoli wers po wersie
by móc dotrzeć
uczucia mają swoje miejsce
dzieli nas ogromna droga do siebie
a tu nawet pociągi mają dość śniegu
na drogach szklanka same karambole
czy to już pewny koniec
Oryginalny, 21 kwietnia 2011
nie oczekuję spełnionej gwiazdy
to tylko paranoiczne wyobrażenie
hipokrytów
gdyby istniała recepta na wyleczenie
stałbym się mesjaszem
który uzależnia od cierpliwości
od wczoraj zbijam krzyż
gdzie zawisną ostatnie grzechy
Oryginalny, 20 kwietnia 2011
czekaj papieros wciąż się pali okna zaparowane od wilgoci
echo odbija rozkosz
kolejny raz potwierdzamy wielkość
własnej ambicji
a noc dopiero przed chwilą wybiła
na ziemi leżą ubrania na pewno twoje - jeszcze mamy czas
piękna suknia
dłonią szukam kolejnej wyobraźni
jeszcze bardziej rozchylasz uda
czuję oddech
łóżko zaczęło skrzypieć choćby miało końcowy etap
potwierdzam jesteś inspiracją
Oryginalny, 18 kwietnia 2011
Boże nie zgrzeszyłem
wczoraj próbowałem zrozumieć Judasza
bezskutecznie
gdybym potrafił rozłożyć życie na cząstki
cisza stałaby się ucieczką
jednak codzienność ma inne plany
gdy umierał dziadek - powiedział
życie to męka która przybliża do krzyża
Oryginalny, 18 kwietnia 2011
nie martwcie się na pewno obudzą mnie anioły
scenariusz zacznę pisać od nowa
pewnie gwiazdy będą inaczej wyglądać
w sumie dobrze po co mi marzenia
mamo nie płacz
spójrz ile razy musiałem bezsilnie kląć
wszystko ma swoje plusy
przepraszam że jutro nie zejdę na śniadanie
być może babcia zrobi mi kakao
nie krzycz tato
Oryginalny, 17 kwietnia 2011
wybijam wszystkie szyby
krew zdążyła zapełnić słoik
świadomość że świat się zmienia
daje możliwość na dojrzalsze wiersze
żona z dzieckiem dla mnie zbyt mało
po co komuś alkoholik
inspiracją stało się hospicjum
tam ludzie nie liczą czasu
Oryginalny, 17 kwietnia 2011
nie wiem kochanie jak ci powiedzieć że mam
raka
mama mówi przyjaciel dobra rzecz
od kiedy lekarz podpisał wyrok - na kartce rysuję trumny
ucieczka od rzeczywistości nic nie zmieni
tak naprawdę rozmowa z dziadkiem wiele zmieniła
lubię słuchać opowieści wojenne
uścisk dłoni pozwala na moment wymazać próby samobójcze
nie płacz
cierpienie tylko nas zbliży
pocałunki przedłużymy o kolejną rozkosz
nie mamy nic do stracenia
obiecuję
Oryginalny, 17 kwietnia 2011
nie potrafię pisać pożegnań
ludzie mówią że umiem wszystko
nieprawda
tylko umarli mogą więcej
siedzę w cuchnącej ruderze
gdzie krzyż na odwrót powieszony
za ścianą sąsiedzi
którzy wierzą w czarny scenariusz
cierpienie coraz bardziej odmienia
wierząc w zmartwychwstanie
Oryginalny, 16 kwietnia 2011
przyjacielu nie potrafię pisać wierszy
próbowałem rozłożyć na cząstki
ostatnie wersy - nie zdążyłem
upiłem się ostatnim pogrzebem
gdy spoglądam przez okno
brakuje jaskółek
kruki zasiadły na każdym drzewie
mama mówi kruki są symbolem
cierpienia
nie uwierzyłem
od wczoraj próbuję zbudować własną świątynię
gdzie będę mógł wylać ostatni litr krwi
Oryginalny, 16 kwietnia 2011
nie mam zbyt dużo czasu
zaraz gałąź się złamie
jednak uwierzyłem babci
zawsze mówiła
lepiej umrzeć od razu
niż cierpieć częściowo
niech ten krzyż na ścianie
będzie czymś więcej niż drzewem
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga